Rozdział 23

1.3K 131 1
                                    

-Nawet nie ma takiej opcji Camila. Nie będę pracował z aniołami. No kurwa nie. - Wydzierał się Zayn chodząc po salonie tam i z powrotem nie robiąc tym na mnie żadnego wrażenia. Chłopakowi się chyba w dupie po przewracało jeśli myśli, że obchodzi mnie jego zdanie.

-Będziesz a swoje uwagi możesz zachować dla siebie. - Warknęłam stając mu na drodze żeby w końcu przestał chodzić bo zaraz będę miała dziurę w podłodze.-Jeśli bym musiała pracować z samym bogiem żeby uratować Lauren to bym to zrobiła więc musisz to przeżyć.

-To anioły a my jesteśmy demonami. Wiesz, że to nie wypali.

-Wypali. Bo chodzi o uratowanie jednego z nich. - Oznajmiłam siadając na kanapie. Zayn patrzył na mnie jakby co najmniej wyrosła mi druga głowa.-Co?

-Jak to jednego z nich? Chcesz mi powiedzieć, że Lauren jest... - Przerwał, a ja kiwnęłam głową wiedząc jak zakończył by swoją wypowiedź.-Kiedy się dowiedziałaś?

-Nie dowiedziałam. Mam pewne podejrzenia, które Dinah i Ally chętnie potwierdzą prawda? - Podniosłam głos, a po chwili przed nami pojawiły się dwa anioły.

-Skąd wiedziałaś, że tu jesteśmy? - Spytała blondynka mrużąc na mnie oczy. Ich zachowanie robiło się już nudne. W końcu będą musiały mi zaufać.

-Przeczucie. - Uśmiechnęłam się do nich.-Więc Lauren będzie aniołem?

Popatrzyły na siebie, zastanawiając się czy powiedzieć mi prawdę czy nie. Chociaż to było bez sensu bo będę wiedzieć kiedy kłamią.

-Naprawdę chcesz współpracować z aniołami? To jest zły pomysł. - Zayn nie odrywał od nich podejrzliwego wzroku. Jeśli tak będzie wyglądać nasza współpraca to nie tylko nie uda nam się uratować dziewczyny ale zapewne sami zginiemy.

-Mówiłam ci już coś Malik. - Warknęłam dając mu znak, że ma się już nie odzywać.-Możesz im nie ufać ale podjęłam już decyzje i nie zapominaj, że to one są te dobre.

Chłopak kiwnął głową i usiadł na fotelu. Dziewczyny na mnie popatrzyły gotowe odpowiedzieć ale nie musiały tego robić w ich oczach widziałam potwierdzenie co do moich przypuszczeń. Ally otworzyła usta gdy z mojego pokoju wydobył się głośny krzyk, który należał do Lauren.

Wbiegliśmy tam i zobaczyliśmy białą poświatę wokół dziewczyny. Chciałam do niej podejść ale ręka Dinah mnie zatrzymała. Zerknęłam na nią na co pokręciła tylko głową. Ally próbowała się zbliżyć do Lauren ale poświata wokół niej ją odrzuciła.

-O co chodzi? - Spytałam nie odrywając wzroku z zielonookiej gdy starsza się pozbierała i podeszła do nas.

-Ma koszmar, a jej poświata ochronna nie pozwoli nam się do niej zbliżyć. - Wytłumaczyła stając koło nas i również odwróciła się przodem do Lauren.

-Muszę być koło niej.

-To cię zabije Camila. - Tym razem Zayn złapała mnie za rękę żeby zatrzymać przed podejściem do łóżka.

-Ona zaryzykowała. - Wyrwałam się i powoli ruszyłam w stronę dziewczyny. Jeśli ona była zdolna zaryzykować dotknięcie mnie gdy nie panowałam nad sobą to ja jestem zdolna zaryzykować swoje życie żeby się obudziła.

Podeszłam do poświaty i przed nią stanęłam. Nabrałam powietrza do płuc, przysuwając powoli prawą rękę do tarczy. Gdy zetknęła się z poświatą, a ja dalej stałam w miejscu a nie odleciałam jak Ally to wiedziałam, że nic mi się nie stanie. Pewnym krokiem ją przekroczyłam i stanęłam przy łóżku.

-Lauren, to tylko koszmar. - Potrząsałam delikatnie jej ciałem żeby nie zrobić krzywdy ale żeby ją zbudzić.-Słyszysz Lo to tylko sen, zbudź się.

Dziewczyna otworzyła oczy, podnosząc się do siadu a z jej ust wyrwał się krzyk, który brzmiał jak moje imię. Po policzkach leciały jej łzy.

-To tylko sen, tylko sen. - Zapewniałam przytulając ją do siebie. Wtuliła się we mnie i powoli zaczęła się uspakajać. Tarcza zniknęła, a reszta dalej stała w drzwiach i się na nas patrzyła. Byli lekko zdezorientowani tak samo jak ja.

-On cię zabił, twój ojciec cię zabił. - Wyszlochała jeszcze mocniej się do mnie przytulając. Czułam jak jej serce szybko bije. Była przerażona.

-Nikt mnie nie zabił. Jestem tu i nigdy cię nie zostawię. - Gładziłam powoli jej plecy aż w końcu Lauren całkowicie się uspokoiła.-Nigdy. - Powtórzyłam odsuwając ją od siebie by popatrzeć prosto w jej oczy. Kiwnęła głową i delikatnie musnęła moje usta.

-Zabierzmy się do roboty. - Usłyszałam Zayn'a, który zwrócił na siebie moją uwagę. Odwróciłam się do niego marszcząc brwi.-Nie codziennie anioły i demony pracują by uratować człowieka.

-Możemy jutro się tym zająć? - Zapytała szeptem Lauren tak żebym tylko ja ją usłyszała ale wiedziałam, że reszta też to słyszała.

-Dla ciebie wszystko kochanie. - Złożyłam czuły pocałunek na jej czole i zwróciłam się do reszty.-Zaczynamy od jutra. - Zgodnie pokiwali głowami i zniknęli.

Położyłam się koło Lauren i przyciągnęłam ją do siebie, dziewczyna od razu się we mnie wtuliła. Po chwili znowu spała. Ja nie miałam zamiaru spać. Chciałam odgonić każdy kolejny koszmar, który się pojawi żeby zielonooka mogła się wyspać.

Dotyk Śmierci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz