11

123 14 2
                                    

Olivia, Nowy Jork

Zamrugałam powiekami. Mój wzrok był zamglony. Zaczynałam trzeźwieć. Dopiero zaczęły docierać do mnie dźwięki. Ktoś walił i dzwonił do drzwi. Strasznie krzyczał, można wyczuć że był wkurzony. Głowa mi pękała, jakby czaszka rozpadała się na kawałeczki. Przetarłam dłonią oczy. Podniosłam się do siadu, włosy leciały mi na twarz. Związałam je w niezdarny kucyk. Zrzuciłam koc, który i tak był w połowie na podłodze i bosymi stopami poszłam po panelach do drzwi. Już po kilku krokach rozpoznałam głos Aleksandra. Wyzywał mnie. Spojrzałam przez wizjer, ale odsunęłam się po głośnym huku. Napierał na drzwi.

 Domyślam się, że był pijany. Źle zniósł to że go zostawiłam. W dość brutalny sposób. Wysłałam mu filmik z informacją, że nie jestem w ciąży, między nami koniec. Na dobicie go nagrałam jak wrzucam pierścionek zaręczynowy z mostu do wody. Nigdy go nie znajdzie i nigdy już nie będziemy razem. To definitywny koniec. Nie pozwolę się więcej zastraszać.

-Wiem, że tam jesteś!-krzyknął.

-Nie drzyj się tak pan, tu mieszkają ludzie-warknął staruszek, znowu zerknęłam przez wizjer. Za jego plecami otwierając zamek w drzwiach od swojego mieszkania. Modliłam się, żeby Pan Steward więcej nic nie mówił i się zmył gdzie pieprz rośnie.

-Nie wtrącaj się człowieku-Aleksander spiorunował go wzrokiem, a starszy pan pokręcił głową i zniknął w swoich czterech ścianach.

-Olivia! Otwieraj do cholery.

-Jesteś pijany, idź stąd!-oparłam się głową o drzwi, mój głos był słaby. Kręciło mi się w głowie, jakby był tam jakiś helikopter.

-Musimy porozmawiać!-nie dawał za wygraną, zawsze był uparty.

-Nie mam ci nic więcej do powiedzenia..

-Ale ja mam-warknął waląc pięścią w drzwi, odsunęłam się dwa kroki.

-To koniec-wrzasnęłam stojąc twarzą do prostokątnej płyty.

Szarpnął za klamkę. Czułam coraz większy niepokój.

-Czy jak się uspokoję wpuścisz mnie?-zapytał już ciszej. Aleksander był porywczą osobą, to było u nich rodzinne. Charakter diabła.

Nastała chwila ciszy. Pomimo to zastanawiałam się nad jego słowami. Rozważałam za i przeciw, żeby podjąć kolejną złą decyzję.

-Olivia?

-Tak ale to będzie nasze ostatnie spotkanie-powiedziałam obcym głosem, sama sobie się dziwiłam, chyba liczyłam że da mi święty spokój. Już trzymałam palce na kluczu-Zrozumiałeś?

-Niech ci będzie-wierzyłam w jego słowa bo zawsze dotrzymywał obietnic.

Wzięłam trzy głębokie oddechy, serce pompowało krew jak oszalałe. Przekręciłam zamek. Otworzyłam drzwi i odsunęłam się od nich. Minął mnie i wszedł dalej do salonu.

-Wyprowadzasz się?-zapytał marszcząc brwi.

-Nie. To twoje rzeczy. Miałam wysłać ci je kurierem ale skoro się pofatygowałeś możesz je zabrać-skłamałam, jego rzeczy już dawno były w koszu. Frajer.

-Doprawdy?-był szczerze zaskoczony, kiwnęłam powoli głową. Zostawiłam na wszelki wypadek otwarte drzwi  i przeszłam na środek salonu. Aleksander stał przy komodzie na której stał wazon z wysuszonymi już kwiatami. Zepchnął go ręką jednym ruchem. Wazon spadł z głośnym trzaskiem i rozbił się w drobny mak. Podskoczyłam lekko. Niepotrzebnie okazałam lęk. Zaśmiał się histerycznie. 

Wyglądał jak opętany. Miał wymięte ubranie a podkrążone oczy świadczyły o tym, że nie spał przynajmniej z dwa dni. Zarost powoli przeobrażał się w brodę.

-Aleksander co ty tu właściwie robisz?-zapytałam cicho, po mojej wiadomości pierwsze co zrobił to pewnie wsiadł w samolot. Podniósł na mnie spojrzenie z podłogi. Miał szalony wzrok. Uśmiechał się.

-Chciałem cię zobaczyć. Tęskniłem kochanie.

-Aleks..Nie. Proszę przestań tak mówić. Nas już nie ma.

Pokonał dzielącą nas odległość trzema krokami. Próbowałam się cofnąć ale mocno mnie chwycił. Popchnął moje ciało na szklany stolik, który stał za mną. Jego ciężar ciała przygniatał mnie jak padaliśmy. Szkło było cienkie. Słyszałam jak pęka i czułam jak odłamki wbijają mi się w skórę.

Załkałam leżąc na plecach między połamanym drewnianym stelażem stolika. Wierzgałam się i krzyczałam. Chciałam go z siebie zepchnąć ale był silniejszy. Ulokował ręce na mojej szyi i zaczął mnie dusić. Przez łzy nic nie widziałam, nawet jego okropnej twarzy. Już zaczynałam odpływać gdy ktoś go ze mnie ściągnął.


***

Korzystając z okazji, że jestem chora postanowiłam zrobić chociaż jedną produktywną rzecz dzisiejszego dnia i napisałam rozdział. Mam nadzieję, że was trochę zaskoczył :)

Pozdrowienia z łóżka

xUla.

Nowy początek. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz