Część 14

562 44 10
                                    

Był środek nocy. Wszystkie trzy byłyśmy ubrane na czarno i skradałyśmy się po szkolnych korytarzach. Dzień wcześniej przeszukałam cały tajemniczy pokój w bibliotece i w końcu znalazłam to czego szukałam. Klucz do gabinetu detektora. Domyśliłam się, że osoba która stworzyła ten pokój na pewno ma tego typu rzeczy. I miałam rację. Po długim czasie szukania znalazłam go w końcu w małej rogowej szafce na samym tyle. Najwyraźniej robiła podobne rzeczy do nas. 

Więc teraz bez problemu udało się nam otworzyć drzwi do pokoju dyrektora, kiedy dotarłyśmy tam niezauważone. Madison została na czatach, a ja z Anastazją weszłyśmy do środka. Miałam niespokojne wrażenie, że ktoś nas nakryje. Drzwi nieprzyjemnie skrzypnęły, a mnie przeszły ciarki. Byłam tu tylko raz, kiedy zostałam przyjęta do szkoły. Było to stare pomieszczenie z wiekowymi meblami. Było tu mnóstwo szufladek, półek i zakamarków. Jeśli rzeczywiście tu zgubiłam mój wisiorek to dyrektor mógł go znaleźć i równie dobrze go schować gdziekolwiek.

Zaczęłyśmy przeszukiwać najpierw podłogę i dywan. Lecz pokój był dobrze wysprzątany i nic nie leżało na ziemi. Wzięłyśmy się więc za przeszukiwanie po kolei szufladek i półek. Anastazja od prawej, ja od lewej. Starałyśmy się to robić dokładnie, ale szybko. Czułam się nieswojo przeszukując cudze rzeczy, ale wiedziałam, że to jedyny sposób by się czegoś dowiedzieć. Wisiorek musiał tu być.  Nie było innego miejsca gdzie mógłby się znajdować, bo po wizycie tutaj poszłam do mojego pokoju, a tam na pewno go nie miałam. 

Przeszukiwałam wszystko po kolei. Było tu mnóstwo papierów, książek, zwojów, teczek i różnych magicznych amuletów. W jednej szufladzie znalazłam nawet całą paczuszkę listów i jakaś roślinę.

- Znalazłam coś! - usłyszałam cichy krzyk Anastazji.

Zamknęłam szuflada którą przeszukiwałam i podeszłam do niej. Stała przy dywanie.

- Że niby tu?

Anastazja podniosła koniec dywanu, a ja ujrzałam klapę w podłodze.

- Zawsze jak ktoś chce coś ukryć, chowa to pod dywanem. Mogłam się wcześniej domyślić.

Podniosła mała klapkę i naszym oczom ukazał si mały schowek z różnymi rzeczami. Wyciągnęłyśmy przypadkowe pudełko które tam było. Otworzyłyśmy je i ujrzałyśmy na dnie pudełeczka pół wisiorka. Mojego wisiorka. Nie było wątpliwość. Lecz czemu dyrektor go tak starannie ukrył? Przecież to może być tylko zwykły naszyjnik. Anastazja wyciągnęła go, zamknęła pudełko, włożyła do dziury w podłodze, zamknęła klapę i poprawiła dywan. Z naszą zdobyczą ruszyłyśmy zadowolone do wyjścia. Jednak moje przeczucia okazały się nie słuszne, nikt nas je nakrył. Kiedy sięgałyśmy właśnie po klamkę, Madison otwarła z rozmachem drzwi.

- Ktoś idzie!!! 

- Tam proszę pana to słyszałem - dobiegał nas z niedaleka chłopięcy głos. Zapewne mówił to do jakiegoś nauczyciela.

- Wiejemy! - powiedziała cicho Anastazja i pościłyśmy się biegiem w stronę naszych pokoi.

Starłyśmy się biec jak najszybciej i najciszej, ściągnęłyśmy nawet buty by nie byli w stanie usłyszeć gdzie pobiegłyśmy. Wpadłyśmy jak huragan do pokoju i rzuciłyśmy się, w tym w czym byłyśmy, do łóżek by wydawało się, że spałyśmy. Nasłuchiwałyśmy. Słyszałyśmy kroki. Po chwili ten kto szedł zatrzymał się. Serce mi biło z przerażenia, że tu wejdzie, ale klamka się nie poruszyła. Ten ktoś poszedł dalej. Nie miałyśmy odwagi by coś powiedzieć i nasłuchiwałyśmy dalej nawet jak już wszystko ucichło. 

W pogoni za magią || Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz