Rozdział 34

1.1K 129 0
                                    

-Do jasnej cholery. - Warknęłam, gdy weszłam w jakąś dziwną substancje. Naprawdę nie mogłam zrozumieć jak mogły się ukrywać w tak obskurnym i ohydnym miejscu.

Ściągnęłam kurtkę żeby strzepać z niej to dziwne lepiące coś. Zapach też nie należał do najprzyjemniejszych. Nie mogłam sobie wyobrazić ukrywania się przed ojcem w takim miejscu. No ale ja nie byłam nimi. One nie posiadały prawię nic a ja jednak miałam jakąś władzę. Zarzuciłam kurtkę z powrotem na siebie i ruszyłam przed siebie upewniając się czy za chwilę znowu coś na mnie nie spadnie.

Nie byłam pewna co to konkretnie jest za miejsce. Ale po dużych pomieszczeniach i długich korytarzach obstawiałam, że to jakiś opuszczony biurowiec. Pewnie jakaś firma splajtowała a budynku nikt nie kupił. Nie ma się co dziwić jeśli to wygląda na jedno śmierdzące bagno.

Przechodząc koło drzwi z napisem magazyn usłyszałam hałas, który brzmiał jak rozmowa dwóch osób. Była niewyraźna więc musiały być w większej odległości od drzwi. Uchyliłam je po cichu i wślizgnęłam się do środka. Chciałam jak najdłużej zostać nie zauważona ale nie udało mi się bo postawiłam nogę na jakieś desce, która zaskrzypiała.

-Kim jesteś i czego chcesz? - Usłyszałam, a po chwili z cienia wyłoniła się blondynka, której szukałam. Oczy jej się rozszerzyły co znaczyło, że mnie poznała.-Jak mnie znalazłaś?

-To nie było zbyt trudne. - Odparłam szukając wzrokiem drugiej dziewczyny, którą dostrzegłam tuż za Clarke.-Chcę się dowiedzieć kim jesteś.

-Po co ci to i tak mnie zabijesz?

-Gdybym chciała cię zabić to już byłabyś martwa Clarke. Tak samo jak Lexa.

Zauważyłam, że blondynka zamarła po usłyszeniu imienia swojej ukochanej, która wyłoniła się zza jej pleców. Czułam jej strach ale nie bała się o siebie ale o Lexe. Pod tym względem byłyśmy podobne. Ja też bałabym się o Lauren a nie o siebie. Przyjrzałam się dziewczynie a pierwsze co przykuło moją uwagę to oczy, które były prawie takiego samego koloru jak u Lo.

-Nie pozwolę ci jej skrzywdzić. - Warknęła robiąc krok w moją stronę.

-Spokojnie tygrysku. - Zaśmiałam się podnosząc ręce w geście poddania.-Nie zamierzam z tobą walczyć.

-Więc czego od nas chcesz? Bo wątpię, że przyszłaś... - Przerwało jej pojawienie się paru demonów, które je otoczyły dookoła.

-A chciałam to załatwić spokojnie. - Westchnęłam do siebie i przeniosłam się tak żeby stanąć przed dziewczynami i zasłonić je przed ich oprawcami.

Nim którykolwiek z demonów zdążył zareagować zostali przeze mnie zabici. Oprócz jednego, który był bardzo dobrze wytrenowany bo to ja go trenowałam. Rzucił kulą ognia w dziewczyny, a ja niewiele myśląc rzuciłam się na nie powalając je na ziemie i chroniąc przed śmiercią.

-Nie ruszajcie się. - Rozkazałam szeptem. Szybko się podniosłam i od skoczyłam na bok robiąc unik przed kolejną kulą.

A trzeba było siedzieć w piekle i nigdy nie wychodzić na powierzchnie ziemi. To zdanie od pewnego czasu bardzo często pojawiało mi się w głowie.

Zaczęłam rzucać kulami energii na ślepo z nadzieją, że któraś w niego trafi i się nie pomyliłam bo już po paru rzutach usłyszałam krzyk z bólu a parę sekund później wybuch oznaczający śmierć demona. Popatrzyłam na dziewczyny i zauważyłam, że Clarke krwawi. Nie wyglądało to zbyt dobrze.

-Zabiorę was w bezpieczne miejsce. - Oznajmiłam stając nad nimi.

-Czemu mamy ci ufać? - Spytała Lexa, która odezwała się po raz pierwszy. Przynajmniej wiem, że potrafi mówić bo myślałam, że nie.

-Bo przed chwilą uratowałam wam życie? - Przewróciłam oczami. Wymieniły się spojrzeniami i zgodnie kiwnęły głowami. Chwyciłam obie za nadgarstki i przeniosłam do swojego mieszkania.

Wszystkich zebranych oczy zwróciły się w naszą stronę. Uśmiechnęłam się lekko, gdy poczułam ramiona Lauren wokół mojej tali. Zachichotałam i złożyłam delikatny pocałunek na jej ustach.

-Mówiłam, że nic mi nie będzie i wrócę. - Przewróciła oczami na moją pewność siebie i wpiła się w moje wargi.

Nasz moment przerwała moja przyjaciółka.

-Dobra Camren na to przyjdzie czas teraz musimy się kimś zająć.

Odsunęłam się od swojej dziewczyny i odwróciłam do Clarke i Lexy, które z niewiadomych mi przyczyn dalej siedziały na podłodze.

-To człowiek. - Usłyszałam szept Lexy. Wskazała delikatnie na Lauren starając się żeby nikt tego nie zauważył ale mi nic nie umknie.

Wtedy połączyłam fakty. Wiedziałam dlaczego mój ojciec ją przetrzymywał. Lexa była człowiekiem ale nie zwykłym człowiekiem. Ona była wykrywaczem.

-Jesteś wykrywaczem.

Obydwie na mnie popatrzyły. Były przerażone. Jeszcze nigdy nie widziałam wykrywacza ponieważ to naprawdę rzadki gatunek. Są ludzie, którzy po śmierci stają się aniołami tak jak ma być z Lauren, a wykrywacze potrafią wyczuć każdego. Dzięki temu bardzo dobrze wiedzą z kim mają do czynienia w danym momencie.

-Sofia. - Krzyknęłam by przywołać do nas swoją siostrę. Była zapewne razem z Dinah i Ally w domu albo ratując jakiś ludzi.

-Co jest? - Spytała pojawiając się koło mnie. Mina Lexy mówiła wszystko. Również wyczuła kim jest Sofia rozluźniając się przy tym.

-Wyleczysz Clarke?

-Wisisz mi przysługę. - Jej głos rozbrzmiał w mojej głowie. Zaśmiałam się cicho przykuwając tym uwagę obydwu dziewczyny, które dalej siedziały na podłodze.

-I to nie jedną.

-Możecie rozmawiać normalnie. - Zwróciła nam uwagę Mani wskazując palcem na mnie a potem na moją siostrę.-Jak byście nie zauważyły nie każdy potrafi rozmawiać za pomocą myśli.

-Umiecie rozmawiać w taki sposób? - Spytała Clarke, gdy Sofia do niej podeszła by ją wyleczyć.

-Tylko ja i Camila. Oprócz ojca łączy nas jeszcze to. - Odpowiedziała lekko się uśmiechając do dziewczyny.-Za nim zadacie kolejne pytania to tak jesteśmy siostrami. Przynajmniej w połowie. W drugiej połowie ja jestem aniołem a ona człowiekiem.

-Miałaś ją wyleczyć a nie opowiadać nasz życiorys. - Upomniałam siadając na kanapie, cały czas obserwując sytuacje.

-Już. - Podniosła się i spojrzała na mnie.-Muszę iść. Dinah i Ally mnie potrzebują. - Kiwnęłam głową, a dziewczyna zniknęła.

-Żaden demon mojego ojca was tu nie znajdzie. - Zwróciłam się do dziewczyn spokojnym i miłym głosem.-Zayn zaprowadzi was do jednego z wolnych pokoi. - Spojrzałam na chłopaka, który skinął głową.

-Jestem taka jak ty. Jestem w połowie człowiekiem. - Powiedziała Clarke nim razem z Lexą podążyła za Zayn'em do pokoju.

Przyciągnęłam Lauren do siebie na kolana. Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech, gdy od razu się we mnie wtuliła. To był pracowity dzień i cieszyłam się, że na jego końcu mogę przytulić się do swojej ukochanej.

Dotyk Śmierci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz