XLIV. Poznajesz starego przyjaciela?

143 23 11
                                    

Uchyliłem powieki, przełykając ślinę. Konsystencją przypominała drut kolczasty. Zaraz po próbie otworzenia oczu je przymknąłem. W głowie mi się kręciło. Byłem pod wpływem leków? Podniosłem się na łokciu i jęknąłem. Opadłem z powrotem bo wszystko za bardzo przypominało karuzelę. Po chwili się zorientowałem, że moje nadgarstki są unieruchomione. Serce przyspieszyło swój rytm, gubiąc resztki spokoju. Właściwie to nie wiedziałem gdzie byłem. Sala była stara, szara i chyba od lat nie używana. Przypominała mi coś ale nie dopuszczałem tej myśli do siebie.
-To sen- mruknąłem do siebie, próbując się obudzić. Nigdy nie potrafiłem tego zrobić na życzenie. Zaraz pewnie w wytworze swojego zmęczonego umysłu zobaczę wielu bliskich, którzy przeze mnie zginęli, a później się zerwę z wrzaskiem. Tak, to sen. Za raz się obudzę. Usłyszałem trzask drzwi i zamiast zmory przeszłości zobaczyłem nową twarz.
-Dean Winchester. Co za niespodziewane przebudzenie- nieco starsza ode mnie kobieta uśmiechnęła się przebiegle. Było w niej coś co mnie niepokoiło. Błysk w spojrzeniu, który ostrzegał przed pozornie niegroźnym wyglądem i spokojnym usposobieniem.
-Gdzie ja jestem?- wychrypiałem ledwo poznając swój głos.
-W sekcji zwiadowców. Nie poznajesz swojego niegdyś ulubionego pokoju? Ach, nieważne. Wkrótce Ci wszystko przypomnimy. Jetem Naomi- patrzyłem na nią w osłupieniu. Gdzieś już słyszałem to imię. Gdzieś z tyłu głowy, zaniepokojony głosik szeptał, że to nie sen, i że wpadłem w ogromne tarapaty. Nie chciałem go słuchać. Nie, nie, nie. Obudzę się w końcu. Obudzę.
-Pierwszy raz w życiu nie masz nic do powiedzenia chyba? Obserwowaliśmy Cię. Brak pokory, ośli upór. Cóż, takim zachowaniem bierzesz odpowiedzialność za tych, którzy za tobą idą ale nie zbyt chyba to potrafisz- jej słowa paliły. Rozgrzany nóż na skórze bywał już bardziej znośny.
-Wiesz co?- zagadałem, a ona zerknęła zaciekawiona, faktem że jednak się odezwałem.- możesz mi possać. Dawno nikt tego nie robił, a wydajesz się niedoruchana- rzuciłem niemal plując jej obrzydzeniem w twarz. Docierało do mnie, że to nie sen i panika brała górę. Zaczęła się śmiać i bić mi brawo.
-Tu jest Dean, którego chciałam zobaczyć! Chyba ten pokój w końcu uwolnił prawdziwego Winchestera. Potwora sprzed lat. Pamiętasz to miejsce z tortur jakie Ci zadawano czy z tych, które sam zadawałeś pozostałym? Twoje osobiste piekło! Wiesz Dean, brakowało Cię tu. Pasujesz do wystroju- rzuciła cierpko po czym ruszyła w stronę wyjścia. Odwróciła się jeszcze i rzuciła przez ramię.- wrócę gdy będziesz bardziej... Trzeźwy.
**********

Castiel

-Wracam tam- warknąłem ale zatrzymał mnie Gabriel.

-Dean odciągnął zmutowanych ale pewnie sobie poradzi. Szybko biega, wróci pewnie do nas jutro.

-Jego chip jest nieaktywny!- powoli nerwy mi puszczały. Nie wiedziałem dokładnie jak to się stało, że on został. To wszystko działo się po prostu za szybko.

-Wrócisz i co? Jak go znajdziesz? Może on w tym czasie wróci tu, a Ciebie złapią i narobisz jedynie problemu?- mój rozmówca nie odpuszczał. Westchnąłem i usiadłem przecierając twarz. Nie wiedziałem co robić. Zamilkłem, pogrążając się we własnych myślach. Czułem jak skroń mi delikatnie pulsuje, chyba znowu będę miał migrenę. Ostatnio je miewałem coraz częściej. Kiedy tępy ból zaczął mnie irytować postanowiłem wziąć jedną ze swoich ziołowych mieszanek, które mi pomagały w takich okolicznościach. Wstałem ale nie było mi dane w spokoju dotrzeć do stołu. Znowu to samo. Zapiszczało mi w uszach. Podparłem się o szafkę, przytrzymując się za skroń. Łapałem gwałtownie powietrze, próbując po prostu przetrwać. Wtedy obraz mi się zamazał, co było dla mnie nowością. Poczułem, że ktoś mnie przytrzymuje za ramiona ale nie widziałem i nie słyszałem kto. Byłem jakby gdzieś indziej. Dźwięki dochodzące z zewnątrz i te które słyszałem skądś indziej zlały się w jedno, dając wrażenie jakbym znajdował się pod wodą. Szedłem korytarzem opuszczonej części sekcji zwiadowców. Pamiętałem to miejsce. To tu byłem kilka lat temu przesłuchiwany. Zamrugałem kilka razy, próbując się skupić. Odgłosy stały się nieco wyraźniejsze. Zajrzałem do sali tortur i zobaczyłem tam Deana, przywiązanego do stołu. Oddychał bardzo szybko, ktoś do niego podchodził ze strzykawką.

Tysiąclecie apokalipsy cz.2 ~ Miasto Ocalałych (Destiel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz