27

609 52 10
                                    

Odłożyłem komórkę na siedzenie obok i zapiąłem pasy, przez moment siedziałem z dłońmi na kierownicy i zastanawiałem się czy wszystko pójdzie po mojej myśli. Malik bywał nieobliczalny, a mając na uwadze fakt, że wcześniej nie był skory do współpracy mógł zrobić wszystko żeby zniszczyć mój misternie przygotowany plan. Po chwili odepchnąłem czarne myśli i odpaliłem samochód. Po trzech minutach dotarłem pod niewielki dom Zayna i wyjrzałem przez okno, zastanawiając się czy jest gdzieś w pobliżu. Zgasiłem jednak silnik, kiedy go nie zauważyłem i wysiadłem z samochodu. Byłem trochę zdenerwowany, ale wiedziałem, że stres młodszego chłopaka jest o wiele większy, jeżeli obudził swojego przyjaciela o tak wczesnej porze.

Przeszedłem przez żwirowy podjazd i wyciągnąłem telefon, by zadzwonić do chłopaka. Odebrał po trzecim sygnale, zaspanym głosem mówiąc, żebym wszedł na górę, bo przysnął i że klucz jest schowany za doniczką kwiatka stojącego obok drzwi. Uśmiechnąłem się lekko i schowałem telefon, szukając klucza za kwiatkiem. Gdy go już znalazłem, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zastałem ciszę jednak po chwili usłyszałem głos.

- To ty Liam?! - zawołał Zayn, a ja nie umiałem pozbyć się uśmiechu z twarzy. Jestem tak blisko powiedzenia mu całej prawdy, a jego zachrypnięty głos powoduje ciarki ma moich plecach.

- Tak! - odkrzyknąłem. - Gdzie mam iść? - zapytałem, bo teoretycznie nie wiedziałem gdzie znajduje się chłopak. Nigdy nie byłem w jego domu.

- Zaklucz drzwi i wejdź na górę - powiedział, wychylając się zza balustrady schodów i uśmiechając się delikatnie. Odpowiedziałem mu tym samym i zrobiłem co kazał, zdejmując przy okazji buty. Wszedłem powoli po schodach i przejrzałem zdjęcia wiszące na ścianach. Wydawać by się mogło, że rodzina Malika jest bardzo zgrana i panują między nimi dobre stosunki, ale wiedziałem, że tak nie jest. Rozejrzałem się w poszukiwaniu chłopaka i zobaczyłem go opierającego się o framugę, prawdopodobnie obok swojego pokoju i patrzącego centralnie na mnie. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i powoli do niego podszedłem.

- Cieszę się, że chociaż trochę się przespałeś - powiedziałem i dotknąłem jego włosów. Tak rozpaczliwie potrzebowałem go dotknąć. Nawet nie wiedziałem dlaczego, ale czułem, że jestem stęskniony za nim całym. Za jego delikatnymi dłońmi i puszystymi, zawsze idealnie ułożonymi, chociaż teraz były roztrzepane, włosami. Potrzebowałem go, tak cholernie go potrzebowałem.

- Nie dałbym bez tego rady - mruknął nieśmiało i w sekundy jego uśmiech zniknął, a policzki pokolorowały się na różowo. - Nie spałem całą noc - dodał i spojrzał na moją twarz, ale ciągle omijał oczy. Całkowicie impulsywnie pochyliłem się i pocałowałem jego policzek, po chwili odsuwając się na minimalną odległość.

- Jesteś gotowy? Przygotowałem coś - powiedziałem szeptem, gładząc kciukiem jego policzek.

- Nie jestem w ogóle gotowy. Wyglądam źle - powiedział i chciał się odsunąć, ale go zatrzymałem. Spojrzał na mnie niezrozumiale, a ja tylko splotłem razem nasze dłonie i mruknąłem ciche 'a daj spokój'. Potem wyciągnąłem go z domu w dresach i szarej bluzie. Nieważne przecież jak był ubrany. Był sobą i to mi całkowicie wystarczało.

- Po co robisz to wszystko? - zapytał w pewnym momencie, a ja spojrzałem na niego niezrozumiale. Bo chciałem go dla siebie? Bo go kochałem? Rany, mógł się zorientować, byłoby mi o wiele latwiej.

- Za trzy minuty wszystko zacznie się wyjaśniać, cierpliwości - powiedziałem i poczułem deja vú, bo niedawno dostałem podobną wiadomość od mulata. Chłopak westchnął cicho i kiwnął głową, a ja zwróciłem wzrok na ulicę. Nie podobała mi się ciężka atmosfera panująca w samochodzie.
Kilka minut później dotarliśmy pod mój dom, wysiedliśmy z auta i poprowadziłem chłopaka do drzwi. Po rozebraniu butów poszliśmy do mojego pokoju.

latch ↞ ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz