Kolejny raz w ostatnim czasie wszedłem do baru Eda. Budynek był opustoszały, nie było wielu ludzi, tylko kilka osób krzątało się tu i ówdzie, a w tle grała cicho muzyka. Cieszyłem się trochę z powodu pustek, tłumy nigdy mnie nie przyciągały.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu i z ulgą stwierdziłem, że Louis i Harry już na mnie czekają, siedząc na tym samym miejscu co ostatnio. Przywitałem się krótko z Edem i podszedłem do pary moich przyjaciół, uśmiechając się lekko widząc ich w ciasnym uścisku.- Cześć chłopaki - powiedziałem cicho, lekko strasząc Louisa, który odsunął się od Stylesa i spalił buraka. To było rozkoszne. Ciągle nie mogłem nadziwić się drugiej stronie Tomlinsona, tej uroczej i spokojnej. Tej, którą odkrywał tylko przy Harrym. - Przepraszam, nie chciałem was wystraszyć, ale wyszedłbym na dziwaka.
- I tak nim jesteś stary - mruknął najmłodszy i zarumienił się jeszcze bardziej gdy Hazza pocałował jego ciepły policzek. - Pójdę coś zamówić, chcecie coś? - zapytał, a ja poprosiłem go o zamówienie frytek, a Harry o colę. Po tym zostaliśmy tylko we dwóch i myślałem, że będzie niezręcznie, jednak Harry nigdy by do tego nie dopuścił ze swoją charyzmą i humorem.
- Lou strasznie martwi się o Zayna. Odkąd ty wyleciałeś ze szkoły, a Niall zaczął się dziwnie zachowywać został mu tylko on, a teraz Malik zachowuje się bardzo dziwnie. Nie chcę żeby Lou czuł się tam źle, ale też nie chcę by Zayn coś sobie zrobił, to uczucie go zabija - mówił szybko, przyciszonym głosem. Podejrzewam, że chciał mi to powiedzieć przed przyjściem jego chłopaka, który już kierował się w naszą stronę. Kiwnąłem szybko głową i zacząłem inny temat, jednak w mojej głowie ciągle słyszałem obawy Stylesa.
- Ile tak w ogóle masz lat, Harry?
- Mam dwadzieścia i studiuję muzykę na pobliskim uniwerku, jestem na pierwszym roku - powiedział i przygarnął swoim ramieniem Tomlinsona, który usiadł obok niego. Uśmiechnąłem się na ten widok, byli tacy słodcy. - Lou opowiadał ci jak się poznaliśmy? - zaprzeczyłem ruchem głowy i zacząłem się bawić słomką, zabraną z pudełeczka leżącego obok mnie. - Grałem tutaj kameralne koncerty, a Louis akurat tutaj przychodził. Chyba mu się spodobałem od pierwszego razu, bo potem widywałem go na każdym kolejnym. Po jakimś czasie znowu tu grałem i wtedy...
- I napisał dla mnie piosenkę, a ja postanowiłem do niego podejść i podziękować czy coś i wymieniliśmy się numerami. I dobrze wiesz, że od razu mi się spodobałeś - dodał ciszej, patrząc prosto w oczy swojego chłopaka, uśmiechając się lekko. Harry zaśmiał się na to i pocałował jego nos.
- Oh, przestańcie być tacy uroczy - wtraciłem, opierając dłonie na twarzy i udając płacz.
- Mówiłem ci, że masz wystopować, bo Liamowi może przeszkadzać taka gejoza - sarknął Louis nadąsanym głosem i odsunął się od Harrego, a moja głową wystrzeliła do góry. Spojrzałem na niego w szoku i otworzyłem usta ze zdziwienia. Myślałem, że Louis mi ufa, w końcu kiedyś się kumplowaliśmy, i nie ma przede mną skrupułów.
- Ej, co ty powiedziałeś? - zacząłem, nie do końca wiedząc jak mam zareagować. - W życiu bym ci tak nie powiedział, bo kompletnie mi to nie przeszkadza - prychnąłem. - Uważam was za super goals i boże, nie przestawajcie. Głupi jesteś Tomlinson.
- Jesteś pewien? Pół roku temu miałeś inne zdanie.
- Pół roku temu byłem młody, głupi i nie miałem mięśni, a moja fryzura wyglądała jak u delfina, więc lepiej zapomnij o tamtym Liamie - odparłem i mruknąłem zadowolony gdy Louis znowu przylgnął do boku starszego. - Mówmy o Zaynie.
- Ano tak - powiedział Tomlinson i spojrzał prosto w moje oczy. - Co o nim myślisz? Czy on wie, że ty go odkryłeś? Po co całowałeś w tamtym roku i oszukujesz go? - zasypał mnie pytaniami, a ja wziąłem frytki przyniesione przez kelnerkę (tą, którą Ed macał po tyłku!) i rozsiadłem się wygodniej. Przeżułem dwie i wziąłem oddech.
CZYTASZ
latch ↞ ziam
Fanfiction"Teraz mam Cię w mojej przestrzeni, nigdy Cię nie puszczę." Zayn kochał Liama bezwarunkowo, ale właśnie przez to kilka razy mocno oberwał od świata po dupie. Ale nie poddaje się, walczy o chłopaka, który zdobył jego serce całkowicie przez przypadek...