XXIII. Dla mnie bomba.

130 24 2
                                    

Dean

Patrzyłem na Bennego, Kevina i Crowleya. Westchnąłem, nie będąc przekonanym do przemieszczania się nitro-samolotem. Takie środki transportu nie wzbudzały we mnie zaufania.
-Nie musicie ze mną iść. Mogę sam to sprawdzić- mruknąłem, na co mój mentor przewrócił oczami.
-Już Cię kiedyś puściłem sam za płot w średnim stanie. Więcej tego błędu nie zrobię- na jego słowa westchnąłem. Oczywiście, że mówi o mojej pierwszej misji, kiedy pozwoliłem Casowi uciec. Potem za to trafiłem do więzienia. I czy było to wszystko cokolwiek warte? Jakiś cichy głos w głowie podpowiadał mi, że tak ale byłem zbyt przybity po ostatnich wydarzeniach, żeby go słuchać.
-Słyszysz?- z zamyślenia wyrwał mnie Kevin. Zamrugałem i zapytałem.
-Co?
-Mówiłem, że tak łatwo się nie pozbędziesz swojego ex-bardzo-przystojnego-współlokatora i drwala- Kevin mnie klepnął po ramieniu, a jego klepnął Benny. Po łbie.
-Ja Ci kurwa dam drwala.
-No o tym mówię! Tak swoją drogą rąbiesz w potylicę lepiej niż w drewno.
-Jakim cudem takie coś nie wyginęło w wyniku ewolucji? Może to szczep małpy co ma też wykończyć nasz gatunek, jak wszystko na tej zasranej planecie- Benny burknął zły, na co Kevin się obruszył.
-Crowley czy ja Ci przypominam małpę?!
-Właściwie to tak. Szympansa z wścieklizną tak dla uściślenia. Wsiadajcie na pokład durnie- zrobił znudzoną minę. Cieszyłem się, że ze mną lecieli bo pomagali mi nie myśleć o Casie. Najgorszy był fakt, że miałem wrażenie, że to jest moja wina że uciekł w objęcia innej osoby. Jak na złość do głowy mi napływały kolejne wspomnienia związane z niebieskookim. Na przykład jak ścigaliśmy się niedawno na Taurusie i Bergilu...
-Skup się na prowadzeniu- dostałem w potylicę od swojego mentora i kiwnąłem głową, odpalając silnik. Droga powoli mijała na bezsensownych rozmowach. Kevin i Benny opowiadali różne akcje z Nowego Jorku, a Crowley cały czas próbował mnie przekonać, że Lucyfer to knująca gnida.
-Ale złapałeś go na czymś?- zapytałem już powoli nie rozumiejąc tego zamieszania, na co on przewrócił oczami i mruknął.
-No mówię, że nie na gorącym uczynku. Ta podstępna szuja uważa co robi. Kiedyś złapałem go na grzebaniu w komputerze, a jak sprawdziłem historię przeglądarki, to była cała wyczyszczona!
-Może pornosy oglądał?!- wrzasnął Kevin, na co parsknąłem śmiechem, Crowley zaczął się wykłócać o swoje racje.
-Dobra, przyjrzę się temu jeśli Ci to zapewni choć odrobinę spokoju- powiedziałem w końcu, na co przewrócił oczami.
-Muszę się całe życie użerać z idiotami. Spokoju to i po śmierci nie zaznam. W każdym razie dziękuję.
-Słucham? Możesz powtórzyć? Czy ty właśnie podziękowałeś?- powiedziałem w zadziwieniu, a on syknął wkurzony.
-Winchester przysięgam, że Cię kiedyś zabiję. I zapisz sobie w kalendarzu ten dzień bo więcej tego słowa z moich ust nie usłyszysz- zamilkł, po czym dodał trochę ciszej- słuchaj mam pewną teorię. Rozmawiałem o tym z Chuckiem. Znam go jak nikt inny i...
-O czym ty mówisz?- zapytałem skonfundowany, na co wziął głębszy oddech i powiedział.
-Myślę, że Casti...- nie dane mu było dokończyć bo nagle coś uderzyło w nas. Z niepokojem zacząłem ciągnąć stery w górę, tak jak Crowley ale to nic nie dawało. Spojrzałem na niego z przerażeniem. Przeklął głośno.
-Cały jebany silnik dostał.
-Co to było?!- Kevin wyrwał się do nas.
-Siadaj Tran. Jakieś drzewo wyczuło nas. System maskowania musiał nawalić- Mój mentor przełączał jakieś wajchy ale niewiele to dawało, w końcu włączył się jakiś alarm.
-Crowley, chyba pogarszarz sprawę!- wrzasnąłem, a on na nas spojrzał cały blady.
-Gorzej być nie może. Rozbijemy się.
********
Sam

-Gen, możesz wracać jeżeli masz treningi. Rozumiem- mruknąłem pakując plecak. Dzisiaj miałem w laboratorium siedzieć z Chuckiem i pomagać mu w badaniu krwi Castiela. Nie wiem co chciał tym osiągnąć. Ostatnio w ogóle nie za bardzo wiedziałem co się wokół mnie dzieje. Impreza sprzed niedawna zafundowała mi skonfundowanie piątego stopnia. Najbardziej się martwiłem o brata i szkoda mi było Castiela, gdy Chuck wyjaśnił mi, że ten nic nie pamiętał. Gabriel też chodził jak zmora, a Charlie była zła na niebieskookiego. Zapytała nas nawet czy nie pamięta całego zajścia czy nie chce pamiętać. Sam się nad tym zastanawiałem ale może i Cas miał wiele sekretów ale kłamcą nie był.

Tysiąclecie apokalipsy cz.2 ~ Miasto Ocalałych (Destiel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz