Maraton 1/3
Olivia, Chicago
Stwierdziłam, że nie mogę bez celu się upijać. Dlatego lot odbył się na kacu. Mój brat wymusił na mnie, żebym go odwiedziła przed przeprowadzką do Paryża.
Kiedy tylko włączyłam telefon dostałam milion wiadomości i nieodebranych połączeń byłam w szoku. Nie wiedziałam z kim najpierw się skontaktować. Właściwie nie byłam gotowa na konfrontacje z nikim.
Moja podróż miała trwać dwa razy dłużej niż powinna. Będę niesamowicie zmęczona i marudna ale czego nie robi się dla rodziny. Z ojcem się pogodziłam, wszystko sobie wyjaśniliśmy przez telefon, do niczego więcej nie dałam rady się zmusić. Ostatnio wszystko było przeciwko mnie.
Czekałam na Benjamina w restauracji obok lotniska. Chociaż naciągnę go na dobry obiad. Byłam przed czasem więc każda chwila mi się dłużyła. Z reguły wydawało mi się, że jestem osobą cierpliwą. Jednak się myliłam.
Stukałam palcami w blat stołu, jak na mnie zdecydowanie za nerwowo. Wypiłam już kawę kiedy na horyzoncie dostrzegłam czuprynę Bena. Wstałam, żeby go uściskać.
-Nareszcie. Już myślałam, że mnie wystawisz.
-Nie śmiałbym-uśmiechnął się łobuzersko, co znaczyło że kłamał. Kretyn.
-Też tak mówiłeś jak miałeś odbierać mnie ze szkoły-założyłam ręce na klatce piersiowej i zrobiłam naburmuszoną minę.
-Byłaś już całkiem duża..
-Chodziłam do podstawówki-powiedziałam oburzona, wtedy byłam duża teraz uważa mnie za dzieciaka? Czy mu się coś pomieszało? Przecież ja się starzeje a nie młodnieje!
-Zamówiłaś już coś?-zapytał siadając. Mam uraz do facetów w garniturach. Mógłby ubrać w końcu coś innego.
-Nie- nadal byłam naburmuszona i sięgnęłam po menu. Miałam dylemat co wybrać. Benjamin nawet nie dał mi czasu na zastanowienie się tylko od razu wezwał kelnera.
-Czy mogę przyjąć zamówienie?
-Tak.
-Nie.-powiedzieliśmy z Benem w tym samym czasie. Kelner był zdezorientowany, patrzył raz na mnie raz na mojego brata.
-Tak-powtórzył twardo Benjamin, patrząc mi z wyższością w oczy-Poproszę stek dobrze wysmażony z pieczonymi ziemniaczkami i do tego szparagi.
-W taki razie ja poproszę sałatkę cezar z kurczakiem-westchnęłam wymyślając coś na szybko. Przynajmniej posiłek zapowiadał się lekko w porównaniu do czekającej mnie rozmowy.
-Do picia?-zapytał zapisując w notesie jakie dania chcemy.
-Dwie lampki wina. Białe i czerwone. Najlepiej półwytrawne-ohh, zapomniałam że Ben był specem od degustowania wina, czy to aby nie była jego pasja? Zachowywał się jak kolekcjoner, za każdym razem gdy gdzieś wyjeżdżał wracał z butelką trunku.
-Czy to wszystko?
-Tak, dziękujemy-powiedziałam szybko, żeby Ben nie zdążył niczego więcej zamówić.
Kelner zabrał nam karty i odszedł. Mój brat spojrzał na zegarek i przygryzł wargę.
-Śpieszysz się gdzieś?-zapytałam czując się lekko urażona tym gestem. Znalazłam chwilę dla niego specjalnie przylatując a on wyglądał jakby już chciał się ulotnić.
-Nie, ale mamy mało czasu a dużo do przegadania-potarł wargę palcem wskazującym intensywnie na mnie patrząc.
Przesłuchanie czas start.

CZYTASZ
Nowy początek.
RomanceWitam w drugiej części opowiadania o losach Dymitra i Olivii. Przebudzenie Dymitra trwało krótko, czas powrócić do mrocznej rzeczywistości. Olivia nie była mu pisana. Sprawiła mu jedynie sporo cierpienia i zostawiła miliony pytań bez odpowiedzi. Z...