Może złym pomysłem było zabieranie Zayna na spotkanie z ludźmi z mojej klasy, przyznaję, ale jest to tylko i wyłącznie moja wina. Bałem się spędzić z nim czas sam na sam, więc wybrałem, wtedy mi się wydawało, mniejsze zło. Jakże się myliłem.
Ale od początku.
Podjechałem trochę spóźniony pod dom Zayna i pojechaliśmy do baru Eda. Chłopak próbował nawiązać ze mną konwersację, jednak ja ciągle milczałem byle tylko nie powiedzieć za dużo. Mówiłem chłopakowi wszystko więc bałem się, że i tym razem tak zrobię, a na to pozwolić nie mogłem. Jeszcze nie mógł o niczym wiedzieć, Harry prawdopodobnie by mnie zabił gdybym tylko odezwał się chociaż słowem na temat naszego pomysłu. Dlatego wolałem być cicho. Chłopak jednak nie zdawał się tym przejmować i cieszył się, że możemy spędzić razem trochę czasu.
Z moimi znajomymi też dogadywał się całkiem dobrze. Najbardziej polubiły go moje koleżanki z klasy, które zachwycały się jego wyglądem, włosami i zawstydzały go ciągle, że same chciałyby mieć takiego słodkiego chłopaka. W większości były singielkami i widocznie odczuwały wielką samotność, bo desperacja wręcz z nich wypływała. W ogóle mi to nie przeszkadzało, bo Malik przytulał się do mnie i rumienił uroczo. Jak mógłbym na to narzekać?
Nikomu właściwie nie przeszkadzało, że mam chłopaka. Może na początku kumple z klasy czuli się nieswojo, ale po kilku piwach wszyscy się rozluźnili i już nikt nie zwracał na nas uwagi. Oczywiście pochwaliliśmy się swoimi umiejętnościami tańca, a ja kolejny raz zastanawiałem się jak to możliwe, że bez jakichkolwiek prób jesteśmy aż tak zgrani. Widocznie byliśmy dobrymi tancerzami, a do tego bezgranicznie sobie ufaliśmy, co na pewno ułatwiało nam całą sprawę. Kilka koleżanek chciało zapisać się do nas na lekcje, jednak chłopcy od razu je wyśmiali i gdyby nie nasza interwencja mogłaby się wywiązać z tego większa kłótnia.
Moja klasa była specyficzna. Było więcej rodzaju męskiego, co sprawiało że czasem sala buzowała od testosteronu, a rodzaj żeński bardzo to denerwowało. Przed wyrzuceniem mnie ze szkoły miałem z nimi bardzo słaby kontakt. Dziewczyny zachowywały się jak chamskie szmaty, a chłopcy udawali że są kozakami, jednak pod moją nieobecność coś musiało się zmienić, bo teraz zachowywali się całkiem normalnie. Wyglądało na to, że się zgrali i mimo sprzeczek, głównie na tle roli kobiet w społeczeństwie, umieli się ze sobą dogadać. Trochę mnie to zdziwiło i prawdopodobnie nie umiałbym się wśród nich odnaleźć gdyby nie Katy, która z jakiegoś powodu bardzo lubiła mnie, a jeszcze bardziej Zayna.
Można powiedzieć, że ten wieczór nie był aż taką porażką, to prawda. Do czasu gdy nie odpuściłem swojego postanowienia i nie chwyciłem za pierwsze piwo. Malik próbował odwieźć mnie od tego pomysłu, jednak nie udało mu się to, gdy cała reszta namawiała mnie do czegoś całkowicie przeciwnego. To był mój pierwszy błąd tego wieczoru.
Humor mojego chłopaka widocznie się zniszczył po tym, gdy zacząłem pić i wcale mu się nie dziwiłem. Siedział przygaszony i odzywał się o wiele mniej. Za to mój język się rozwiązał i stałem się wodzirejem wśród towarzystwa. Nie lubiłem siebie po alkoholu. Robiłem się głośny i nieznośny, a moja głowa była bardzo słaba, mimo ogromnej jego ilości, którą wlewałem w siebie przez tak długi czas. Po prostu nie była to moja rzecz i powinienem unikać jej jak ognia. Ale jestem głupi, no tak.
Skończyłem drugie piwo, gdy Zayn szepnął mi na ucho, że chciałby iść już do domu. Nie uśmiechało mi się to w ogóle, bo było stosunkowo wcześnie, a impreza dopiero się rozkręcała, jak to zazwyczaj bywa przy upływie czasu. Jednak wiedziałem, że chłopak nie da się przekonać, więc pożegnaliśmy się z moimi znajomymi i trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę mojego domu. Przez pewien czas oboje milczeliśmy, Zayn był zły, a ja nie wiedziałem co mam powiedzieć. Moje myśli się plątały, a chodnik rozmazywał. Jak to możliwe, że byłem tak zalany po dwóch piwach?
- Mówiłeś, że już nie będziesz pił - usłyszałem głos chłopaka z boku, a po jego tonie mogłem wywnioskować jak bardzo smutny i zawiedziony był. To łamało mi serce.
- To tylko dwa piwa, nie ma się czym przejmować - mruknąłem i pocałowałem delikatnie jego policzek. Brunet nie wydawał się być przekonany, ale nic nie powiedział, nadal idąc przed siebie. Mój dom był już niedaleko, więc zająłem się szukaniem kluczy, które na moje szczęście były w kieszeni kurtki. Wpuściłem chłopaka do środka i poszliśmy do mojego pokoju, gdzie od razu rzuciliśmy się na moje łóżko.
- Jestem zmęczony - mruknął w poduszkę Malik i przymknął oczy. Wyglądał tak przepięknie ze zmierzwionymi włosami... i tutaj zaczyna się punkt kulminacyjny mojej opowieści.
Do mojej głupiej, zakutej głowy wpadł pewien genialny pomysł, który wtedy wydawał mi się naprawdę dobry. Zacząłem delikatnie całować bruneta po szczęce i szyi, przez co on uśmiechnął się słodko, co tylko zachęciło mnie do dalszego działania. Składałem pocałunki na całej jego twarzy, a potem stworzyłem kilka maleńkich malinek w okolicy obojczyków. I w tym momencie zacząłem przesadzać. Usiadłem na jego biodrach i mocno pocałowałem, dłonie umieszczając pod jego koszulką i delikatnie gładząc jego tors.
- Może trochę się rozluźnimy, Zaynie? - szepnąłem do jego ucha i przysięgam, że nigdy wcześniej nie byłem tak zażenowany własnymi słowami jak następnego dnia rano, gdy je sobie przypomniałem. Naprawdę byłem idiotą.
Chciałem Zayna w całości, oczywiście że tak. Ale jednocześnie nigdy nie chciałem wywoływać na nim presji. Wiedziałem, że jest nieśmiały i wstydliwy, więc nie chciałem by z czymkolwiek czuł się niekomfortowo. Ale jak już wiemy, nie jestem zbyt mocny w dotrzymywaniu własnych postanowień i w tamtym momencie przekroczyłem granicę, której obiecałem sobie nie przekraczać. Sprawiłem, że Zayn odczuł moje zamiary nieprawidłowo.
Moje słowa dopiero po chwili dotarły do chłopaka w pełnym znaczeniu i otworzył szeroko oczy, chwytając za moje ramiona.
- Co masz na myśli, Liam? - powiedział nieco ostrożnie, pewnie nie do końca wiedząc jak mogę zareagować. Jego wielkie oczy błyszczały niebezpiecznie, a ja nadal nie umiałem zrezygnować z moich zamiarów. Kochałem tego chłopaka i w tamtym momencie chciałem go tylko dla siebie.
- Nie chcesz się trochę pobawić? - zapytałem z uśmieszkiem i kolejny raz pochyliłem się do pocałunku, ale Zayn w porę zrozumiał sytuację i mnie od siebie odsunął.
- Nie chcę tego, Liam. Jeżeli się nie ogarniesz, to wyjdę - powiedział twardo, przywracając mi klarowność myślenia i czynów. Momentalnie z niego zszedłem i przetarłem swoją twarz dłońmi.
- Przepraszam, Zayn. To nie powinno mieć miejsca - powiedziałem cicho i uśmiechnąłem się lekkko, gdy rysy twarzy mojego chłopaka złagodniały. - Pójdę zrobić z sobą porządek, wyśpij się - mruknąłem, wychodząc na miękkich nogach z mojego pokoju. Udałem się do łazienki, gdzie zwróciłem wszystko, co wlałem siebie kilka godzin wcześniej. I po co mi to było? Dlaczego byłem taki nierozsądny?
Przekroczyłem granicę. Czy Zayn mnie znienawidzi?
❀
mam o starożytnej Sparcie na historii więc lakonicznie dziś. mimo tego mam nadzieję, że jakiś sens to ma i jakoś to się trzyma kupy.
buziaki x
CZYTASZ
latch ↞ ziam
Fanfiction"Teraz mam Cię w mojej przestrzeni, nigdy Cię nie puszczę." Zayn kochał Liama bezwarunkowo, ale właśnie przez to kilka razy mocno oberwał od świata po dupie. Ale nie poddaje się, walczy o chłopaka, który zdobył jego serce całkowicie przez przypadek...