Castiel
Charlie po tym co się dowiedziała niewiele się odzywała, próbując sobie poukładać wszystko w głowie. Nie było teraz czasu na rozmowę z nią i ona też była tego świadoma, dlatego przyjęła dzielnie strzępki informacji, które dostała i zgodnie ze mną stwierdziła, że musimy jak najszybciej odbić Deana. Chuck właśnie przepisywał szyfr przeklinając pod nosem, że znaleźli nie najgłupszego informatyka. Jakby przeczuwali, że będziemy chcieli ich przekrzyczeć. nawiązałem połączenie z Crowley'em.
-Jesteście na miejscach?- zapytałem i kiedy uzyskałem potwierdzenie, zwróciłem się do Chucka.
-Jak Ci idzie?- na moje słowa jedynie westchnął.
-Jeszcze z pięć minut...- czekaliśmy w ciszy. Nagrywaliśmy wcześniej to co mieliśmy powiedzieć mieszkańcom. Wystarczyło to puścić w obieg, co zapewni Crowley'owi spokojne przekradnięcie się do Deana. Po chwili nasz techniczny się wydarł.
-Mam to!- kliknął enter, a na wszystkich ekranach Kansas pojawiły się nasze podobizny.
-Wchodzicie- rzuciłem do Crowleya. Wszystko szło zgodnie z planem.
-Kuźwa- spojrzałem na Chucka, a ten zaczął szybko coś wklepywać w klawiaturę.
-Co jest?- Gabriel się poderwał równo z resztą.
-Ktoś zakłóca nasz sygnał. Zaraz się przebije.
-Zrób coś- warknąłem, a on odpowiedział tym samym.
-Ktoś ma lepszy sprzęt niż ja!- Po chwili z jego laptopa zaczął iść dym. Technik go szybko odłączył, a nasz wzrok powędrował na ekran, gdzie zamiast naszych podobizn zobaczyliśmy jakąś kobietę z ciemnymi upiętymi włosami.
-Mamy przejebane- skwitował Sam.
*******
Dean-Nazywam się Dean Winchester...- po raz kolejny mruczałem swoją mantrę pod nosem, kiedy ktoś uderzył mnie w twarz. Podniosłem zamglone spojrzenie na swojego oprawcę. Moje ręce zaczynały drżeć, brakowało mi narkotyku.Już nie rozróżniałem ludzi torturujących mnie, straciłem jakiekolwiek poczucie czasu. Rzeczywistość zlewała się w szarą masę z symulacjami. Miałem dosyć. Cholernie dosyć.
-Co chcesz wiedzieć?- wybrzmiało z moich ust. Byłem w szoku. Nie kontrolowałem do końca tego co mówię ale złamała mnie. Już nie wytrzymam dłużej.
-Już nic- warknęła, a ja spojrzałem oniemiały.
-Chciałam przyspieszyć jedną rzecz poprzez wyciągniecie z Ciebie gdzie twoi współtowarzysze. Teraz tego nie potrzebuję bo sami na siebie wydali wyrok, próbując hakować nasze serwery. Już po nich idą moi podwładni. Widzisz słońce, już Cię nie potrzebuję. Zatrzymam Cię, bo jesteś moją ulubioną zabawką ale wiesz co jest najlepsze w tym wszystkim?- patrzyłem na nią w napięciu, czując jak tracę resztki gruntu pod nogami.
-Mogę zrobić z tobą i resztą twoich znajomych co chcę ponieważ jesteście oficjalnie ogłoszeni wrogami narodowymi.
*********
Crowley
-Stójcie- usłyszałem w chipie głos Castiela. Wstrzymałem gestem dłoni swoją brygadę.
-Co jest?- zapytałem zaniepokojony.
-Przejęli kontrolę nad przekazem. Chuck zhakował ich kamery i obstawiają całe wejście. Nie przebijecie się. My musimy też się zmywać. Robi się gorąco.
-Uważajcie na siebie- rzuciłem, zastanawiając się co zrobić.
-Wy też- Novak zerwał połączenie. Rzuciłem przez ramię.
-Wycofujemy się.
-Co? Nie ma opcji- warknął Benny, a ja mruknąłem.
-Nie przebijemy się. Obstawiają całe wejście.
-Nie wycofamy się. Jest jakaś inna opcja- dodała Lisa, a ja westchnąłem.
-Jest skrytka tutaj, w korytarzu. Na planie, kanały wiodą do kuchni, jeżeli będziemy mieli szczęście uda nam się zdobyć trochę zapasów i przeczekać kilka dni ale nie ukrywam, że to bardzo ryzykowny plan.

CZYTASZ
Tysiąclecie apokalipsy cz.2 ~ Miasto Ocalałych (Destiel)
FanficDean, Sam, Cas, Charlie, Chuck, Gabriel, Meg, Jo, Bobby, Ellen, Crowley i inni żyją w świecie o który walczyli. Mają spokojne życie, które próbują sobie ułożyć po ciężkich doświadczeniach. Każdego dnia wkładają mnóstwo pracy w to aby Kansas zakwitło...