Część 27

475 44 2
                                    

Jak można się domyślić, akcja włamania się do archiwum została zaplanowana na noc. Anastazja wyszła dużo wcześniej, karząc nam zostać w pokoju i przyjść na ustaloną godzinę do archiwum. Nie chciała powiedzieć dlaczego idzie sama i co ma dokładnie zamiar zrobić. Widziałyśmy jedynie, że ma zamiar otworzyć drzwi do podziemi i archiwum, bez naszej pomocy. Trochę nas to niepokoiło, że nie pozwoliła nam iść z nią, ale postanowiliśmy się nie wtrącać skoro miała jakikolwiek plan i zostałyśmy posłusznie w pokoju, choć nie bez obaw. Miałyśmy się spotkać dopiero po północy, więc postanowiłam się chwilę przespać, choć jak można się domyślić nie zmrużyłam oka. Siedziałam na łóżku wpatrując się w krajobraz za oknem. Czułam dreszcz emocji, że nareszcie może się czegoś dowiem, chodź jeśli mam być szczera nie robiłam sobie dużych nadziei. Wszystko to było bardzo delikatną sprawą.

Przeczytałam jeszcze wiele razy kartkę z przepowiednią, ale dalej nie wiedziałam o co może w niej chodzić. Może jakbym miała część dalszą to niektóre rzeczy wydawałyby się bardziej jasne. Ale nie miałam i nic nie mogłam na to poradzić.

Razem z Madison spakowałyśmy do plecaka rzeczy potrzebne przy naszej akcji. Nie miałyśmy zamiaru odprawiać tam czaru, tylko wziąć jedną z ksiąg do naszego pokoju. Było to by rozsądne tam się za to brać. Z wyposażonym plecakiem, chwilę przed czasem spotkania z Atanazją, wyszłyśmy po cichu z pokoju pilnując by nikt nas nie zauważył. Madison trzymała mapę i prowadziła nas krętymi korytarzami szkoły. Szłyśmy w milczeniu, a nasze kroki odbijały się echem od ścian pustych korytarzy. Byłam nerwowa i co chwilę odwracałam się by zobaczyć czy nikt nas nie zauważył. Ale zamek był jak wyludniony. Po jakimś czasie dotarliśmy do schodów prowadzących do piwnicy.

- Wystraszona? - spytała mnie szeptem Madison.

- Trochę - otwarłam również cicho - Jak ktoś się o tym dowie na bank wylecimy ze szkoły, zwłaszcza, że ale nie robimy tego po raz pierwszy. Kto by pomyślał, że takie z nas przestępczynie.

Ostatnie zdania miały być żartem, ale żadna z nas się nie roześmiała. Ruszyłyśmy dalej coraz bardziej schodząc w dół. Zaczynało się robić zimno i wilgotno, pomijając, że tu już w ogóle nie było światła i same musiałyśmy sobie oświetlać drogę. Było mroczno i tajemniczo. Trochę nam zajęło dotarcie na miejsce, bo budynek szkoły nie była prostą budowlą. Wręcz przeciwnie, było tu mnóstwo korytarzy, schodów ukrytych zakamarków i przejść.

 W końcu jakoś udało nam się dotrzeć. Przed nami była duża sala odgrodzona od nas ciężkimi, metalowymi, widać było, że starymi kratami. Za nimi stały długie regały ksiąg, pergaminów, zwojów i inny takich..Oświetlała je tylko jedną mała lampa po środku sali. Przez chwilę zastanowiło mnie dlaczego ona się tam świeci, ale szybko skupiłam się na czymś innym. 

Drzwi do archiwum, również z kraty, były otwarte. Miałyśmy się spotkać z Anastazją przed drzwiami, a nie w środku, bo było to tak duże pomieszczenie, że łatwo się tam zgubić. Lecz po niej nie było ani śladu. Poczułam ciarki na plechach z zaniepokojenia. Czas naglił, a my nie widziałyśmy powodu dla którego miały byśmy tu sterczeć, skoro drzwi były otwarte. Stwierdziłyśmy, że to na pewno Anastazja otwarła drzwi i nie czekając na nas, weszła po prostu wcześniej, by nie marnować czasu. Więc weszłyśmy do środka z zamiarem odnalezienia jej, a potem odnalezienie odpowiedniego zaklęcia przypominającego.

-------------------------------------------------------
Dziękuję za te wszystkie wyświetlenia i gwiazdki. Cieszę się, że moja historia się wam podoba. Oby tak dalej. Do następnego.

W pogoni za magią || Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz