15

130 14 2
                                    

Maraton 3/3

Olivia, Paryż

Siedziałam w samolocie, byłam bardzo podekscytowana. Podchodziliśmy właśnie do lądowania.

Za dwie godziny miałam spotkanie z agentem nieruchomości. Znalazł mi trzy mieszkania w stylu francuskim. Nie chciałam, żeby były one przesadnie wielkie, bo miało być tylko dla mnie jednej. Chciałam po prostu poczuć, żeby było moje i  żeby w jakiejś części przytulne. Zależało mi też na tym żeby miało dobrą lokalizację. Domyślam się, że uczelnia i treningi będą pochłaniały dużo mojego czasu, więc raczej nie będę tam spędzać dużo czasu.

Już pierwsze mieszkanie okazało się strzałem w dziesiątkę. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Nie chciałam oglądać kolejnych.

Mieszkanie mieściło się w starej kamienicy na czwartym piętrze. Po wejściu do mieszkania od razu z korytarza można było przejść do salonu przez białe drzwi z okienkami. Pomieszczenie było puste. Piękne duże okiennice wpuszczały mnóstwo światła. Co prawda na deskach podłogowych było trochę kurzu ale to dało się zmienić. Gdy tylko się wprowadzę wszystko posprzątam.

Cieszyłam się, że jest balkon. Barierki miały czarny kolor i bogate zdobienia. Będę mogła tam popijać kawę rozkoszując się widokiem. Nie był jakiś szałowy ale te kamienice były takie urocze. A w oddali było widać nawet wierzę Eiffla.

Już wiedziałam jak je urządzę. Od razu podpisałam umowę z agentem nieruchomości, przelałam pieniądze a on wręczył mi klucze. 

Tamtej nocy jeszcze musiałam spać w hotelu, ale udało mi się zamówić przez internet podstawowe meble

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tamtej nocy jeszcze musiałam spać w hotelu, ale udało mi się zamówić przez internet podstawowe meble. Między innymi łóżko więc oficjalnie się wprowadzę.

Następnego dnia odebrałam plan zajęć z dziekanatu. Składał się z trzech kartek. Już zdążyłam zapomnieć jakie nużące potrafią być wykłady.

Na samym początku byłam już wykończona. Jeszcze nie potrafiłam się odnaleźć. Gubiłam się w rozkładzie sal i z nazwiskami profesorów.

Szłam zapatrzona w kartkę, gdy na kogoś wpadłam. Miał na głowie kaptur.

-Patrz jak idziesz kretynko!-warknął.

-Skoro widziałeś, że idę mogłeś mnie wyminąć-powiedziałam naburmuszona wytykając w niego palca-Zapatrzony w siebie palant.

-Dla kobiety należy się szacunek. Matka cię nie nauczyła, Bolton?-wtrącił się jakiś chłopak z rękoma w kieszeniach czarnych spodni.

-Nie udawaj rycerza, Bonnet-odpyskował mu ten z krzywym uśmieszkiem i odszedł.

-Uważaj następnym razem-polecił mi 'mój' wybawiciel. Miał przydługie rozczochrane brązowe włosy i ciemny zarost. 

-Nie potrzebowałam pomocy-założyłam ręce na piersi. Jego krzaczaste brwi lekko się zmarszczyły. Podszedł do mnie i wyrwał mi z dłoni kartki.

Nowy początek. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz