Byłem wściekły. Prawie spóźniłem się na lekcje przez Zayna. Codziennie rano podchodził pod mój dom i razem jechaliśmy do szkoły, lecz dzisiaj się nie pojawił. Byłem pewny, że wcześniej nie mówił mi o tym, że ma go nie być, więc czekałem aż do ostatniego momentu, gdyby zaspał lub coś się stało. Jego telefon był poza zasięgiem więc nie mogłem się też z nim skontaktować.
Zobaczyłem go dopiero w szkole. Stał przy szafce z Louisem i obaj się z czegoś śmiali. Wszystko się we mnie zagotowało. Wziąłem kilka wdechów i podszedłem do chłopaków, a oni momentalnie ucichli. Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami, po czym odezwał się Louis, nadąsanym tonem.
- Dlaczego zaprosiłeś Nialla na nasze spotkanie? - powiedział, a ja uniosłem brwi. Dlaczego w ogóle miałbym to robić? Dobrze wiedziałem, że Tomlinson by sobie tego nie życzył, a ja także nie byłem fanem jego obecności.
- Nie zaprosiłem go? - odpowiedziałem, ale bardziej zabrzmiało to jak pytanie. Byłem zdziwiony zachowaniem moich przyjaciół, tak jakby się ode mnie nagle odwrócili, a ja naprawdę nie chciałem przechodzić tego kolejny raz.
- Więc dlaczego podszedł do nas i powiedział 'to co, widzimy się wieczorem u Eda, nie? Liam mówił, że dzisiaj tam się spotykacie' - powiedział wojowniczo, zakładając ręce na klatce piersiowej, a ja westchnąłem.
- Chciał zaprosić nas do siebie, a ja powiedziałem że jesteśmy już umówieni i tyle - mruknąłem, patrząc na Zayna, który przysłuchiwał nam się w milczeniu, ale unikał mojego wzroku. Wiadomo, był po stronie szatyna. Naprawdę tak trudno było mi uwierzyć? - Poza tym, jeżeli jesteś tak wygadany to dlaczego nie powiedziałeś mu, że nie chcesz jego towarzystwa? - dodałem i jestem pewien, że na wierzch wypłynęła moja bitch face. Posłałem Malikowi jeszcze jedno spojrzenie, po czym odwróciłem się na pięcie i poszedłem w stronę swojej klasy.
Byłem rozzłoszczony i nie chciałem z nikim rozmawiać. Rozważałem nawet zostanie w domu dzisiaj wieczorem i nie wychodzenie z moimi znajomymi. Jeżeli nadal mieli osądzać mnie o coś, czego nie zrobiłem, nie miałem ochoty się z nimi użerać.
Katy, moja jedyna znajoma w nowej klasie przez dwie pierwsze godziny ciągle próbowała ze mną porozmawiać, ale byłem nieugięty. Ciągle szturchała mnie łokciem, dźgała długopisem, a później nawet rzucała papierkami, jednak oprócz zdenerwowanych spojrzeń nauczycieli nic nie udało jej się wywalczyć. Potem także i ona dała mi spokój, milcząc tak samo zawzięcie jak i ja. Po czwartej lekcji poczułem wibracje w kieszeni, więc wyciągnąłem telefon i zobaczyłem wiadomość od mojego chłopaka.
zee: możemy porozmawiać?
Prychnąłem pod nosem i schowałem urządzenie spowrotem na miejsce, po czym usłyszałam przed sobą chrząknięcie. Oczywiście, był to Zayn.
- Prychasz na widok wiadomości ode mnie? - powiedział wojowniczo, a ja przewróciłem oczami. Nie miałam prawa być zły, że rano wystawił mnie do wiatru, a potem całkowicie zignorował, biorąc stronę Louisa? - Już ci przeszła miłość do mnie? - dodał z bólem.
- Ty akurat powinieneś wiedzieć, że ona nigdy nie przejdzie - mruknąłem, zawieszając wzrok na naszyjniku, który mu dałem. Chłopak trochę się zmieszał.
- Przepraszam Li - mruknął zawstydzony, a z jego postawy odpłynęło całe powietrze. - Przepraszam, że nie było mnie rano, zapomniałem ci powiedzieć że pojadę po coś z Louisem dla Harrego. No i za akcję rano, powinienem z tobą porozmawiać, a nie milczeć - dodał cicho i spojrzał na mnie spod rzęs. Już byłem cały jego, przepadłem dla tych oczu, musicie mi wybaczyć. - Wybaczysz mi, prawda? - zapytał słodko, gdy zobaczył cień uśmiechu na mojej twarzy. Przewróciłem oczami i pokiwałem głową, na co on się przysunął, składając motyli pocałunek na moich ustach. - Dziękuję - mruknął, całując mnie znowu i łapiąc moją dłoń.
CZYTASZ
latch ↞ ziam
Fanfiction"Teraz mam Cię w mojej przestrzeni, nigdy Cię nie puszczę." Zayn kochał Liama bezwarunkowo, ale właśnie przez to kilka razy mocno oberwał od świata po dupie. Ale nie poddaje się, walczy o chłopaka, który zdobył jego serce całkowicie przez przypadek...