Rozdział 35

1.1K 124 2
                                    

Przyglądałam się śpiącej Lauren w moich objęciach. Odgarnęłam delikatnie włosy z jej twarzy żeby jej nie obudzić. Patrząc tak na nią uśmiechałam się do siebie jak idiotka ale nie potrafiłam nic na to poradzić. Nie wiedziałam co się wydarzy w przyszłości. Cholera nawet nie wiedziałam co się wydarzy za parę godzin ale cieszyłam się, że w tym momencie mam ją przy sobie.

-Gapisz się na nią jak jakiś stalker. To przerażające. - Głos Sofii rozbrzmiał w mojej głowie prawie doprowadzając mnie do śmiechu ale musiałam się powstrzymać, żeby nie obudzić Lo.

-Ha ha bardzo śmieszne. Zamiast być w mojej głowie nie powinnaś teraz robić jakiś dobrych uczynków czy coś?

-Właśnie robię. Żadna dziewczyna nie lubi jak ktoś się na nią gapi jak śpi bo to jest dziwne.

-Jasne panno wszystko wiedząca. - Zachichotałam cicho odwracając wzrok z mojej dziewczyny na sufit, który jednak nie był tak bardzo ciekawy jak dziewczyna śpiąca koło mnie.-A tak w ogóle to gdzie jesteś?

-W twojej kuchni. Jak w końcu ruszysz tu swoje cztery litery to się przekonasz.

-Oh czyżby aniołek nie mógł powiedzieć dupę. - Wyswobodziłam się powoli z objęć Lauren żeby jej nie obudzić i po cichu ruszyłam do pomieszczenia, w którym ponoć znajdywała się moja siostra.-To uwłacza waszej wierze, a może tak u was nazywa się ta część ciała?

-Nabijasz się ze mnie?

-Ja? Jak bym mogła nabijać się z mojej siostry. - Złapałam się za serce udając zranioną chociaż wiedziałam, że ona nie może mnie zobaczyć.-Ranisz moje uczucia.

-Trzeba jeszcze je mieć Cami. - Usłyszałam jej śmiech przez co miałam ochotę ją odciąć ale niestety nie mogłam tego zrobić.

Weszłam do kuchni i zobaczyłam Sofie siedzącą na krześle przy blacie zajadającą się płatkami.

-Więc co cię do mnie sprowadza? - Spytałam siadając naprzeciwko niej i chwytając do ręki ostatniego banana.

-Pomyślałam, że mogłybyśmy spędzić trochę czasu razem. Wiesz jak siostry. Minęło trochę czasu jak to robiłyśmy.

Miała rację. Ostatnio gdy spędziłyśmy razem czas to było parę dni za nim nasz kochany ojciec nas rozdzielił. Ta kochany wyczujcie ten sarkazm. Pamiętam to jakby wydarzyło się to wczoraj. Przeniosłyśmy się do Anglii a konkretnie to do Londynu żeby wkraść się do miejsca, w którym przebywała królowa. Przez całą godzinę robiłyśmy w konia straż, która nas goniła.

Było wtedy wiele śmiechu. To była przednia zabawa i musiałam przyznać, że za tym tęskniłam.

-Pamiętasz Londyn? - Spytałam po dłuższej chwili ciszy na co dziewczyna wybuchnęła śmiechem, do którego po chwili dołączyłam.

-Ponoć królowa znowu tam przebywa nawet w tym samym budynku. - Powiadomiła, gdy przestała się śmiać. Uśmiechnęłam się do niej i nie odpowiadając przeniosłam się do miejsca, którego chciałam. Moja siostra musiała zrozumieć o co chodzi bo nie minęło parę sekund, a ona już była koło mnie.

-Czas zacząć zabawę. - Stwierdziłam ruszając przed siebie.

Szłyśmy koło siebie czekając aż trafimy na jakiegoś strażnika. Na szczęście długo nie musiałyśmy czekać bo już po paru minutach usłyszałyśmy krzyk za nami.

-Ej wy, stać!! - Odwróciłyśmy się by zobaczyć postawnego faceta idącego w naszym kierunku. Wymieniłyśmy się spojrzeniami i ruszyłyśmy biegiem przed siebie.

Skręciłam na prawo a Sofia na lewo żeby utrudnić mu pracę. Jak się okazało strażnik pobiegł za moją siostrą dając wcześniej znać swoim kolegą co się dzieje. Biegałyśmy po całym budynku a oni za nami. Parę razy się minęłyśmy pokazując sobie głupie miny przez które wybuchałyśmy śmiechem. Im się naprawdę musiało nudzić skoro za zadanie wzięli sobie złapanie dwóch niewinnych dziewczyn.

-Gdzie jesteś? - Spytałam, zwalniając. Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi i weszłam do środka by spokojnie poczekać na odpowiedź, którą dostałam po krótkiej chwili.

-W jakimś pomieszczeniu z dużym stołem i z dużą ilością krzeseł.

-To miejsce spotkań inaczej nazywane salą konferencyjną. - Zaśmiałam się z jej niewiedzy.

-Mogłabyś przestać się ze mnie nabijać i tutaj przyjść. Czuję tu dziwną energię co wcale mi się nie podoba.

-Czuje dziwną energie. - Szepnęłam pod nosem naśladując jej głos.-Co to za energia? - Spytałam, gdy znalazłam się koło niej na co podskoczyła przestraszona.

-Następnym razem ostrzegaj za nim się pojawisz. - Klepnęła mnie w ramię.-I nie wiem co to za energia po prostu jest tu dziwnie.

-Świat jest dziwny Sofia a my nie jesteśmy do końca normalne więc jak dla mnie nie ma tu nic podejrzanego a teraz znikajmy za nim kto... - Przerwało mi otwarcie drzwi, w których stało paru strażników.-...ktoś nas w końcu złapie. - Szepnęłam do niej dokończając moją wcześniejszą wypowiedź.

-Teraz już nie uciekniecie. - Zaśmiałam się na jego pewność siebie, którą było można usłyszeć w głosie.

-Ty tak mówisz. - Złapałam siostrę za rękę i zniknęłyśmy, a po sekundzie znowu stanęłyśmy przed nimi. Zaczęłyśmy się śmiać z ich przerażonych min.-Chyba jednak uciekniemy.

Przeniosłam nas do mieszkania. Nie mogłyśmy przestać się śmiać cały czas widząc przed sobą ich miny a najbardziej tego, który gonił nas od samego początku. Spoważniałyśmy jak zobaczyłyśmy wszystkich, którzy patrzyli na nas jak na wariatki ale nie na długo bo znowu zaczęłyśmy zwijać się ze śmiechu.

To był dobry dzień spędzony z siostrą.


Dotyk Śmierci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz