Olivia, Paryż
Dzisiejszy dzień zaczął się fatalnie. Zaspałam, nie zdążyłam zjeść śniadania. Wylałam kawę na swoją jedwabną bluzkę. Spóźniłam się na autobus, dlatego na uczelnie musiałam jechać taksówką ale były korki więc na uczelnie dotarłam dopiero o 11.
Wykładowca patrzył się na mnie przez całe zajęcia krzywym okiem. Był zły, że weszłam podczas ważnej prezentacji i mu przerwałam. Moje tłumaczenia nic nie dały. Chyba sobie u niego troszeczkę nabroiłam.
Czemu aktualnie wszystko jest przeciwko mnie? Skoro muszę naprawić swoje życie po tornadzie? Powinnam zacząć się bardziej starać, więcej czasu siedzieć w książkach. Może jednak trzeba było skorzystać z tych notatek Phillippa? Trochę bym pobawiła się w kaligrafa ale nie była bym tak do tyłu. No właśnie, gdzie on dziś się podziewał?
Podczas lunchu zadzwoniłam do ojca. Miałam się zameldować jak sobie radzę. Opowiedziałam o niesamowitym mieszkaniu i że jestem w trakcie dekorowania wnętrza.
-Tato ale jaki mam świetny widok z balkonu! Będziesz musiał koniecznie mnie odwiedzić. Mają tu przepyszną kawę-powiedziałam rozmarzona. Co prawda przemilczałam fakt, że ta pyszna kawa wylądowała dziś na mojej ulubionej bluzce. Wybaczę jej to ale tylko dlatego, że tak pięknie pachnie i ten aromat..
-Pamiętaj tylko, że nie samą kawą człowiek żyje.
-Jasne-burknęłam grzebiąc widelcem w sałatce w plastikowym pudełku. Tylko na to miałam ochotę w studenckim bufecie.
-Jak się właściwie czujesz?-zapytał z troską w głosie. Gdyby stał teraz obok mnie na pewno by mnie przytulił.
-Jest dobrze. Naprawdę. Nie musisz pytać mnie o to przy każdej rozmowie.
-Martwię się..
-Doceniam to, ale jestem dorosła. Musisz mi zaufać-przerwałam mu, nie chciałam by ciągle traktował mnie jak dziecko. Myślałam, że zapomnimy o ostatnich wydarzeniach i ruszymy dalej, ale on ciągle do nich wracał.
-Ostatnio jakoś ciężko mi wierzyć w twoje słowa.
-Tato ta rozmowa zmierza w złym kierunku. Odezwę się później, muszę jeszcze skończyć jeść sałatkę przed następnym wykładem-pożegnałam się, właściwie już wcale nie miałam ochoty na tą sałatkę. Miałam ochotę schować się pod kołdrą. Ta łatka wstydu jeszcze długo będzie przyklejona do moich pleców.
Skończyłam zajęcia na dziś, było jakoś po trzeciej. Na dworze zaczynało robić się szaro. Szłam przez dziedziniec uczelni. Nagle koło mnie pojawiło się auto marki Aston Martin. Kierowca uchylił szybę, w środku dostrzegłam Philla.
-Co ty tu robisz?-zapytałam zdziwiona. To nie możliwe, żebym przegapiła go na korytarzu albo w auli wykładowej. Był zbyt charakterystyczny.
-Też miło cię widzieć Amerykanko. Wsiadaj. Podrzucę cię.
Skoro proponował to czemu nie, zawsze to lepiej niż ciągnąć się autobusem. Pociągnęłam za klamkę i wsiadłam na miejsce pasażera. Ulokowałam torebkę na kolanach i zapięłam pas.
-Co robiłeś na uczelni? Przecież nie było cię na zajęciach-zapytałam ciekawa patrząc na jego profil.
-Przywoziłem wujka-wzruszył ramionami, patrząc na drogę.
-Musiał wyciągać cię z tarapatów?Pewnie przez nieobecności na zajęciach-zakpiłam z niego, zacisnął ręce na kierownicy. Zdenerwowałam go? Jestem słaba w trzymaniu języka za zębami.
-To nie ma nic do rzeczy. I tak mam ulgowe traktowanie. Wujek jest współzałożycielem szkoły-powiedział cicho. Przyznam, że byłam zaskoczona. Nie spodziewałam się takich wiadomości.
CZYTASZ
Nowy początek.
RomanceWitam w drugiej części opowiadania o losach Dymitra i Olivii. Przebudzenie Dymitra trwało krótko, czas powrócić do mrocznej rzeczywistości. Olivia nie była mu pisana. Sprawiła mu jedynie sporo cierpienia i zostawiła miliony pytań bez odpowiedzi. Z...