Rozdział 5

1.7K 131 8
                                    

Przebudziły mnie kroki po moim mieszkaniu. Otworzyłam oczy i przetarłam je ręką żeby się rozbudzić. Zeszłam po cichu z łóżka i ruszyłam w stronę hałasu.

Nienawidziłam niezapowiedzianych gości. To nigdy nie kończyło się dobrze dla nich. Raz ojciec do mojej komnaty wysłał demona, który miał mnie przyprowadzić na odbiór duszy. Takie spotkanie gdzie ludzie, którzy chcąc zostać demonami muszą pozwolić na odebranie swojej duszy ale wracając tego demona już z nami nie ma.

Weszłam do biura i przy szafce z różnymi teczkami zobaczyłam osobę, której nie widziałam dłuższy czas. Chyba znudziło się jej ukrywanie. Oparłam się o framugę drzwi i skrzyżowałam ręce na piersi.

-Znalazłaś to czego szukałaś? - Spytałam głośno na co dziewczyna się wzdrygnęła wypuszczając wszystko z rąk. Na pięcie odwróciła się w moją stronę. Muszę przyznać jak na pięć lat spędzonych z ludźmi nic się nie zmieniła.

-Nie wiedziałam, że ktoś tu mieszka. - Odparła nie odpowiadając na moje pytanie. Nerwowo zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu czekając na to aż pojawią się inni.

-Nikogo nie ma i nikt się nie pojawi. - Powiadomiłam uspakajając ją tym. Demony, które ją szukały są zapewne na Alasce bądź na Antarktydzie. Maczałam w tym swoje paluszki dając im złe tropy no ale jestem demonem a im nie można ufać.

-Więc w końcu po mnie wysłali ciebie. - Przyglądała mi się czekając na jakiś atak z mojej strony, którego raczej się nie doczeka.

-Nie. Wysłali po ciebie jakiś idiotów którzy zapewne pływają teraz z morsami. - Uśmiechnęłam się omijając ją i usiadłam na kanapie.

-Jeśli cię po mnie nie wysłali to co tutaj robisz?

-W tej chwili siedzę i zastanawiam się dlaczego mnie obudziłaś.

-Już nic nie rozumiem. - Westchnęła opadając obok mnie na kanapie.

-Mam zadanie ale nie ty nim jesteś. A demony, które mają cię złapać są gdzieś na Alasce. Mogłam przypadkiem je tam wysłać. - Zaśmiałam się patrząc na dziewczynę.

-Dlaczego jeśli to przez ciebie mnie gonią? - Spytała smutno sprawiając, że wspomnienia z tego okropnego dnia powróciły.

Retrospekcja

-Camila proszę nie rób tego wiesz co to dla mnie znaczy. - Normani biegła za mną błagając żebym zmieniła zdanie ale nie mogłam tak było lepiej.

-Muszę. Przykro mi Mani.

-Skażą mnie na wieczne wygnanie w świecie ludzi a na dodatek przez całe życie będę musiała uciekać przed demonami więc nie pieprz, że jest ci przykro tylko coś z tym zrób.

Stanęłam przed dziewczyną i popatrzyłam jej prosto w oczy. Była moją przyjaciółką. Znałyśmy się od zawsze. Razem się wychowywałyśmy i razem ćwiczyłyśmy nasze demoniczne moce. Teraz musiałam zrobić coś okropnego ale jeśli jest mały procent szans, że to uratuje jej życie jestem na to gotowa.

-Słuchaj jaka to dla ciebie różnica i tak chcesz odejść.

-Wolę odejść niż zostać skazana wiesz co to znaczy.

-Taki ponosi się koszt zdrady. Idź się przygotuj do twojego wygnania została godzina. - Odwróciłam się na pięcie i nie patrząc za siebie poszłam do komnaty mojego ojca.

W naszym świecie odejście jest jak zdrada. Skazujemy wtedy demona na wieczne wygnanie. Będzie żył na ziemi przez całe swoje życie goniony przez demony. Musiałam wybierać. Mogłam Normani skazać na taki los albo wrzucić do ognia piekielnego i nie tego co zabiera dusze a tego co zabija.

-Córko dobrze zrobiłaś. - Oznajmił ojciec gdy przekroczyłam próg jego komnaty w której jak zwykle planował czyjąś śmierć.

-Zrobiłam to tylko dlatego żebyś jej nie zabił. - Odparłam oschle siadając na krześle z czarnego drewna, które oznaczało wieczny mrok czy coś takiego.

-Oh...musimy w końcu coś zrobić z tą twoją ludzką stroną.

-Jeśli to dzięki niej udało mi się uratować przyjaciółkę to mi nie przeszkadza.

-Jakiś demon i tak ją złapie i zabije. Zdajesz sobie z tego sprawę prawda? - Spytał nie oczekując ode mnie odpowiedzi. Nie miałam ochotę z nim rozmawiać ani na niego patrzeć.

-Nie pozwolę na to. - Mruknęłam cicho pod nosem wychodząc.


Patrzyłam na ścianę przed sobą czując jakbym cofnęła się o pięć lat wstecz. Jakbym znowu musiała wygnać moją przyjaciółkę.

-Wolałam cię wygnać niż zabić. - Szepnęłam wracając do teraźniejszości. Odwróciłam się do niej i lekko uśmiechnęłam.-Nie chciałam żeby pochłoną cię piekielny ogień. Wygnanie było bezpieczniejsze bo przez cały czas mogłam cię mieć na oku.

-To znaczy?

-Wiedziałam gdzie jesteś. Co robisz. Wiedziałam wszystko dzięki czemu mogłam każdego następnego demona, który miał cię zabić wysłać na drugi koniec świata.

-Przez całe pięć lat myślałam, że to przez ciebie muszę uciekać i się ukrywać gdy ty tak naprawdę uratowałaś mi życie? Cały czas mnie chroniłaś? - Popatrzyła na mnie a w jej oczach pojawiły się łzy co u demonów się nie zdarza. Kiwnęłam głową wystawiając ręce w stronę dziewczyny. Uśmiechnęła się lekko i we mnie wtuliła.

-Zawsze będę cię chronić. Jesteśmy przyjaciółkami. A teraz.... - Odsunęłam Normani od siebie na odległość paru centymetrów i z powagą popatrzyłam w oczy.-...powiedz mi czego szukałaś.

-Informacji o moim ojcu. Wydaje mi się, że żyje.

-To nie możliwe Mani. Przecież twoja matka go zabiła jeszcze za nim się urodziłaś.

-Też tak myślałam. Dopóki nie podsłuchałam rozmowy z której wynika, że mój ojciec żyje na ziemi bo jest człowiekiem.

Patrzyłam na nią uważne próbując dowiedzieć się czy przypadkiem nie kłamie ale wszystko wskazywało na to, że mówi prawdę. Oczywiście to wszystko może być kłamstwem ale ona w to wierzy więc dla niej w tym momencie to jest prawda.

-Dobra. - Westchnęłam.-Poszukaj tego co ci potrzeba ja muszę iść spać bo rano do szkoły. - Wstałam z zamiarem wrócenia do swojego łóżka gdy głos przyjaciółki mnie zatrzymał.

-Od kiedy chodzisz do szkoły? - Spytała cicho chichotając na tą wiadomość.

-Od momentu jak mój tato zażyczył sobie więcej informacji o mojej ofierze. - Odpowiedziałam a widząc, że chce coś powiedzieć podniosłam ręce i szybko dodałam.-Nie pytaj sama próbuje to rozgryźć.

-Jasne.

-Czuj się jak u siebie. - Rzuciłam zamykając drzwi swojej sypialni.

Jutro muszę postarać zbliżyć się do Lauren. Im szybciej to zrobię tym szybciej załatwię sprawę. Dzięki czemu będę mogła wrócić do swoich spraw.

-Szkoda tych szmaragdowych tęczówek.

Na wspomnienie dziewczyny na moich ustach pojawił się uśmiech, który nie oznacza niczego dobrego dla mnie.

Ale się wpakowałam.

-------------------------------------------------

Kolejny rozdział wstawię w następnym tygodniu w poniedziałek bądź środę. Może uda mi się jakiś jeszcze w tym tygodniu ale nie obiecuję. Kocham pracę na nockach ale niestety wstawianie czy pisanie rozdziałów wtedy nie jest mi dane.

Mam jeszcze pytanie do nowego ff. Uwielbiam pisać opowiadania na bazie wiadomości co pewnie zauważyliście i zastanawiam się nad czymś właśnie nowym w takiej formie.

Chcielibyście coś takiego czy nie bardzo?

Jeśli tak, to dodać już coś teraz czy dopiero jak skończę to ff?

I ostatnie pytanie to o: Jerrie czy Camren?

Dotyk Śmierci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz