Rozdział 8

1.5K 148 4
                                    

-Więcej z tobą tu nie przyjdę. - Zarzekała się Lauren idąc w stronę mojego auta.-To wcale nie było śmieszne.

Na wspomnienie jej jazdy po torze kolejny raz wybuchłam śmiechem. Dziewczyna była fatalnym kierowcą. Gdzie normalnie tor przejeżdża się w minimum dwadzieścia minut ona to robiła godzinę przy okazji wjeżdżając w różne rzeczy.

-Znowu się śmiejesz. - Stanęła przede mną wkurzona z rękami ułożonymi na biodrach. Musiałam przyznać, że zła była jeszcze seksowniejsza.

-Nie wściekaj się tak Lo - Znowu się zaśmiałam.-Sama przyznaj, że gdy wjechałaś w opony przy okazji wywracając te trzy tablice pod rząd to było zabawne. Na dodatek ten facet schował się za jedną z nich.

-Może trochę było. - Odparła przeczesując ręką włosy. Już nie była wkurzona co było dobrym znakiem. Szybko udało mi się ją uspokoić.

-Co? Bo chyba nie usłyszałam. - Przysunęłam się do niej bliżej żeby lepiej słyszeć z szerokim uśmiechem na ustach.

-Było trochę zabawne zadowolona?

-I to jeszcze jak. A teraz chodźmy coś zjeść jestem głodna. - Złapałam ją za rękę i pociągnęła w stronę pizzerii, która była obok.

Weszłyśmy i od razu zajęłyśmy jeden z wolnych stolików na końcu sali. Po paru sekundach przyszedł kelner odebrać od nas zamówienie. Cały czas mi się przyglądał co zaczynało mnie wnerwiać. Gdyby nie to, że wokół było pełno ludzi a koło mnie siedziała Lauren to chłopak już na nikogo by nie popatrzył.

Ten sam chłopak przyniósł nam nasze pizze znowu mi się przyglądając. Już miałam mu powiedzieć żeby się odwalił gdy Lauren się odezwała.

-Dziękuje kochanie za ten miły dzień. - Cmoknęła mnie w policzek wprawiając w nie małe zdziwienie. Zerknęłam na nią i zobaczyłam, że czeka na moją reakcję kontem oka zerkając na kelnera. Dopiero wtedy zrozumiałam o co chodzi.

-Dla mojej księżniczki wszystko. - Uśmiechnęłam się łapiąc ją za ręką, którą położyła na stole.

Chłopak popatrzył na nią a potem na mnie. Zmieszał się i jak najszybciej zniknął nam z oczu. Biło od nim zdenerwowaniem. Czuł się strasznie głupio i uważał, że zrobił z siebie totalnego kretyna. W takich momentach uwielbiam to, że potrafię wyczuwać uczucia innych.

-Myślałam, że go zaraz zabijesz jak nie przestanie się na ciebie gapić. - Zachichotała sprawiając tym, że odwróciłam się w jej stronę.

-Miałam taki zamiar. - Odparłam bardzo poważnie. Dziewczyna przestała chichotać i również spoważniała wyglądała na lekko przestraszoną. Zaczęłam się śmiać na jej minę.-Żartowałam.

-Przestraszyłaś mnie. - Walnęła mnie w ramię sama zaczynając się śmiać. Nie musi wiedzieć o tym, że mówiłam to całkiem poważnie.

Po zjedzeniu w miłej atmosferze odwiozłam dziewczynę pod jej dom. Nie chciałam się z nią rozstawać co było dla mnie dziwnym i niespotykanym wcześniej zjawiskiem.

-Naprawdę świetnie się bawiłam Camz. - Popatrzyła na mnie a ja się uśmiechnęłam na to jak mnie nazwała.

Camz, już mi się podoba.

-Ja też. - Przyznałam, o dziwo była to prawda. Nigdy bym nie pomyślała, że robiąc coś co robią ludzie będę się bawić tak dobrze jak z dziewczyną.

-Do zobaczenia jutro. - Musnęła delikatnie ustami mój policzek na pożegnanie i wyszła z samochodu.

-Do zobaczenia. - Szepnęłam cały czas obserwując jak idzie do drzwi swojego domu.

Gdy weszła do domu odpaliłam auto i ruszyłam do siebie. Musiałam przyznać, że był to jeden z najlepszych dni w moim życiu. A był taki dzięki tej zielonookiej piękności.

-Co ty tu robisz? - Spytałam zdziwiona gdy weszłam do swojego mieszkania i zobaczyłam osobę, która zawsze kręciła się koło mnie i była dla mnie już przeszłością. Przynajmniej ja tak uważałam.

-Potrzebuję twojej pomocy.

Świetnie.

Dotyk Śmierci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz