Część 16

543 44 7
                                    

Dyrektor chodził tam i z powrotem po sali mierząc nas wszystkich surowym wzrokiem. Nie miałyśmy pewności czy nas wtedy widział.

- Kto mógł zrobić takie coś?! - Usłyszałam obok siebie przerażony głos Belli.

- Niech osoba która to zrobiła niech się natychmiast przyzna! - zawołał dyrektor - Jeśli przyzna się z własnej woli, kara będzie delikatniejsza.

Czyli nie widział, że to byłyśmy my! Co nie oznaczało, że się nie dowie, przecież ktoś inny mógł nas widzieć.

- Nikt nie chce się ktoś ujawnić? - ciągnął swój monolog - W takim razie sprawdzimy wszystkich.

W sali zapadła cisza przed burzą. Potem uczniowie zaczęli się sprzeciwiać lecz zostali natychmiast uciszeni. Dyrektor oznajmił, że trzeba znaleźć tego kto włamał się do jego gabinetu, co zostało niechętnie zaakceptowane, choć większości nie podobała się wizja przeszukiwania ich pokoi. 

- Spokojnie, w waszych pokojach nikt niczego nie ruszy, przeszukamy je z użyciem zaklęcia poszukującego.

Zazwyczaj w takich momentach zaczynam panikować i nie jestem w stanie w ogóle myśleć. Tym razem było inaczej, mój mózg pracował na najwyższych obrotach. Musiałyśmy schować wisiorek zanim znajdzie go dyrektor, ale nie mogłyśmy go ukryć w pokoju. Wtedy wpadłam na pomysł. Można go schować w magicznym pokoju w bibliotece. Tam na pewno nie będą szukać. Teraz musiałyśmy się jedynie udać się do pokoju przed dyrektorem, a potem do biblioteki. Niestety to okazało się nie takie proste, bo uczniowie mieli udać się od razu na lekcje kiedy kadra nauczycielska miała po kolei przeszukiwać pokoje. 

Wtedy coś wymyśliłam. Powiedziałam Anastazji i Madison by się o mnie i o naszyjnik nie martwiły, że się wszystkim zajmę i ruszyłam pędem do wyjścia. Tam zatrzymał mnie nauczyciel któremu powiedziałam, że jest mi niedobrze i muszę pilnie do łazienki. Po chwili namysłu mnie puścił, a kiedy skręciłam za róg, ruszyłam do pokoju. Byłam tam przed kadrą która przeszukiwała pokoje, bo mieli sporo pracy z przeszukaniem wszystkich. 

Wzięłam obie połówki naszyjnika i wyszłam z pokoju. Udałam się w stronę biblioteki, lecz wtedy usłyszałam, że ktoś idzie z naprzeciwka. Wszyscy powinni być teraz na lekcjach zwłaszcza, że trwała akcja poszukiwacza, więc nie powinno mnie tu być w tym momencie. Jedyne co stało obok mnie to był dość duża roślina. Choć nie była najlepszą czarodziejką umiała rzucić kilka zaklęć. Schowałam się za kwiatkiem i prostym zaklęciem zmieniłam swój kolor skóry i ubrań na taki sam jaki mała roślinka. Za rogu wyszli nauczyciele lecz przyszli obok mnie i mnie nie zauważyli. Odetchnęła z ulgą.

Kiedy ich kroki ucichły ruszyłam dalej do biblioteki ściągając z siebie czar. Dotarłam tam już bez przeszkód. Weszłam do magicznego pokoju i schowałam tam do skrzynki wisiorek. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam na jednej z szafek puder. Wzięłam go ze sobą. Ruszyłam z powrotem do klasy. Miałam szczęście bo akurat mieliśmy z lekcje z nauczycielem któremu powiedziałam przy drzwiach, że jest mi niedobrze. Nałożyłam na twarz trochę białego pudru który wzięła z magicznego pokoju, by pokazać, że jestem blada i weszłam do klasy. Zrobiłam minę jakbym się rzeczywiście źle czuła.

- Już ci lepiej zapytał nauczyciel? - Kiedy weszłam do klasy.

Kiwnęłam głową i ruszyłam powoli do swojej ławki. Nauczyciel chyba nie zauważył, że udaje, a że nie było mnie tylko tak naprawdę przez chwilę, więc nie wpadł na pomysł że byłam w pokoju. Reszta klasy się mną nie interesowała, więc do końca lekcji już nic się nie działo. Na przerwie złapała mnie Madison i Anastazja.

- Udało ci się ukryć naszyjnik? - spytała szeptem Anastazja.

- Tak - przytaknęłam również cicho. - Nie ma go już w spokoju.

- Bardzo sprytnie rozegrane - powiedziała Madison. - Nikt się nie zorientował, że tak naprawdę nie byłaś w łazience wymiotować. Nawet ja przez chwilę myślałam że się źle czujesz.

Posłałam jej promienny uśmiech.

- Przez to całe wydarzenie mamy chyba jeszcze jedno pytanie bez odpowiedzi - mówiła Anastazja - Dlaczego dyrektor tak zwariował kiedy zobaczył, że nie ma naszyjnika? Bo wątpię by martwił się tylko o to, że ktoś tam był, bo wtedy nie przeszukiwał by pokoi. Wie że ktoś go zabrał. I chce go odzyskać.

Zamyśliłam się chwilę.

- Od jak dawna on tu pracuje? - spytałam.

- Od mniej więcej dwóch lat - odpowiedziałam Madison - wcześniej mieliśmy tu dyrektorkę, ale odeszła na emeryturę. Fajna z niej była osoba, czego nie mogę powiedzieć o obecnym dyrektorze.

- Mhm - powiedziałam jedynie. 

W pogoni za magią || Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz