Olivia, Paryż
Od dwudziestu minut obserwowałam jak Phill równomiernie oddycha, miał zamknięte powieki. Jedną rękę ulokował na czole drugą na brzuchu. Nocował u mnie kolejną noc z rzędu. Koc, którym go wczoraj nakryłam był zrzucony na podłogę.
Siedziałam w fotelu przytulając poduszkę. Jak widać to moje ulubione miejsce do siedzenia w tym mieszkaniu. Strasznie mi się nudziło.
Za oknem padał śnieg. Dziś był dzień wigilii. Moja rodzina źle odebrała tą wiadomość. Byli wściekli. Zrobili wielką awanturę. Ta informacja nie była łatwa do przekazania jednak musiałam podjąć te ryzyko.
Boże narodzenie to moje ulubione święto. W tym roku nie mam czego świętować. Mój humor był beznadziejny.
Miałam włosy związane w koka, a na sobie rozciągnięty dres. Grube skarpetki sprawiały, że nie było mi zimno. Muszę przyznać, że w tym mieszkaniu było słabe ogrzewanie.
Rzuciłam poduszką w mojego przyjaciela. Poderwał się do siadu.
-Co jest?
-Już dwunasta. Wstawaj-powiedziałam znudzona zakładając ręce na piersi.
-Co?-widać, że jeszcze się nie rozbudził. Jego wyraz twarzy się zmienił jakby w końcu coś do niego dotarło-CHOLERA.
Wstał i zaczął ubierać spodnie.
-Gdzieś się śpieszysz? Nie mówiłeś, że masz plany-byłam zaskoczona jego zachowaniem, myślałam że mówimy sobie wszystko.
-To świeża sprawa-rozejrzał się w poszukiwaniu bluzy, na której trzymałam łokieć.
-Spotykasz się z tym chłopakiem?
-Nie uwierzysz ale znalazłem sobie hobby-podszedł do mnie i wyciągnął ubranie spod mojego łokcia tak , że przechyliłam się na oparciu.
-Jakie?-moja ciekawska natura dała o sobie znać chociaż wiedziałam, że kłamie ale chciałam mu to ułatwić. Niech to będzie jego prezent od mnie. Dupek.
-Przeróbka samochodów-powiedział jakby lekko speszony, żeby ukryć tą emocje naciągnął bluzę przez głowę.
-Przecież jesteś pedantem, jak się tylko ubrudzisz to drzesz się jak panienka.
-Są granice między czystością a brudem-zauważył wzruszając ramionami.
-Oczywiście...-mruknęłam niezadowolona patrząc na swoje paznokcie, chyba przydałby mi się manicure.
-Może ogarnij tu trochę.
-A kim ty jesteś żeby mówić mi co mam robić?-wstałam oburzona, jego wzrost sprawiał że nabawiałam się kompleksów. Stał naprzeciwko mnie.
-Dobrym kumplem-cmoknął mnie w policzek i odwrócił się oświadczając, że jeszcze się odezwie. Pokazałam mu środkowy palec chociaż za plecami tego nie widział.
Świąteczny trening musiał się odbyć dlatego zaraz po wyjściu Philla spakowałam się w torbę sportową i ruszyłam przez zaśnieżony Paryż do szkoły tańca.
Moje nastawienie w dzisiejszym dniu było w opłakanym stanie, najchętniej nie ruszałabym się z łóżka.
Pierwszy raz nie spędzę świąt z rodziną. Co prawda prezenty wysłałam ale będę daleko od nich. Po ostatnich wydarzeniach rodzina była dla mnie wsparciem tylko na siłę starali się otoczyć mnie opieką. Wiem, że jeśli bym pojechała to skakali by nad mną jak nad dzieckiem. Nie chce niepotrzebnego zainteresowania moją osobą. Może powinnam wyjechać gdzieś w góry? Posiedzieć sobie w chatce przy kominku z zimową herbatą. Najlepiej pod kołdrą w onesiu z laptopem na kolanach.
Moje rozmyślenia o samotnych świętach przerwał Bastien. Zaczepił mnie jak przechodziłam przez korytarz.
-Clark czekaj!-wyjrzał z jakiejś salki, pewnie musiał mnie zobaczyć przez szybkę.
-Czego chcesz?-zapytałam oschle, po co on mnie w ogóle zaczepia? Nie chce z nim rozmawiać. Jest chamski.
-Ostatnio byłem niemiły-stwierdził zakłopotany drapiąc się za uchem.
-No co ty nie powiesz?-moja irytacja sięgała najwyższego poziomu. Mówił mi coś co już wiedziałam. Wcale nie musiał się tłumaczyć. Ruszyłam dalej ale szedł za mną.
-Byłem zdenerwowany...
-Pewnie dziewczyna cię wkurzyła-powiedziałam uszczypliwie w dodatku ze złośliwym uśmieszkiem. Z każdą chwilą zdawał się być coraz bardziej pogrążony.
-Właściwie jestem wolny-Super. I co z tego? Zgryzł dolną wargę, patrzył na mnie uwodzicielsko spod rzęs. Nie dam się na to nabrać.
-Mam ci pogratulować?-ten człowiek tracił w moich oczach za każdym razem gdy otwierał usta.
-Teraz to ty jesteś niemiła-wytknął mi i zrobił urażoną minę. Karma wraca, dupku.
-Uważam, że jesteś zraniony i zdesperowany-posłałam mu wymuszony uśmiech-Chcesz się pocieszyć?
-Nie miałbym nic przeciwko-uniósł kącik ust a jego brew podniosła się lekko do góry. Chyba myślał, że coś mu proponuję. Rozczaruje się chłopak.
Myślałam, że jest bardziej z tych nieśmiałych. Widać każdy facet po rozstaniu szuka laski do wyżycia się.
-W takim razie źle trafiłeś-powiedziałam chłodno i ruszyłam tyłem ostatnie kilka metrów-Znajdź sobie laskę na jedną noc i ci przejdzie.
-Dzięki za radę, sam bym na to nie wpadł-i jemu udzielił się sarkazm, uuu.. zaraz jeszcze ja go wkurzę. I dobrze!
-Polecam się na przyszłość!-krzyknęłam wchodząc do szatni.
Zajęcia baletu były katorgą, nie mogłam się odpowiednio skupić. Byłam wyprowadzona z równowagi rozmową z Bastienem. Wkurzył mnie swoim podejściem i przydzieleniem mnie do grupy łatwych dziewczyn pomimo, że nawet mnie nie znał.
-Olivia! Jeszcze raz, ręce wyżej-poleciła donośnie Pani Delacour.
-Przyłóż się Olivia.
-Nie, nie, nie.
-Źle ustawiasz stopy-kobieta prowadziła coś w rodzaju monologu. Starałam się jak mogłam ale dziś po prostu mi nie wychodziło. To nie był mój dzień.
Na koniec stanęłyśmy w półkolu. Pani Delacour składała nam życzenia, niestety ani razu się nie uśmiechnęła co było do niej nie podobne.
-Starajcie się trzymać dietę-poleciła i wyszła mamrocząc po d nosem "Wesołych świąt".
***
Kochani wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia.Niech te Święta będą dla Was niezapomnianym czasem, spędzonym bez pośpiechu, trosk i zmartwień. Życzę Wam aby odbyły się w spokoju i radości, wśród rodziny, przyjaciół.
Dużo zdrówka, spełnienia marzeń i gwiazdki z nieba🎄🎁
Merry Christmas 😊
x.Ula
CZYTASZ
Nowy początek.
عاطفيةWitam w drugiej części opowiadania o losach Dymitra i Olivii. Przebudzenie Dymitra trwało krótko, czas powrócić do mrocznej rzeczywistości. Olivia nie była mu pisana. Sprawiła mu jedynie sporo cierpienia i zostawiła miliony pytań bez odpowiedzi. Z...