Obudziłam się i gwałtownie usiadłam, usłyszałam strzały z pistoletu oraz krzyki.
- Mamo...tato...
Byłam przerażona, wybiegłam z pokoju, skręciłam w lewo, żeby dobiec do sypialń rodziców gdzie był słyszany hałas. Kiedy dobiegłam, do celu usłyszałam wyraźniejsze głosy, które należały do... mamy. Szybko otworzyłam drzwi i wtedy zobaczyłam coś przerażającego, mój tata leżał na środku pokoju, cały w krwi. Zbierało mnie na wymioty, nogi drżały z strachu gdy to widziałam. Niedaleko zaś widziałam człowieka w czarnym płaszczu, na głowie miał cylinder, w jednej ręce trzymał pistolet, a w drugiej moją mamę za włosy.
- MAMO! TATO!- krzyknęłam rozpaczliwie. Rodzicielka popatrzyła na mnie, a w jej oczach było widać strach oraz rozpacz.
-Katrina uciekaj stąd!
Ja jak wryta patrzyłam dalej, człowiek zamachnął nożem w stronę rodzicielki. Zamordował ją na moich oczach, kiedy to zrobił, odwrócił się do mnie. Miał, uśmiech psychopaty to było przerażające. Bez zastanowienia zaczęłam, biec do wyjścia potykając się o własne nogi. Z dala słyszałam jak ktoś mnie goni. Wybiegłam, przez drzwi w stronę lasu usłyszałam strzały z pistoletu kule, które miały mnie trafić, jedna z nich dopadła mnie i zraniła w ramię. Strasznie to bolało, ale nie mogłam przestać biec, bo mógłby mnie dogonić. Po kilku minutach zatrzymałam, się z dala nie słyszałam kroków. Uradowałam się, ale tylko na chwilę, zauważyłam, że straciłam sporo krwi. Próbowałam ustać, lecz przed moimi oczami obraz się rozmazywał, nagle pojawiła się ciemność i zapadła głucha cisza.. Obudziłam, się w klatce wokół mnie były, też inne klatki, zauważyłam, że w nich są tylko małe dziewczynki. Nie wiedziałam, co się stało i gdzie znajduje, przypomniało mi się, że byłam, postrzelona w prawe ramie od razu to sprawdziłam. Na ranie był, bandaż odetchnęłam z ulgą, ale nadal nie wiedziałam, gdzie jestem. W mojej głowie dalej widziałam obraz mojej mamy jak patrzy tym martwym wzrokiem i ten uśmiech. Odruchowo złapałam się za ramię i skuliłam się w kącie żeby mnie nikt nie widział, bardzo się bałam. Wzdrygałam się na skrzypnięcie drzwi, do pomieszczenia weszła duża grupka ludzi z maskami. Po drogich sukniach i garniturach stwierdziłam, że to arystokracja, dostrzegłam, że na środku sali jest stół przypominający ołtarz, a obok stolik z nożami i innymi narzędziami tortur. Kiedy oni stanęli, dokoła blatu przemówił jeden nich.
- Zebrani, dzisiaj nastał ten czas, w którym spróbujemy po raz drugi przyzwać naszego boga, demona. Jedyną istotę która da absolutną władze nad tym światem oraz bogactwo. - Czy ja dobrze słyszałam?! Oni chcą wezwać demona, i to drugi raz! Oni oszaleli- desperacko myślałam, moje dreszcze przerażenia co raz bardzo mnie pochłaniały, chciałam krzyknąć ale z automatu zatkałam ręką buzie. Boże czemu mi to się dzieje.
- Dzisiaj wieczorem znaleźliśmy dziewczynkę, która idealnie nadaje się na ofiarę dla naszego bóstwa. Jej opis dosłownie pasuje do przepowiedni wielkiej pani, która sama napisałam że ten rodzaj człowieka zbawi nasz świat.-Przyprowadzicie mi ją.-Nagle w moim kierunku podeszło, dwóch mężczyzn, na początku myślałam że biorą tą drugą która jest ze mną ale się myliła. Moje myśli się potwierdziły. Wyprowadzili mnie z klatki i kierowali na stół, strasznie się bałam. Z przerażenia nie mogła stać a co bardziej się uwolnić, byłam jak lalka. Położyli mnie i przykuli. Zaczęli coś wypowiadać nic z tego nie rozumiałam nagle odezwał się chyba ich "szef".
- Demonie składamy ci duszę tej dziewczynki za nasze życzenia. Niech proroctwo Wielkiej pani się spełni.-"Szef" chwycił jeden z noży i zaczął niebezpiecznie się do mnie zbliżać. Nożem narysował mi na brzuchu gwiazdę, a ja krzyczałam, głośnio z bólu, rana piekła nie miłosiernie. Powodem były głębokie rany, jakie mi zadawano. Robił, mi większe rany a moja krew spływała na ziemie, poczułam ból gardła od krzyczenia, jak i metaliczny posmak, kaszlałam krwią wymieszaną ze śliną, spływała mi z ust.
- PRZYBĄDŹ! PRZYBĄDŹ!- Przestał, cała grupa z niezadowoleniem wyszli z pomieszczenia, zostawili mnie. Z rozpaczy i bólu zaczęłam bezmyślnie szeptać myśląc, że coś to pomoże. tak nieświadomie, tak z automatu jakby coś mnie kierowało żeby wypowiedzieć te słowa.
- Démon je t'invoque, tu accompliras mon désir ici, et pour cela tu obtiendras, mon âme tu me protégeras et tu prendras soin de ma sécurité.*- nie wiem, z jakiego powodu to wypowiedziałam, ale czasu już nie cofnę. W pewnym momencie obok stołu zobaczyłam, czarną mgłę z dwoma ślepiami i na pewno nie należały do ludzkich i ten nagły chłód grozy.
- Wzywałaś mnie czego ode mnie pragniesz.- przemówił doniosły gruby głos, który powodował ciarki i zimny pot na plecach..
- Chce dowiedzieć się, d-dlaczego nie pamiętam wię-większej części m-m-mojego dzieciństwa, kto zabił moim ro-rodziców oraz jaki był jego cel.- odparła ledwo kontaktując z tym światem.
- Twoje życzenie będzie spełnione za twoją duszę. Gdzie panienka życzy mieć znak? Nasz pakt im bardziej widoczny, tym lepiej.
- Na oku.- na jeden wdech powiedziałam.
- Będzie bolało panienko, niech nasz pakt będzie zatwierdzony.- Wysunął, demon rękę by podać, uczyniła to, po chwili. Czułam, że oko bolało jak diabli. Przed moimi oczami ukazała się kobieta z czerwonymi oczami i białymi włosami a na sobie miała strój kamerdynera.
- Jak się nazywasz?-Spytałam się jej cichym głosem.
- Daiana Michaelas panienko.- powiedziała z delikatnym uśmiechem.I tak kończymy prolog trochę za długi ale cóż :P
Do następnego :D
*- Demonie przyzywam, Cię tutaj spełnisz moje pragnienie, a za to dostaniesz, moją duszę będziesz mnie chronił i dbał o moje bezpieczeństwo.
03.01.2021- poprawa ;)
CZYTASZ
Zaginiona Księżniczka Piekła || Ciel x Oc ||
Fiksi PenggemarFragment z książki: "-Ciel, uspokój, się co ci da mordowanie jego!- rozdarłam się.- Jego śmierć nie przywróci ci rodziców! - trzymałam, go kurczowo wkładając ostatnie siły. -Puści mnie cholerny demonie!- krzyknął na mnie, szarpiąc się. Nie wiem czem...