Ranni. cz. 1 ( 25 )

10 3 0
                                    

Wyszłam z Brownem z sali i stanęliśmy na środku korytarza.
- White. Tydzień temu, dowiedziałem się, ż - że Green jest... jest moją siostrą. - Oznajmił z trudem chłopak.
- Jak to? Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? - Bardzo się zdziwiłam.
- Przecież od dawna wogóle ze sobą nie rozmawiamy. O niczym. I tak to cię nie obchodzi, więc... jak chcesz, to możesz o tym powiedzieć Blackowi. Mi to obojętne. - Powiedział i wszedł do sali. Stałam bezczynnie na korytarzu. Do mnie, przyszedł Black i stanął koło mnie.
- White, co on ci powiedział? - Spytał czarnowłosy.
- Nie chciałbyś wiedzieć.
- Coś związanego z Green, tak?
- No. To, o czym się dowiedziałam, bardzo mnie... zdziwiło. Bardzo.
- Powiesz mi co ci powiedział?
- Green, jest jego siostrą.
- Co!? To niemożliwe.
- Później z nim porozmawiam i dowiem się, czy nie kłamał. Wyszliśmy razem z Brownem ze szpitala. Black poszedł do swojego domu, a Brown odprowadzał mnie pod mój dom.
- Brown, to prawda? - Spytałam chłopaka i stanęłam przed bramą od domu.
- Ale o jakiej prawdzie mówisz?
- Eeehhh... czy Green to naprawdę twoja siostra. - Wyjaśniłam.
- Niestety. Mój tata rozstał się z moją mamą, kiedy miałem dziesięć lat. Wiedziałem, że mama umawia się teraz z kimś innym, ale nie spodziewałem się, że z tatą Green. Jej mama umarła rok temu i bardzo to przeżywa. Dlatego jest taka chamska. - Wytłumaczył Brown i mocno go przytuliłam.
- Nie wiedziałam, że twój ojciec was zostawił. Przykro mi. - Przestałam go tulić i na wszelki wypadek, odsunęłam się od chłopaka o kilka metrów.
- Dzięki, że poszłaś ze mną do szpitala. Dobranoc White. Może do jutra.
- Dobranoc Brown. Do zobaczenia. - Pożegnałam się z przyjacielem i weszłam do domu około dwudziestej pierwszej. Poszłam na górę do mojego pokoju. Nagle, usłyszałam pukanie do drzwi balkonowych na dole. Poszłam sprawdzić kto to. Za drzwiami, zobaczyłam chłopaka w czarnej masce oraz o takim samym kolorze stroju. Nie zastanawiając się, wpuściłam go do środka. Black ściągnął powoli maskę i zakrył ręką lewe oko.
- Black, dlaczego...
- Nic mi nie jest. Yyy... idę do toalety. - Oznajmił i szybko szedł w stronę drzwi od łazienki. Pociągnęłam Blacka za lewą rękę i zobaczyłam na powiece chłopaka trzy, ogromne zadrapania. Z jego ran powoli leciała krew, której wcześniej nie zauważyłam, ponieważ było ciemno na polu.
- Black chodź. Trzeba szybko zdezynfekować rany. - Oznajmiłam i poszliśmy do kuchni. Wyciągnęłam z szafki wodę utlenioną i chłopak polał nią delikatnie rany na powiece. Ścisnął mocno zęby i uderzył pięścią z siłą w stół.
- Black, nic ci - nic ci nie jest? - Jąkałam się i chłopak szybko rzucił pustą buteleczkę na ziemię, poczym zakrył rękami oczy. Przybliżyłam się do niego i szybko się na mnie popatrzył, swoimi brązowymi oczami. Dziwnie ruszał głową i warczał, co mnie zdziwiło. Jego oczy były czerwone. Słyszałam, że próbował coś powiedzieć, ale nie był w stanie wydusić ani słowa.
- White... White uciekaj! - Krzyknął mi prosto w twarz, swoim zmieniającym się głosem. Nie mogłam się ruszyć z miejsca. Gdy Black przemieniał się w wilka, bardzo głośno krzyczał, ponieważ prawdopodobnie wszystko go bolało. Po całkowitej przemianie, czarny wilk rzucił się na mnie i przycisnął moje barki łapami do ziemi. Nie mogłam się przemienić, bo nie dosięgałam rękami do swojego wisiorka. Czarny wilk patrzył swoimi czerwonymi oczami, prosto w moje niebieskie oczy. Nie wiedziałam, co za chwilę zrobi. Nie chciałam, lecz musiałam go kopnąć w brzuch. Zrobiłam to i puścił mnie. Szybko wstałam i przemieniłam się. Pobiegłam przez otwarte drzwi na pole, co chwila oglądając się za siebie. Z kuchni, z taką szybkością wybiegł Black, że aż uderzył o ścianę. Otrząsnął się i wybiegł na pole.
- Black, uspokój się. Nie jesteś sobą. - Próbowałam go jakoś uspokoić, lecz to tylko bardziej go denerwowało. Powoli przemieniałam się w człowieka od tylnych łap i podbiegłam do Blacka. Ręką, złapałam go za łapę i chciałam, żeby się przemienił. Nadal miał czerwone oczy i nie wiedziałam, jak na to zareaguje. Patrzyłam prosto w jego wilcze oczy i przed sobą zobaczyłam wilczą łapę, która drapie mnie swoimi pazurami w prawe, jeszcze wilcze oko. Popatrzyłam się z zamkniętym okiem na Blacka. Patrzył się na mnie tak, jakby nie wiedział co się stało. Z mojej powieki, zaczęła lecieć krew, a oko strasznie mnie piekło. Wyrwałam rękę z Blacka łapy i przemieniłam się w wilka. Nie patrząc za siebie, pobiegłam z szybkością na polanę i skryłam się za zielonymi, długimi trawami, czekając na chłopaka. Przybiegł na polanę w postaci człowieka i rozglądał się po całym terenie, poczym pobiegł do lasku. Po kilkunastu sekundach wybiegł z niego i biegł po całej polanie, uważnie się rozglądając. Nie mogłam pozwolić na to, żeby mnie zobaczył. Patrzyłam uważnie, czy przypadkiem nie idzie w moją stronę. Oko nadal mnie bolało i na dodatek przed sobą, zobaczyłam ogromnego pająka, który idzie w moją stronę. Koszmarnie się przestraszyłam i omijając jakoś pająka, przemieniłam się ze strachu w człowieka, poczym szybko wybiegłam zza trawy. Niefartownie wpadłam na Blacka, poczym w ułamku sekundy leżałam na nim, a on leżał na ziemi. Szybko przemieniał się w człowieka i złapał mnie za łapy, dzięki czemu ja też się przemieniłam. Miał normalne oczy i przyglądał mi się.
- White co ci się stało? Nie mów, że ja ci to zrobiłem. - Powiedział i mnie przytulił.
- A kto inny? - Spytałam i jeszcze bardziej się rozpłakałam. - Dlaczego taki jesteś?
- Jaki? - Spytał i wstaliśmy z ziemi.
- Dlaczego my tacy jesteśmy?
- O co ci chodzi?
- Czemu musimy przemieniać się w te złe wilki? Ja się wypisuję.
- White, nie możesz się z tego tak po prostu wypisać. - Powiedział i zaśmiał się po cichu.
- Nie można by tego etapu ominąć, czy coś?
- Nie sądzę. Ogólnie normalna przemiana, zostanie pewnie nam na całe życie. - Stwierdził Black i poszliśmy do mojego domu. Tym razem, szybko wzięłam nową butelkę z wodą utlenioną i wlałam kilka kropel na wacik kosmetyczny. Przetarłam kilka razy rany na prawej powiece. Niestety woda dostała się do oka, poczym sto razy bardziej mnie piekło. Zacisnęłam mocno zęby z bólu i uderzyłam z siłą pięścią w stół. Black mnie uspokajał, ale nie zwracałam na to uwagi. Miałam czerwone oczy i gdy Black mnie zobaczył, chciał mnie pocałować. Szybko się odsunęałam, jak najdalej od niego. Przemieniałam się w wilka, zaczynając od nóg. Szybko do mnie podbiegł i złapał mnie mocno za ręce, poczym przycisnął je delikatnie do ściany. Przybliżył się do mnie i coś powiedział, lecz nie zrozumiałam. Gdy skończył, szybko pocałował mnie w usta. Po kilkunastu sekundach, uspokoiłam się, a moje oczy były normalne. Black przestał mnie całować i patrzył w moje oczy.
- Dlatego musiałem ją.., a z resztą. Nie ważne. Pewnie cię to nie obchodzi. - Powiedział i poszliśmy na górę do salonu.
- O czym przedtem mówiłeś? - Spytałam ze zdziwieniem.
- Kiedy?
- Wtedy, przed pocałowaniem mnie.
- Nawet nie pamiętasz. Czyli cię nie obchodziło.
- Co? Nie. Po prostu nie rozumiałam. Powiedz.
- W sumie dobrze, że nie zrozumiałaś. Po co wogóle o tym mówiłem? Wściekłabyś się. Nie ważne. - Powiedział i przytulił mnie. Poszłam się szybko przebrać do pokoju i wróciłam do salonu. Black jeszcze przebierał się w łazience i kiedy przyszedł, włączyłam jakiś film. Przykryliśmy się kocykami i zasnęliśmy na sofie.

Przepraszam, że opublikowałam po długim czasie tą część. Mam anginę i nie mam pomysłów. 😢 1170 słów.

Historia Białego Wilka 2️⃣ 🐺 ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz