Rozdział 3

1.6K 159 9
                                    

-Cholera. - Warknęłam potykając się na schodach po których wchodziłam do budynku szkoły. Już przestaje mi się podobać bycie człowiekiem, jeśli na każdym kroku będę się potykać. Przenoszenie się jest szybsze i łatwiejsze niż chodzenie. Dlatego nie wiem co w tym fajnego.

Zaczesałam włosy do tyłu i ruszyłam w stronę pokoju dyrektora. Pamiętam mój ostatni raz gdy weszłam do takiego pokoju. Było to jakieś sto lat temu, może trochę więcej. Dobrze się to nie skończyło. To były początki mojej demonicznej strony więc mogłam przypadkiem zabić sekretarkę. No dobra nie do końca przypadkiem ale na moim miejscu każdy by to zrobił bo była z niej niezła suka.

Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu głośnego proszę weszłam do środka. Za biurkiem siedział mężczyzna co najmniej po czterdziestce z lekkim zarostem. Podniósł wzrok z dokumentów, które czytał i przyjaźnie się do mnie uśmiechnął.

-Dzień Dobry. Ty zapewne jesteś Camila? - Spytał wskazując ręką krzesło żebym usiadła. W odpowiedzi kiwnęłam głową siadając.-Powiem szczerze, że jak przeglądałem twoje dokumenty to się tego nie spodziewałem. Masz bardzo dobre osiągnięcia w nauce plus byłaś najlepsza na kółku artystycznym.

-Serio? - Zdziwiłam się na to co mówił bo na pewno nie wysyłałam takich dokumentów. Podniósł lekko jedną brew i przyjrzał mi się lekko zdziwiony moją reakcją.-To znaczy tak byłam najlepsza. - Uśmiechnęłam się lekko.

-Dlatego nie widzę problemu żebyś naukę w naszym liceum zaczęła już dzisiaj. Proszę. - Podał mi do ręki plan lekcji i spis książek, które będę potrzebować.-Powodzenia.

-Na pewno się przyda. - Mruknęłam pod nosem wychodząc na korytarz.

Popatrzyłam na kartkę z planem, który nie należał do interesujących. Najwięcej było matematyki na co się cicho zaśmiałam.

-Jeszcze uczą tego przedmiotu? Więc nie ma co się dziwić taką polityką.

-Buu!! - Usłyszałam za sobą na co szybko się odwróciłam gotowa do ataku.

-Boże Zayn ty idioto. - Walnęłam go w ramię a chłopak zaczął się śmiać.-Mogłam cię zabić kretynie.

-Szkoda, że nie widziałaś swojej miny. - Złapał się za brzuch i zgiął w pół ze śmiechu.

-Cokolwiek. - Przewróciłam oczami na jego idiotyczne zachowanie i wróciłam do przeglądania swojego planu. Dobrze, że to tylko miesiąc bo więcej bym nie wytrzymała.

-Fizyka, chemia kto to do cholery wymyślił. - Westchnęłam chowając kartkę do torby. Naprawdę dużo się zmieniło od mojego ostatniego dnia szkoły.

-Zapewne jakiś fizyk i chemik. - Wtrącił chłopak gdy już mu się udało uspokoić. Tak pomocny jak zwykle.-Jak podobały ci się twoje dokumenty? - Spytał z błąkającym się uśmieszkiem.

-Więc to ty zrobiłeś ze mnie kujonkę. - Wskazałam na niego palcem zabijając przy okazji wzrokiem. Jeszcze tego było mi trzeba żeby ludzie myśleli, że jestem kujonem. I po moim wtapianiu się w tłum.

-Spokojnie tygrysie. - Podniósł ręce do góry w geście poddania śmiejąc się przy tym.-Bez tych dokumentów by cię nie przyjęli więc powinnaś mi dziękować.

-Jasne. - Prychnęłam.-Lepiej już stąd znikaj.

-Już się robi królowo. - Ukłonił się a po chwili zniknął zostawiając mnie samą na korytarzu.

Zayn jest jednym z najdziwniejszych demonów jakiego znam ale również jednym z nielicznych z którym mogę dobrze się bawić i porozmawiać.

Odwróciłam się z zamiarem poszukania klasy, w której teraz mam lekcje gdy ktoś mnie szturchnął. Uderzenie było mocne ale na pewno bardziej bolało osobę, która na mnie wpadła niż mnie.

-Przepraszam nie chciałam. Śpieszę się na lekcję bo już jestem spóźniona.

-Nic się nie stało. - Uśmiechnęłam się do dziewczyny by poprzeć swoje słowa. Odpowiedziała szybkim uśmiechem i popędziła zapewne w stronę gdzie miała lekcje.

Dopiero po chwili doszło do mnie, że właśnie wpadła na mnie moja przyszła ofiara, która na żywo wyglądała jeszcze lepiej niż na zdjęciu.

Dotyk Śmierci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz