36

547 42 7
                                    

- Gdzie jedziemy? - zapytał Zayn, gdy już wyszliśmy z jego domu. Przyjechałem do niego pół godziny temu, ale Malik nie wiedział co ma ubrać, dlatego straciliśmy czas na naradach co do jego ubioru, a także kilkudziesięciu buziakach skradanych gdzieś po drodze. Teraz na szczęście byliśmy już w samochodzie i jechaliśmy na naszą randkę, a Zayn zdawał się być bardzo podekscytowany.

- Jak ci powiem, nie będzie to już niespodzianką - odpowiedziałem i przełączyłem stację w radiu, bo lecące ciągle Shape Of You zaczynało działać mi na nerwy. Malik spojrzał na mnie niezrozumiale i wrócił do stacji, na której Sheeran wyśpiewywał refren tej irytującej piosenki. - Co robisz? Nie lubię tej piosenki.

- Ale ja ją uwielbiam - pokazał mi język i zaczął nucić utwór, przy kolejnym refrenie śpiewając już pełnym głosem, przez co o mało nie zginęliśmy. Chłopak miał taki głos, że miałem ochotę zatrzymać auto i dojść we własne spodnie. Bez dotykania.

- Masz taki piękny głos. Rany, mój chłopak jest idealny - powiedziałem i już po chwili mogłem patrzeć na lekko różowe policzki mojego chłopaka. Razem prześpiewaliśmy kilka następnych hitów, chociaż na początku nie chciałem dać się namówić. Nie śpiewałem od października, nawet pod prysznicem, przez co wypadłem z wprawy. Ale chyba żadnemu z nas to nie przeszkadzało.

Po trzydziestu minutach dojechaliśmy na miejsce festiwalu, który odbywał się w sąsiedniej miejscowości. Nie było to nic zobowiązującego. Muzyka indie na żywo, stoiska z jedzeniem i bardzo spokojna okolica, z dużą powierzchnią do spacerowania i spędzania czasu z bliskimi. Pierwszy raz zabrała mnie tutaj mama jeszcze przed śmiercią taty gdy byłem mały. To był jedyny dzień w roku, który w całości poświęcaliśmy sobie nawzajem. Zawsze było to dla mnie ważne, dlatego opowiedziałem o tym Zaynowi i zabrałem go tutaj.

Jednak zawsze najbardziej podobał mi się finał, na który chciałem zabrać Zu.

- Okej, jaki jest plan? Jakiś pewnie jest, prawda? - zapytał chłopak, gdy wysiedliśmy z mojego samochodu i stanął na przeciwko mnie, łącząc razem nasze dłonie. Spojrzałem w jego oczy i zobaczyłem w nich, że jest po prostu szczęśliwy, a wtedy i ja się taki stałem.

- Kocham cię - mruknąłem z czułym uśmiechem na ustach, którego nie potrafiłem ukryć i pochyliłem się lekko by złączyć nasze usta, ale chłopak się ode mnie odsunął. Odwzajemnił wyznanie i dopiero wtedy delikatnie mnie pocałował. To było tak kochane z jego strony. Cała jego osoba tak cholernie mnie rozczulała, że w jego towarzystwie nie potrafiłem przestać się uśmiechać. - Najpierw chciałbym pójść coś zjeść, zarezerwowałem stolik w takiej kameralnej knajpce niedaleko stąd. Później moglibyśmy pospacerować na plaży, a na 22 musimy wrócić tutaj.

- Świetny plan, trochę zgłodniałem - powiedział chłopak i posłał mi wesoły uśmiech, na który od razu odpowiedziałem i ruszyliśmy od razu w stronę wcześniej wspomnianego lokalu. Prowadziła go rodzina, z którą przez te wszystkie lata moja mama zdążyła się poznać i bardzo polubić, dlatego pewnie wszedłem do środka ciągnąc za sobą Zayna i wypatrując Josha albo Lily. Jednak to kobieta zauważyła mnie pierwsza i już chwilę później przytulała mnie do siebie.

Josh i Lily byli starszym małżeństwem, a ich dzieci już dawno wyleciały z gniazda. Znałem całą czwórkę i z ręką na sercu mogłem powiedzieć, że po rodzicach odziedziczyli świetne charaktery. Wilsonowie mieli to do siebie, że byli najmilszą rodziną jaką mogłem w życiu poznać. Od samego początku traktowali mnie jak syna i wiedziałem, że mogę im ufać. Dlatego też wybrałem to miejsce na randkę z Zaynem.

- Słońce! Tak długo cię nie widziałam! - zawołała kobieta i odsunęła się, a jej wzrok od razu padł na chłopaka obok mnie. Chwyciłem jego dłoń i mocno trzymałem, bo wiedziałem że czuje się nieco niekomfortowo. Kobieta spojrzała na nasze dłonie i odsunęła się o krok, pochyliła się i poprawiła okulary na nosie. Chwilę później na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Jednak przez tą krótką chwilę Zayn zdążył się przestraszyć, jego ręce zaczęły się pocić, a na twarzy pojawił się grymas strachu. - Czy ja dobrze widzę? Josh, masz Liam w końcu przeprowadził jakiegoś kawalera! Jak się nazywasz kochaniutki? - zapytała łagodnie, przez co Zayn nieco się rozluźnił.

latch ↞ ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz