XXII. Co ja zrobiłem?

113 28 6
                                    

Milion myśli. A raczej miliard rozwalających czaszkę wewnętrznych wrzasków przewinęło się przez moje już i tak obolałe zwoje nerwowe. Po chwili dotarło do mnie, że kojarzę dziewczynę. Kiedyś na nią wpadliśmy w sklepie. Hannach. Zacisnąłem pięści i nie myśląc ruszyłem w ich stronę. Oderwałem go od brunetki i niewiele myśląc sprzedałem prawego sierpowego. Przewrócił się i jakby nieco zdezorientowany mruknął.
-Dean?
-Nie kurwa, twoja stara- warknąłem i odwracając się na pięcie ruszyłem w stronę wyjścia z budynku. Całą akcję widział mój brat, Gen i Charlie. Sam pomagał wstać Casowi, a Char pobiegła za mną. Odwróciłem się chcąc jak najszybciej zniknąć z oczu tych wszystkich ludzi. Dean Winchester nie płakał. Nie na oczach innych. Dopadłem do drzwi i szarpnąłem je, ignorując nawoływanie przyjaciółki.
-Dean poczekaj- krzyczała, biegnąc w moją stronę.
-Zostaw mnie Charlie- warknąłem, a ona mnie dogoniła i zdyszana mruknęła.
-Ani mi się śni.
-Nie będę rozmawiać. Nawet nie wiem co właśnie się stało.
-Ja też. Może da się to jakoś wyjaśnić...
-Co kurwa wyjaśnić?! Co tu jest do wyjaśniania?! Ja pierdole jak mogłem sobie wmawiać, że mu na mnie zależy tak samo jak mi na nim?-poczułem jak głos mi się niebezpiecznie załamał.- Zostaw mnie. Proszę.
-Przecież widziałam już jak ryczysz. Przestań mnie wyganiać, nikomu nie powiem jak pękniesz- już nic na to nie powiedziałem, czując jak moje gardło przybiera kształt supła. Wściekły ruszyłem w stronę domu. Alkohol potęgował wszystkie odczucia. Dotarłem pod drzwi i odwróciłem się do niej.
-No i co teraz?
-Wchodzę na herbatę. Posiedzimy sobie gadając choćby o niczym póki Sam nie przyjdzie i potem nie będę się narzucać- westchnąłem i ku jej zadowoleniu wpuściłem ją do środka. Poszła w stronę kuchni i wygrzebała z szafki dwa kubki. W starym domu trzymałem rzeczy które się nie psuły, więc herbata też była. Ruda wygrzebała też jakieś proteinowe batoniki i przyszła ze wszystkim do salonu.
-Jutro z nim pogadasz- powiedziała rzucając we mnie przysmakiem.
-Nie sądzę. Jutro mam dużo pracy i nie mam ochoty z nim gadać.
-Uparty idioto. Zapytaj Sama jak wróci. Pewnie gadał z Casem. Mi wystarczyła chwila żeby zobaczyć, że jest zalany w trupa.
-Nikt mu nie wstrzyknął halucynogenów Charlie. Alkohol nie ma aż takiej mocy. Tyle, że mu hamulce puściły i zrobił co chciał.
-Pewnie da się to jakoś wyjaśnić. Dean jeżeli ktoś z nas spotkał miłość na całe życie to zawsze stawiałam, że to byłeś właśnie ty. Cas jest jakby stworzony dla Ciebie więc przestań skreślać wszystko za jeden przypał.
-Tu nie chodzi o to, że miał czelność obślinić jakąś laskę. Tu chodzi o to, że ja jestem spierdolony. Po pewnych incydentach z czasów przesłuchania nie potrafię być tym uległym w łóżku. Często budzę nas w środku nocy wrzaskiem, czasami mam napady nieuzasadnionego lęku i robię mu wtedy awantury o byle co. Od dłuższego czasu się zastanawiałem czy on nie ma tego dość i jak widać miał dość. Ja nie będę potrafił teraz ot tak przejść nad tym do porządku dziennego bo będę miał wrażenie, że jest nieszczęśliwy- nawet nie zauważyłem łez kąpiących po moich policzkach. Procenty spowodowały moją wręcz przerażającą szczerość. Nigdy o tym nikomu nie mówiłem, nawet sam przed sobą tego nie przyznawałem. Char starła opuszkami palców natrętną ciecz z kącików moich oczu.
-Dlaczego o tym nie mówiłeś?
-Bo nie chciałem się nawet sam przed sobą do tego przyznać. Jestem zjebany, nienadający się do normalnego życia.
-A weź nie pierdol, bo pomyślę że alkohol Ci resztki mózgu wypalił. Przeszedłeś najwięcej z nas, torturowali Cię najdłużej ze wszystkich ludzi obecnie żyjących w Ameryce, zmusili do torturowania innych. Nie wspomnę o innych spierdolonych rzeczach, z którymi się mierzyłeś. Ja przeszłam jedynie bitwę, a i tak czasami się budzę z krzykiem w środku nocy. Nie jesteś zjebany Dean. Nie znam nikogo mocniejszego psychicznie niż ty, nawet jeśli sam tak nie uważasz- starła opuszkami palców moje łzy. Westchnąłem, a ona pocałowała mnie w czoło i przygarnęła do siebie. Nie widziałem obecnie wyjścia z sytuacji. Tak jak wcześniej powiedziałem, jeżeli był pijany to znaczy, że zrobił to na co miał ochotę. Do domu wszedł Sam, a za nim nieśmiało kroczyła Genevive i Jo.
-No i co?- zapytała rudowłosa, a Sammy z kamienną twarzą mruknął.
-Nic. Idź spać Dean- spojrzałem na niego rozdrażniony i warknąłem.
-Co Ci powiedział?
-Nie był zbyt kontaktowy.
-Czyli się najebał i wreszcie się odważył ode mnie uciec. Cóż, nie zaskoczyłeś mnie- mruknąłem gorzko i wstałem, ruszając w stronę swojego pokoju. Jedynie rzuciłem przez ramię "dobranoc". Zatrzasnąłem za sobą drzwi i rzuciłem się na łóżko, zakrywając twarz poduszką. Chciałbym po prostu zniknąć w tej jebanej pościeli.
******
Castiel

Otworzyłem rano oczy, czując okropny ból głowy. Nie wiedziałem co się stało. Ostatnie co pamiętałem to gdy siedziałem przy barze i czekałem na Deana. Przecież aż tyle nie piłem, żeby totalnie nic nie pamiętać. A może? Skonfundowany powoli usiadłem, czując falę mdłości. Wstałem gwałtownie z łóżka, chcąc pobiec do łazienki ale moje mięśnie były jak z waty, więc zleciałem z łóżka. Co do kurwy? Jakoś się zebrałem z podłogi i dotarłem do toalety. Zacząłem przemywać twarz zimną wodą, kiedy z zaskoczeniem zanotowałem, że jest czerwona. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze . Krew z nosa leciała mi niemałym strumieniem. Do tego miałem obitą szczękę. Czyżbym się bił? Nigdy w życiu nie miałem takiej imprezy. Koszmar. Wziąłem z półki zimny okład w żelu i przyłożyłem sobie go do potylicy. Gdzie był Dean? Wrócił w ogóle z imprezy? Kto mnie tu odstawił? Wyciągnąłem telefon i wybrałem jego numer ale nie odbierał. Cholera co za popieprzona sytuacja. Chciałem się ubrać i wyjść go poszukać albo się dowiedzieć czegokolwiek mimo imprezy w postaci Niagary z nosa. Zrezygnowałem z tego pomysłu gdy przy zakładaniu butów tak mi się zakręciło w głowie, że rypnąłem w szafkę, zrzucając z niej i tłukąc wspólne zdjęcie z Deanem. Przekląłem pod nosem i je podniosłem. Położyłem się do łóżka, będąc nieco przerażony swoim stanem. Czyżbym nadal był pijany? Przymknąłem na chwilę powieki, odpływając w niebyt. Kiedy otworzyłem ponownie oczy było już ciemno. Nie wiedziałem ile spałem, czułem się bardzo zdezorientowany.
-Leż spokojnie- usłyszałem czyjś głos i niemal wrzasnąłem z przerażenia.
-Chuck?- zapytałem, nie rozumiejąc nic.
-Coś ty odjebał?
-Ile spałem?
- dwadzieścia cztery godziny. Czy ty w ogóle pamiętasz co się stało?
-Co się stało?- zapytałem przerażony.- Gdzie Dean?
-O kurwa- mruknął mój przyjaciel, a ja nic nor rozumiałem. Po chwili wziął głębszy oddech i jakby nad czymś myśląc zaczął mówić.
-Byłem tu wcześniej z Charlie bo Sam był zaniepokojony twoim stanem jak Cię odprowadzał. Podała Ci leki regenerujące ale nie powinieneś aż tyle po nich spać. Mogę Ci pobrać krew?
-Poczekaj. Nie nadążam- mruknąłem, kiedy ten mi się wbijał w żyłę.
-Powiem Ci stary, że się mega odwaliło i zaraz Ci wszystko wyjaśnię. Wpadłem na pewną teorię, która jeśli okaże się słuszna to wszystko się dobrze skończy.
-Chuck, gdzie jest Dean? Błagam powiedz, że jest cały.
-Dean jest cały. Przynajmniej w fizycznym sensie. A i nie zdziw się jak paczka nie będzie chciała z tobą gadać. Szczególnie Charlie.
-Słucham?- zamrugałem kilka razy, walcząc z obolałym mózgiem- Gdzie jest Dean?
-Za płotem. Pojechał na misję.
-Dlaczego?
-Chciał odreagować, a akurat czujniki zarejestrowały dziwną aktywność, trzeba było to sprawdzić tak czy inaczej.
-Co odreagować? Cholera albo nadal jestem nawalony albo sobie mózg uszkodziłem na tej imprezie.
-Stawiałbym na to drugie- prychnął Chuck, jednak nie złośliwie. Bardziej jakby ze smutkiem. W swoim życiu nigdy nie miałem takiej plątaniny myśli. Fakt, że Dean jest cały nieco mnie uspokoił ale fakt, że musiał coś odreagować mocno mnie zaniepokoił. Co ja zrobiłem? Dlaczego paczka miała być zła na mnie?
-Chuck, co ja zrobiłem?- wydusiłem z siebie w końcu, a on spojrzał na mnie zestresowany.
-Tak w skrócie to zdradziłeś Deana.

*****

Jestem, zostawiam więcej pytań niż wcześniej i znikam ^^
Miłego wieczoru kochani :*

Tysiąclecie apokalipsy cz.2 ~ Miasto Ocalałych (Destiel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz