1

196 16 0
                                    

Olivia, Meksyk

Każdy kiedyś zaczynał od początku. Nowa znajomość, pierwsze uśmiechy, pierwsza randka, pierwszy pocałunek,  pierwsza kłótnia,  pierwsza tajemnica, dużo było pierwszych razów.
Ile razy każdy mówił, że zaczyna od początku? Zawsze myślimy,  że nowe rozdziały w życiu są dobre. Ale powiem wam ze swojego doświadczenia,  że wcale tak nie jest.

Nadchodzi taki okres w życiu,  że nie wiemy jak postąpić.  Jak pokierować swoim życiem by uniknąć wszystkich niepowodzeń.  Zaczynając nowym etapem myślimy,  że wszystkie problemy zostawimy za sobą a prawda jest taka, że one w końcu i tak nas dopadną, może nawet jeszcze z większą siłą.

Ludzie oczekują od nas słusznych wyborów, ale my i tak mamy swoje racje.  Co tak naprawdę jest słusznym wyborem? Duszenie się w związku, wybaczenje  zdrady, podjęcie się macierzyństwa z wpadki? Każdy błąd jest warty naprawienia na tyle na ile się da. Przecież my się na nich uczymy. Czerpiemy nowe lekcje i wyciągamy wnioski.

Od wyjazdu Dymitra  minęło półtora tygodnia. Czułam się jak wrak samej siebie. Cząstka mnie zniknęła wraz z nim. Nie mogłam o nim rozmawiać ani myśleć. Wypowiadanie jego imienia sprawiało mi ból. 

Z Cataleya ani Maureen nie miałam kontaktu od ostatnich wydarzeń.  Obie do mnie wydzwaniały ale ja nie potrafiłam z nimi rozmawiać. Nie mogłam wybaczyć im czynów których się dopuściły.
Zawiodły mnie moje dwie przyjaciółki. Maureen nie miała prawa mówić tego Dymitrowi a Cataleya Aleksandrowi.

Żadna z nich nie umiała trzymać języka za zębami. To była moja sprawa. Odcięłam się od Mo i Cat. Zawiodłam się na nich.

Bałam się,  że Dymitr się tam podda i nie wróci. Już nie musiał wracać do mnie, bo właściwie nas nigdy nie było i nigdy nie będzie. Nie mogę obciążać go problemem.
Dziecko jest Aleksandra, ma do niego prawa.  Teraz muszę myśleć o maluszku.
Mój narzeczony chodził jak po chmurach. Cieszył się niesamowicie. Chciał przyspieszyć ślub,  żebyśmy byli małżeństwem jak pojawi się dziecko na świecie.  Planował wyprowadzić się od rodziców,  kupić dom i na jaki kolor pomalować ściany w pokoiku niemowlaka. Jakie meble będą potrzebne i akcesoria.

Moje dni mijały jakbym była w amoku. Leżałam większość czasu w łóżku, donosili mi tylko zdrowe obiadki. Czułam się jak pieprzona księżniczka zamknięta w wierzy. 
Narzeczony zabronił mi pracować i tańczyć.  Kłóciliśmy się ale on zawsze starał się łagodzić sytuacje.  Często wyprowadziłam go z równowagi a on trzaskał drzwiami. Prosił nom stop, żebym się uspokajała dla dobra naszej fasolki. Obdarowywał mnie nic nie znaczącymi prezentami.

Zadzwonił do mojego ojca i zaprosił go do nas, żebyśmy spędzili razem czas i ustalili coś w sprawie ślubu. W końcu miał poznać jego rodziców.
Mój ojciec również się cieszył, że zostanie dziadkiem.  Jak na razie tylko mnie ta wiadomość nie cieszyła. 

Był początek grudnia, a w Meksyku nadal były wysokie temperatury. Siedziałam na tarasie pijąc mięte.

-Tu się chowasz-usłyszałam głos Aleksa za plecami. Odwróciłam powoli głowę ze sztucznym uśmiechem.

-Nie jesteś w pracy?-zapytałam unosząc brwi i ściskając mocniej rękę na kubku.

-Mam przerwę między spotkaniami.  Pomyślałem, że wpadnę zobaczyć jak sobie radzicie.

-Jak widać-wzruszyłam ramionami, patrząc w stronę ogrodu.

-Przynajmniej już nie chowasz się w sypialni-powiedział z lekką kpiną, nawet nie zdawał sobie sprawy jak prostą treścią zdania można mnie rozdrażnić. Wstałam i stanęłam naprzeciwko niego.

-Słuchaj nie  chce mi się udawać,  że wszystko gra. Nic się nie zmieniło. Dalej cię nie kocham.

-Jeszcze zmienisz zdanie.  Kochanie najważniejsze,  że myślisz o dziecku i o tym co ludzie powiedzą.  Zresztą wiesz, że nie warto mnie zostawiać,  bo jestem dobrą partią-jego kpiący wyraz twarzy działał mi na nerwy.

-Żałuję,  akurat wtedy Cataleya namówiła mnie na wakacje. Równie dobrze mogłyśmy jechać do Santorinii niż na Sycylię. To byłby lepszy wybór, przynajmniej nigdy bym cię nie poznała.  

Poczułam tylko pieczenie na policzku, automatycznie go dotknęłam. Spojrzałam wściekłym wzrokiem na Aleksa.

-Skurwiel-wyminęłam go, żeby iść do sypialni.  Nie wierzę,  że mnie uderzył.  Byłam w ciąży jak mógł teraz podnieść na mnie rękę?
Złapał mnie mocno za nadgarstek, czułam jak odpływa mi krew z dłoni.  Nie mogłam poruszać palcami.

-Zostaw mnie, to boli-pisnęłam chwiejąc się na boki. Nawet nie mogłam wyrazić swojego zdania.

-Wyprowadzasz mnie już z równowagi.  Myślisz,  że możesz wygadywać o mnie takie rzeczy?

-A ty myślisz,  że jestem psem i mam się ciągle ciebie słuchać? Ciągle robisz coś żeby mnie poniżyć. Jak mogłeś rozmawiać z moim ojcem o tak ważnej sprawie. Nie pomyślałeś,  że sama chciałabym mu powiedzieć o ciąży? Huh?-mrużyłam złowrogo oczy, w tym momencie żałowałam, że wcześniej związałam włosy. W rozpuszczonych czułam się pewniej.

-Słuchaj, miałaś swoje 5minut dobroci,  teraz gramy według moich reguł. Nie trzeba było latać za tym typem.

-Go już nie ma-wrzasnęłam mu w twarz, zaczęliśmy się szarpać.

-I nigdy nie powinien się pojawić,  jesteś głupia,  że dałaś mu się tak omotać.

-Ojciec miał rację,  powinnam zostawić cię już dawno-warknęłam przez zęby.

-Ty mała dziwko..

Podniosłam mu ciśnienie. Pomimo jego ciemniejszej karnacji widziałam jaki był czerwony. Wkurwił się masakrycznie. Trząsł się ze złości,  puścił mnie ale tylko po to żeby dać mi jeszcze raz w twarz. Tym razem było mocniej.  Dostałam w oko z pięści.

Nowy początek. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz