YURI
Nie umiem skupić się na prowadzeniu samochodu, gdy ona jest obok. Ciągle zerkam w jej stronę. Nie mogę uwierzyć, co alkohol z nią zrobił. Kiedy zabrała swoją diabelską rączkę, poczułem niewyobrażalną ulgę. Ona nie zdaję sobie sprawy, jaką torturą jest jej dotyk. W tym momencie oddałbym wszystko, bym mógł jej powiedzieć prawdę i jak bardzo żałuje tego, co się stało. Znów spoglądam na jej ciało i widzę jak niespokojnie kręci się na siedzeniu.
- Yuri, chce do domu. - mówi smutno.
- Już prawie jesteśmy. - uspokajam ją.
W końcu jesteśmy na miejscu. Wjeżdżam na podjazd i gaszę silnik. I co teraz? Clary patrzy na mnie smutnym wzrokiem, ja nie wiem, co robić?
- Zaprowadź mnie do pokoju, proszę. - odzywa się czarownica, a ja wysiadam szybko z samochodu.
Obchodzę samochód i otwieram drzwi. Czekam, aż Clary ruszy dupe i wysiądzie łaskawie.
- Na co czekasz, na specjalne zaproszenie? - pytam zirytowany już.
- Nogi mnie bolą, nie mogę chodzić. - mówi z bananem na ustach, a przecież kilka minut temu była smutna. Zmienia jej się, co chwile.
- I co z tego? Wyłaź! - warczę.
- Nie! I możesz mnie w tyłek pocałować. - mówi i pokazuję mi język.
- Sama tego chciałaś. - mówię zły i biorę ją na ręce. Czarownica zaskoczona nagłym poderwaniem do góry zaczyna piszczeć, a po chwili słyszę jak chichocze mi do ucha. Jest lekka jak piórko. Pod dłońmi czuje same kości. Czemu nie zauważyłem tego wcześniej, jest taka chuda. Nawet za bardzo.
Wchodzę do środka otwierając drzwi kopniakiem. Clary śmieje się coraz głośniej, czym przykuła uwagę nadal bawiących się chłopaków w salonie.
- Cześć chłopcy. - mówi słodko, nadal chichocząc.
Gdy widzę, jak Aleksiej chce coś powiedzieć, od razu mu przerywam.
- Zamknąć ryje i spadać! - warczę w ich stronę, a oni patrzą na mnie jak na wariata.
- Yuri, nie bądź taki surowy. - odzywa się Clary. - Chce mi się siku, chodźmy już. - chłopaki nieudolnie ukrywają śmiech, a mnie chce rozerwać od środka.
Zbieram w sobie resztki opanowania i ruszam po schodach na górę. Nawet nie wiem kiedy, a już stoję pod drzwiami swojego pokoju. Nie chce mi się i nie mam zamiaru już nieść jej na drugie skrzydło. Wchodzę do środka i zamykam drzwi kopniakiem. Podchodzę do łóżka i kładę Clary na łóżku.
- Łazienka jest tam. - wskazuję na drzwi po lewej.
- Odechciało mi się. - mówi zaczynając skakać po łóżku.
- Uspokój się, bo zrobi ci się nie dobrze. - tłumaczę.
- I co z tego? - pyta nie przestając skakać.
- To, że przestań! - ostrzegam ją.
- Zmuś mnie, o wielki Alfo. - mówi śmiejąc się.
- Nie mam ochoty na twoje gierki. - mam już serdecznie dość tej chorej sytuacji.
- Po prostu powiedz, że ci się nie podobam, ja wiem, że przez te blizny jestem szkaradna. - czarownica przestaje skakać i siada ze spuszczoną głową na kraju łóżka.
- To nie tak. - zaczynam i nie wiem, co mam dalej jej powiedzieć.
- A jak? - pyta spoglądając na mnie z wyrzutem.
- Po prostu. - nie umiem dobrać odpowiednich słów.
- Nie tłumacz się, nawet dziewczyny, które wciskały mnie w to coś. - wskazuję na swoją sukienkę. - uważają, że jestem szkaradna. - kiedy to słyszę, od razu czuje gniew, już ja się dowiem, które to były.
Clary próbuje nieudolnie zdjąć sukienkę, a po chwili patrzy na mnie prosząco.
- Daj to. - mówię i podchodzę, a ona odwraca się tyłem. Nie mogę się oprzeć i spoglądam na jej tyłek, który niedawno był obmacywany przez to ścierwo. Jak słowo daję, jak tylko go dorwę, to mu łeb rozpierdolę, nie ma kurwa mowy, by się dobierał do niej.
- Szybciej, chce się tego pozbyć. - słyszę jej marudzenie pod nosem. Próbuje rozsunąć ten cholerny suwak, ale nie chce nawet drgnąć.
- Dobra dość tego, obróć się. - rozkazuję.
Clary obraca się i patrzy na mnie pytająco. Biorę materiał w dłonie i rozrywam z góry w dół po całości. Kiedy strzępy opadają na ziemię, nie mogę przestać patrzeć na jej ciało. Tak bardzo chce jej dotknąć, ale wiem, że nie mogę i to uczucie mnie zabija, rozrywa mnie od środka. Zaciskam pięści, by uspokoić choć trochę bestię drzemiącą we mnie. Czuję jak kły wysuwają się, a ona patrzy na mnie tymi swoimi hipnotyzującymi niebieskimi oczami. Granica, której nie powinienem przekraczać jest już tak blisko, że obawiam się nawet ruszyć. Wtedy ona robi coś, czego nie powinna. Dotyka mojego policzka, a potem przejeżdża swoim kciukiem wzdłuż kła.
- To nie fer, że jestem prawie naga, a ty nie. - szepcze wyzywająco.
- Clary, my. - i znów nie wiem, co mam jej powiedzieć.
- Proszę cie, ja zaraz usnę i nawet nie wiem, czy teraz nie śnie. - mówi spuszczając wzrok niżej i łapiąc krańce mojej koszulki. Pomagam jej ściągnąć materiał, który jak sukienka, też po chwili pada na ziemie. Słyszę jak jej oddech przyśpiesza, a wzrok błądzi po moim ciele. Opuszkami palców bada moje mięśnie ramion, a następnie brzucha. Jej dotyk parzy moją skórę, nie wiem jak długo tak wytrzymam.
Dotykam jej twarzy i delikatnie pcham w stronę łóżka. Kiedy dotyka nogami krawędź łóżka, popycham ją mocniej, a ona pada na miękką powierzchnie.
- Yuri, ja.. - zaczyna, ale nie daję jej dokończyć, bo wchodzę na łóżko.
- Cii, nic ci nie zrobię. - uspokajam ją.
- Ale.. - nie kończy.
- Chodź tutaj. - mówię przeciągając się wyżej i klepie miejsce obok. Jednak ona kładzie głowę na mojej klacie i wtula się jak mały kotek.
- Przepraszam, że nie jestem taka jakbyś chciał. - słyszę jej śpiący głos, a po chwili ziewa.
Nie mogę uwierzyć, że tak sądzi. Jest idealna w każdym calu. To ja jestem wybrakowany, to ja jestem zły i nie zasługuję na szczęście. Kiedy słyszę jej miarowy oddech, próbuję wydostać się z tej plątaniny. Widząc jak słodko śpi, nie mogę się oprzeć i dotykam jej policzka z blizną.
- Obiecuję ci Lirsha, odzyskam cie.
Moi kochani taki bonusik dziś. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba, a akcja nie zanudziła. Miłego czytanka, czekam na opinie co sądzicie.😘😘
CZYTASZ
Przez WALKĘ do MIŁOŚCI
Kurt AdamNIEDŁUGO ZOSTANIE ODDANE DO KOREKTY! Świat dawno został opanowany przez istoty nadprzyrodzone. A od niedawna pakty i sojusze , które zostały zawarte dawno temu , teraz wiszą na włosku. A przez kogo? Przez dwie silne osobowości. ON Alfa okrutny i bez...