Rozdział 18

1.5K 140 0
                                    

Obudziły mnie promienie słońca, którego zaczynałam powoli nienawidzić. Minął tydzień od oberwania jadem, który już całkowicie zniknął z mojego organizmu i znowu mogłam normalnie funkcjonować. Rozejrzałam się po pokoju i czułam, że czegoś mi w nim brakuje. Drzwi od łazienki się otworzyły a z niej wyszła Lauren w samej bluzce i majtkach. Teraz wszystko jest tak jak powinno. Gdy zauważyła, że nie śpię szeroko się uśmiechnęła i wskoczyła na łóżko.

-Jak się czujesz? - Spytała gdy usadowiła się na moich biodrach. Moje ręce od razu powędrowały na jej biodra.

-Teraz już lepiej. - Uśmiechnęłam się i podniosłam żeby złożyć na jej ustach delikatny pocałunek.-Dużo lepiej.

-Dzisiaj planujecie wielkie odbicie? - Spytała cicho spuszczając głowę na swoje ręce. Szybko się podniosłam żeby siedzieć naprzeciwko niej co spowodowało, że z moich bioder przeniosła się na uda.

-Coś się stało? - Uniosłam delikatnie jej głowę żeby na mnie spojrzała.-Możesz powiedzieć jeśli coś cię gryzie. - Zapewniłam ciepło się uśmiechając.

-A co jeśli znowu coś ci się stanie i teraz nie uda się ciebie uratować? - Spytała a jej oczy się zaszkliły.-Nie chcę cię stracić. - Jej policzki zrobiły się lekko czerwone gdy tylko to powiedziała.

-Nic mi się nie stanie Lolo. Jestem cholernie pewna, że Zayn jak i Normani na to nie pozwolą. - Złapałam ją delikatnie za kark i przyciągnęłam do uścisku. Wtuliła twarz w moją szyję a ja mocno ją objęłam.

Byłam pewna, że mi nic się nie stanie. Bardziej się bałam o dziewczynę w moich objęciach. Za dwa tygodnie miałam ją zabić i nie wpadłam jeszcze na żaden doskonały pomysł jak tego uniknąć a czas uciekał.

-Idź się ubierz a ja zrobię coś do jedzenia za nim się pojawią dobrze? - Kiwnęła głową. Już chciała wstać gdy przyciągnęłam ją do siebie żeby złożyć czuły pocałunek na czole. Uśmiechnęła się a po chwili zniknęła za drzwiami łazienki.

Wyszłam z pokoju i ruszyłam do kuchni. Przeczesałam włosy ręką mimowolnie się uśmiechając na myśl, że Lauren mnie akceptuje i jest teraz ze mną. Stanęłam w miejscu gdy przed sobą zobaczyłam osobę, której bardzo nie chciałam tu zobaczyć nigdy więcej.

-Keana co tu robisz? - Warknęłam cicho tak żeby Lauren nie usłyszała.

-Myślałam, że bardziej się ucieszysz widząc mnie po tym co ostatnio zrobiłyśmy. - Uśmiechnęła się robiąc krok w moją stronę kręcąc przy tym swoim tyłkiem. Jej typowa zagrywka.

Otworzyłam usta żeby jej odpowiedzieć gdy za mną nagle pojawiła się Lauren ubrana tak samo jak chwilę temu.

-Camila mogę od ciebie poży.... - Przerwała gdy zobaczyła, że nie jestem sama. Keana od razu przeniosła swój wzrok ze mnie na zielonooką. Po jej minie mogłam wywnioskować, że wie, że ma do czynienia z człowiekiem.

-Możesz pożyczyć co tylko chcesz. - Podeszłam do niej z lekkim uśmiechem. Chciałam jak najszybciej wysłać ją z powrotem do mojego pokoju bo mogłoby się zrobić nie miło.

-Coś się dzieje? - Spytała zerkając na Keane, która cały czas nas obserwowała.

-Wszystko jest w jak największym porządku kochanie. - Jej policzki momentalnie po wypowiedzeniu przeze mnie ostatniego słowa zrobiły się czerwone. Kocham sprawiać, że ona się rumieni. Kiwnęła głową i za nim zniknęła z powrotem za drzwiami mojego pokoju musnęła moje usta.

-Od kiedy gustujesz w ludziach? - Keana starała się mówić obojętnie ale czerwone plamy na szyi zdradzały to, że była wkurzona.

-Od kiedy interesuje cię moje życie? - Przeszłam koło niej i weszłam do kuchni z zamiarem zrobienia śniadania dla Lauren. Wyjęłam z lodówki potrzebne rzeczy na jajecznicę a pod patelnią włączyłam palnik. Przeważnie karmię się bólem ludzi ale od tygodnia zielonooka była u mnie cały czas więc wypadało zrobić zakupy.

-Od zawsze. Zawsze byłaś wielką częścią mojego życia więc to normalne, że interesuje mnie twoje życie. - Odpowiedziała po dłuższej chwili milczenia. Naprawdę nad taką odpowiedzią zastanawiała się parę minut. Przewróciłam oczami i odwróciłam się do niej przodem.

-Jesteś demonem ciebie nie interesuje nic. Nawet dobrze kłamać nie potrafisz. - Zaśmiałam się patrząc prosto w jej oczy.

-A jednak. - Mruknęła tak cicho, że ledwo to usłyszałam ale wolałam udawać, że naprawdę do mnie to nie doszło.

-Zayn!! - Usłyszałam krzyk Lauren a po chwili oboje weszli do kuchni. Chłopak cały roześmiany a zielonooka wyglądała raczej na wkurzoną. Nie patrząc na Keane podeszła do mnie i się przytuliła.

-Co się stało? - Spytałam szeptem obejmując ją w pasie jedną ręką a drugą gładząc jej policzek.

-Ten idiota mnie wystraszył. - Poskarżyła się a Zayn po raz kolejny wybuch śmiechem.-Bo znowu ci przywalę. - Zagroziła a chłopak momentalnie się uspokoił na co zachichotałam.

-Co Malik boisz się uderzenia od takiej drobnej istoty jaką jest Lauren? - Zaśmiałam się bo jego mina była bezcenna.

-Może i jest drobna ale parę w łapie to ma. - Usiadł na krześle przy blacie i dopiero teraz zauważył Keane.-Co ty tu robisz? - Spytał zdziwiony jej obecnością w moim mieszkaniu.

-Chciałam się pożegnać z Camilą mam kolejne zadanie i nie wiem kiedy tym razem wrócę. - Popatrzyła na mnie a ja w środku skakałam jak idiotka ze szczęścia, że pozbędę się tej dziewczyny na dłużej niż parę dni.

-Więc żegnam. - Patrzyłam na nią dając znak, że może już stąd znikać. Nie miałam ochoty na nią patrzeć ani już nigdy mieć z nią cokolwiek wspólnego. Lauren w stu procentach mi wystarczy. Kiwnęła głową i nie interesując się tym czy Lauren wie czym jestem rozpłynęła się przed nami w powietrzu.

-Powiesz mi kto to był? - Spytała zielonooka siadając na miejscu gdzie jeszcze sekundę temu siedziała Keana.

-Jak omówimy nasz plan. - Odparłam z lekkim uśmiechem i wróciłam do robienia jedzenia.

Jak Lauren zareaguje gdy się dowie co łączyło mnie z Keaną? To pytanie wypełniło całą moją głowę.

Dotyk Śmierci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz