10

733 59 24
                                    

Liam wszedł do zadymionego pomieszczenia i od razu przypomniały mu się czasy, kiedy bywał tutaj prawie co tydzień. Czasy, w których miał jeszcze przyjaciół, matka się do niego odzywała, a ojciec żył i czasy w których on był zadowolony z samego siebie. Bardzo dobrze je wspominał, dlatego przystanął i rozejrzał się za właścicielem baru, Edem. Był jego dobrym znajomym i chłopak chciał z nim pogadać, bo naprawdę dawno nie odwiedzał tego miejsca i pomyślał, że warto byłoby się przywitać. Po chwili znalazł znajomo rudą czuprynę za ladą przy barze i od razu skierował się w tamtym kierunku.

- Cześć Eddy, dużo czasu minęło - powiedział, opierając się o ladę i uśmiechając się szeroko w stronę starego kumpla. Tamten spojrzał na niego zdziwiony i także się uśmiechnął. Obszedł ladę i przytulił go, poklepując plecy.

- Cieszę się, że wróciłeś do żywych, Lima - mruknął i odsunął się od niego. - Skończyłeś ćpać? Znasz zasady, inaczej wypad - dodał i puścił mu oczko po czym wrócił na swoje poprzednie stanowisko.

- Jestem czysty od października - powiedział młodszy i uniósł dłonie w obronnym geście, jednak ciągle szeroko się uśmiechał. Miło było spotkać kogoś ważnego dla siebie, jakąś przyjazną twarz.

- Tym bardziej się cieszę, najwyższa pora - odparł rudzielec. - Co cię tu sprowadza po tak długim czasie? Zamawiasz coś?

- Jestem umówiony z kumplami, w końcu - zaśmiał się niezręcznie Liam i kiwnął głową na stolik z jego znajomymi, który wcześniej wypatrzył kątem oka.

- To już cię nie zatrzymuję, nie upijaj się za bardzo i wpadnij kiedyś to pogadamy! - zawołał Ed wchodząc na zaplecze, a przy okazji ściskając tyłek dziewczyny która mijała się z nim w drzwiach. Payne przewrócił oczami na ten gest i poszedł do stolika przy którym siedziało już pięć osób. Brakowało Zayna i Roya oraz pewnie jego dziewczyny. Liam chwilę obserwował osoby siedzące przy stoliku, dopóki nie został zauważony przez Louisa. Ten wstał szybko i przytulił zaskoczonego bruneta. Czyli to dzisiaj ten dzień w roku, kiedy ktokolwiek dotyka Liama, fajnie.

- Cześć Liam, przypuszczam, że nie znasz jeszcze Arz, dziewczyny Luke'a, ale resztę pamiętasz, co? - odezwał się, a gdy Liam chciał coś odpowiedzieć odezwał się wysoki brunet z długimi lokami w koszuli w kwiaty, który pewnie był nadzwyczajnym i najlepszym Harrym, chłopakiem Louisa.

- My też nie znamy się osobiście - powiedział głębokim głosem, a jeżeli Liam na samym początku pomyślał sobie, że nie rozumie co widzi w nim Tomlinson, teraz już wszystko zrozumiał. Uroczy uśmiech i piękny głos, a to tego unikatowość i przyjemne, nieosądzające spojrzenie od razu zdobyły serce Liama. (W sensie metaforycznym oczywiście. Lou mógłby się wściec.) Po prostu poczuł do niego sympatię, co nie zdarzało się za często. - Jestem Harry. Dużo o tobie słyszałem.

- I vice versa. Liam - odpowiedział chłopak i ścisnął jego dłoń na przywitanie. Gdy przywitał się z resztą towarzystwa został pociągnięty na bok przez Louisa. - O co chodzi? Wiesz przecież, że nie mam żalu o to, że wyleciałem przez was ze szkoły - powiedział i przewrócił oczami, robiąc w powietrzu cudzysłów przy 'was'. Naprawdę chciał już wiedzieć kto taki do niego pisze. Chociaż gdyby miał się przyznać, miał już pewną podejrzaną osobę. Jednak wolał to zatrzymać dla siebie. Przynajmniej na razie.

- Na to liczyłem. Ale ja nie w tej sprawie - mruknął Tomlinson i wziął lekki oddech. - Nie masz mi za złe, że będzie tutaj... Zayn?

- Gdybym miał to bym nie przyszedł - odpowiedział Payne, nieco wybity z tropu przez pytanie, którego kompletnie się nie spodziewał.

- Ale wiesz, on o tym nie wie, w sensie, że tu będziesz i nie wiem jak się zachowa - mruknął, rumieniąc się lekko. Liam naprawdę nie wiedział dlaczego chłopak tak to przeżywa.

latch ↞ ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz