Część 4

1.1K 78 10
                                    

Po obiedzie według planu mieliśmy lekcje z rzucania zaklęć. Musiałam przyznać, że byłam tym faktem szokowana. Spakowałam do plecaka książki które znalazłem na biurku, a które miały być do mojej dyspozycji. Plecak, ubrania i inne przedmioty codziennego użytku zostały mi dostarczone do pokoju przez sekretarkę. Tak więc zmierzałyśmy na lekcje, a moja tutorka ciągle gadała opowiadając po kolei o każdej sali którą mijałyśmy. 

W końcu dotarłyśmy do tej odpowiedniej. Zajęłyśmy miejsca i czekaliśmy na dzwonek oznaczający początek popołudniowych lekcji. Kiedy wszyscy byli w klasie, zaczęła się lekcje i do klasy wyszła pani (jak mi powiedziała Madison) Osford. Rozejrzała się po klasie, a kiedy jej wzrok spoczął na mnie na jej twarz wstąpił uśmiech.

- Kogo ja tu widzę, nowa uczennica - powiedziała z uśmiechem pani Osford ciągle na mnie patrząc - Chodź tu na środek i się przedstaw.

Wstałam z ławki i niepewnie cała czerwona w rumieńcach stanęłam przed klasą.

- Jestem... - zacząłem niepewnie - Felicja.

Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, ale na szczęście pani Osford przejęła pałeczkę.

- Felicja przyjechała do naszej szkoły na grzbiecie Tego wspaniałego jednorożca - powiedziała trzymając swoją dłoń na moim ramieniu. W tym momencie wszystkie oczy zgromadzonych w klasie, dosłownie wszystkie, zwróciły się w moją stronę i zapadła całkowita cisza. Chciałam czym prędzej uciec z sali leczy się powstrzymałam, bo niezbyd dobrze by to wyglądało.

- Jest nam niezmiernie miło że do nas dołączyłaś - ciągle uśmiechnięta pani Osford powiedziała, że mam wrócić na swoje miejsce.

Z lekcji nie widziałam nic. Pani mówiła coś o różnych stylach rzucania zaklęć, skutkach i innych kompletnie niezrozumiałych dla mnie rzeczach. Co gorsze przez całą lekcję pozostali uczniowie się na mnie gapi. Niektórzy tylko ukradkiem, a inni nawet tego nie ukrywali i patrzyli na mnie jak na kosmitę. Czułam się więcej niż nieswojo, no bo kto by się czuł komfortowo otoczony przez tłumik gapiów w nowej szkole i z nieudaną próbą przyswojenia jakiekolwiek informacji z lekcji. a do tego wszystko było tu takie dziwne i nieprawdopodobne. Na szczęście dziś była tylko teoria i nic nie musiałam robić oprócz słuchania.

- Dobrze na dziś to tyle. - ogłosiła w końcu nauczycielka - Na następnej lekcji będzie praktyka, więc radzę się przygotować - oznajmiła po czym zadzwonił dzwonek i wyszliśmy z klasy.

- Teraz mam lekcje jazdy na jednorożcach. To moja ulubiona, ty też na pewno ją polubisz, Felicjo - mówiła podekscytowana Madison, ciągnąc mnie przez korytarz.

Anastazja nie mówiła nic. Zachowywała się tak jak inni, po prostu na mnie patrzyła z niedowierzaniem. Tylko Madison zachowywała się w porównaniu z innymi dość normalnie.

- To będzie niesamowita lekcja - ciągnęła swoją wypowiedź Madison. - Po raz pierwszy zobaczymy cię grzbiecie Tego jednorożca na którym to przyjechałaś, bo ty teraz jesteś jego opiekunką. To będzie wspaniały widok. Myślę że wszyscy będą chcieli koniecznie cię zobaczyć.

Oblałam się potem, gdyż nie byłam gotowa na kolejny tłum gapiów.

- Co jest takiego niesamowitego w widoku mnie i Tego jednorożca? - zapytałam.

- Jak to co? - nie dowierzała Madison. - Przecież Ten jednorożec to legenda, tak samo jak teraz i ty. Jesteście stworzeni do wielkich rzeczy...!

W pogoni za magią || Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz