Dymitr, Poligon wojskowy
-Szybciej, szybciej!
Biegłem ile sił w nogach, żeby zaraz paść na kolana, przeczołgać się pod siatką i zacząć wspinać się na ściankę.
-Ruszacie się jak panienki!
Przerzuciłem nogę na drugą stronę, nie było wysoko ale skok z tej wysokości mógł spowodować kontuzję. Opuściłem się na rękach w dół i będąc bliżej ziemi wylądowałem ponownie na glebie. Chłopaki już zaczynali mnie doganiać.
-Na polu bitwy też będziecie się tak ślimaczyć?!
Skakałem przez opony, przebierałem nogami jak dziki. Udało mi się dotrzeć do broni. Teraz musiałem tylko wykonać kilka celnych strzałów. Jeden, drugi, trzeci, czwarty... i jeszcze jeden. Trzy strzały w klatkę piersiową i dwa w głowę.
-Dobra robota Nazimow!
Stałem zasapany. Przeszedłem na bok, żeby udostępnić miejsca kolegom.
Kiedy wszyscy skończyli ćwiczenia zwołali zbiórkę.-Kolejno odlicz!
Przyzwyczaiłem się do krzyczenia tutaj. Było głośno i czasem za dużo zamieszania. Ale o dziwo czułem się jak w domu.
-Dwadzieścia siedem-krzyknąłem gdy kolejka doszła do mnie. Stałem na baczność. Kiedy kolejność została odliczona do końca mogliśmy spocząć.
-Jeszcze pięćdziesiąt pompek i będziecie na dziś wolni.
Jak na sygnał wszyscy położyli się na trawie i zaczęli pompować. Przyznaje, że było ciężko. Kiedy człowiek ciągle ma wysiłek jego ciało nie chce współpracować. Paliły mnie mięśnie.
-Dempsey nie wymiękaj!-usłyszałem przerywając krzyk gdzieś obok mnie. Słyszałem tylko jęk tego chłopaka i jego przeklinanie, za które dostał dodatkowe pompki.
Złapałem głębszy oddech i z zaciśniętymi zębami. Zrobiłem kolejną pompkę. Nie chciałem uchodzić za słabego.
-Dobra panienki idźcie pod prysznic.
Każdy rozkaz musiał być wykonany, a w tym momencie każdy marzył aby wziąść zimny prysznic i obyć się z tego klejkiego potu.
Mieliśmy wspólną łazienkę, nie wstydziliśmy się swojej nagości. Wszyscy mieliśmy to samo. Nie było czego zazdrościć. Namydlałem się kiedy chłopaki zaczęli gadać o jutrzejszym wyjeździe do miasta.
-Jak myślicie będą jakieś fajne panienki?-zapytał Valentino.
-Będziesz na służbie-odpowiedziałem mu.
-Chyba dawno nie ruchałeś-zaśmiał się James, był nowy w naszym gronie. Jeszcze dużo o ni nie wiedziałem. Zamieniliśmy dosłownie kilka zdań. Ogólnie wydawał się miły, tyle że nie lubiłem jak na siłę mnie zgadywał.
-Laski lecą na mundurowych-drążył swoje.
-Jesteś rudy, na ciebie żadna laska nie poleci- wrzasnął Tim a wszyscy obecni w łazience ryknęli śmiechem.
Pomimo mnóstwa minusów na wojnie były też nieliczne plusy. Chociażby jak poczucie humoru. Byliśmy jak rodzina, za siebie moglibyśmy nawet zginąć.
xXx
Niestety rozdziały z punktu widzenia Dymitra będą trochę krótsze niż zazwyczaj.
Więcej teraz będzie działo się w życiu Olivii i wolę skupić się na tym niż na opisach z wojny.Pozdrawiam,
x.Ula
CZYTASZ
Nowy początek.
RomanceWitam w drugiej części opowiadania o losach Dymitra i Olivii. Przebudzenie Dymitra trwało krótko, czas powrócić do mrocznej rzeczywistości. Olivia nie była mu pisana. Sprawiła mu jedynie sporo cierpienia i zostawiła miliony pytań bez odpowiedzi. Z...