Dalej stałam twarzą w twarz z tą dziewczyną, a ona nie puszczała mojej ręki. Jeszcze chwila i krew przestanie mi do niej dopływać.
- Nie powinno cię tu być - w jej głosie było słuchać stanowczość i władczość. - Sama w środku nocy. Dyrektor nie będzie zadowolony jak się o tym dowie.
Spojrzałam na nią z przerażeniem. Przecież jak on się dowie to dopiero będę miała przechlapane. On się wkurzy nie na żarty. Wtedy dopiero zauważyłam, że pod narzutką którą miła na sobie dziewczyna, za pas ma włożony sztylet. Broń, nawet magiczna nie była tolerowana w szkole, tylko i wyłącznie na lekcjach pod ścisłym nadzorem nauczycieli. Więc kim była ta dziewczyna? Czemu szwenda się po nocach po korytarzach? Poczułam że sztywnieje.
- Choć - powiedziała, na mnie nie patrząc i ruszyła przed siebie puszczając w końcu moją rękę. Jeśli chciałam wydostać się wreszcie z tych korytarzy nie pozostało mi nic innego jak za nią ruszyć i zaufać, że rzeczywiście mi pomoże. Szłyśmy w milczeniu. Po jakimś czasie w końcu dotarliśmy do miejsca które już znałam.
- Stąd już trafisz sama - ton jej głosu dalej był ostry. - Dyrektor pewnie nie chciał byś to widziała, ale moim zdaniem powinnaś to przeczytać. - Mówiąc to wręczyła mi jakiś stary pergamin.
Potem odwróciła się bez słowa i ruszyła w kierunku z którego przyszłyśmy.
- Poczekaj! - zawołałam. - Kim jesteś?
- Jedną z uczennic ostatniej klasy tej szkoły - powiedziała nie odwracając się do mnie. - A panujące tu zasady nam serdecznie gdzieś.
- Jak się nazywasz?
- Och Felicjo... Ja wiem wszystko o wszystkich i o tym dzieje się w tej szkole, ale o mnie nikt nie wie prawie nic.
Zna moje imię? Niezbyt mi się to podobało. Kiedy już myślałam, że oddali się nie mówiąc nic więcej powiedziała ostanie słowo:
- Rebecca.
- Co?
- Moje imię - potem już jej nie było.
Nie zdarzyłam jej nawet podziękować za pomoc. Poszłam więc do swojego pokoju, ściągnęłam buty i płaszcz i położyłam się by jeszcze choć chwilę się zdrzemnąć, zanim nastanie ranek. Na szczęście na następny dzień mieliśmy na później. Obudziły mnie rano dźwięki krzątaniny. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam siedząca na podłodze Anastazja w otoczeniu ksiąg i świec. Było widać, że próbuje zrobić jakiś czar. Siedziała pośrodku tego wszystkiego wypełni skupiona.
- Co ona robi? - spytałam szeptem Madison.
- Próbuję dzięki czarom przywołać jakąś wizję, coś co nam pomoże dowiedzieć się więcej o tym dlaczego nikt nie wie o siostrze Amandy, czyli o tobie.
- Aha, myślałam, że damy sobie już z tym spokój i nie będziemy próbowały dowiedzieć się tego co było, ale patrzeć przed siebie.
- Jak widzisz Anastazja na co do tego inne zdanie i jak ją znam nie odpuści puki nie dowie się wszystkiego.
Wtedy Anastazja otwarła dotąd zamknięte oczy, ewidentnie poruszona, po czym zerwała się z podłogi. Kiedy wstawała przewróciła jedną z świec. Papiery obok zajęły się ogniem, przerażona zdałam sobie sprawę, że wśród tego wszystkiego jest pergamin od dziewczyny którą spotkałam w nocy. Rzuciłam się na pomoc dziewczynom które już gasiły ogień. Na szczęście nie było wiele strat. Pożar nie zdarzył się rozpowszechnić, więc tylko kilka książek i kartek było uszkodzonych. Moje współlokatorki wzięły się za sprzątanie, a ja rozglądałam się za pergaminem. Dostrzegam go wśród książek. Niestety ogień go dosięgnął i część kartki się spaliła. Jednak połowę treści dalej dało się przeczytać. Przynajmniej tyle, wczoraj była zbyt zmęczona by go przeczytać.
- Co to? - padło pytanie z ust Anastazji, więc zaczęłam opowiadać im wydarzenia poprzedniej nocy.
![](https://img.wattpad.com/cover/156853111-288-k654258.jpg)
CZYTASZ
W pogoni za magią || Tom 1
FantasiaTom 1 Życie zaprowadza nas w różne miejsca, czasami owiane mroczną tajemnicą czarów, którą niełatwo jest odkryć. Nagle trafiamy w sam środek magicznej tajemnicy, w samym sercu szkoły magii. Czasem okazuje się, że nie jesteśmy tym kim myśleliśmy, że...