przyjaciele

3.3K 429 154
                                    

1.

- Jeon Jungkook, metr osiemdziesiąt, przystojny, pełen gracji, wybierany przez dziewczyny na pierwsze miejsce w plebiscycie z kim chciałabym stracić dziewictwo, w rzeczywistości jest idiotą, który chowa się za filarem, bo zauważył crusha na horyzoncie.

Min Yoongi przewrócił oczami, uderzając Jungkooka z otwartej dłoni w tył głowy, na co młodszy syknął niczym wąż i odepchnął go od siebie. Czerwonowłosy westchnął jedynie, przewrócił oczami kolejny raz, aż zaczęły go boleć i pokręcił głową, opierając się tyłkiem o rząd szafek.

W odległości około dziesięciu metrów, po drugiej stronie korytarza, przy swojej szafce, stał Kim Taehyung, jego włosy, aktualnie różowe, związał w małą kitkę na czubku głowy, by nie przeszkadzały mu podczas zajęć i treningów.

Tae był kapitanem cheerleaderek, pierwszym w historii szkoły, ale z jego, jak to wszyscy oceniali, kocimi ruchami, nikt nie był zaskoczony, że wygryzł wcześniejszą kapitan, czyli Lisę, która, nawiasem mówiąc, chyba nadal nie może się otrząsnąć po przegranej z chłopakiem.

Poprawił swoją (albo i nie swoją) zbyt dużą bluzę, która kończyła się zaraz pod pośladkami, ukrywając je przed wzrokiem natrętów, czyli Jungkooka można było włączyć w tę grupę, ponieważ jedyne co robił na przerwach, to bezczelne gapienie się na tyłek Kima, który przecież o tym wiedział, widział, czuł nawet, ale nie miał ochoty rozmawiać o tym z brunetem.

Taehyung był starszy od tego dryblasa o rok, ale z racji, że podobno Jeon był jakimś geniuszem, który chyba stracił po drodze mózg, uczęszczali do równoległych klas. Ku uciesze Kooka i katordze Tae, który musiał wysłuchiwać nieudolnych teksów młodszego, średnio dwa w porywach do dwudziestu razy dziennie.

- Przestań, wcale się nie chowam – prychnął Jungkook, kuląc się za ścianą, gdy tylko różowowłosy przechylił głowę w ich stronę. – A jak już, to za ścianą, a nie za filarem, rozróżniaj te dwie rzeczy.

Yoongi westchnął głęboko, wyciągając z plecaka swoją butelkę mrożonej herbaty, do której wlewał kawy, bo lubił igrać z losem i oszukiwać przeznaczenie. Odkręcił ją, by upić łyk, ale nie zdążył, bo zaraz wypluł całą zawartość ust na marmurową posadzkę.

- Ty, Jeon, patrz, kto się zbliża – zaśmiał się Min, pokazując małym palcem w kierunku Taehyunga, który wyrzucił ręce w powietrze i pędem pognał w kierunku zbliżającego się chłopaka.

Jungkook aż zacisnął pięści i zaczął zgrzytać zębami.

- Park Hyungsik – zamruczał Yoongi, poruszając znacząco brwiami. – Metr dziewięćdziesiąt, dobrze zbudowany, lśniące włosy, piękny uśmiech, kapitan drużyny siatkarskiej, może mieć każdego, ale zobacz, czy to czasem nie on teraz przytula twojego Taehyunga? – Zatrzepotał rzęsami, patrząc, jak twarz Kooka robił się czerwona niczym pomidor.

- Po moim trupie – syknął wściekle brunet, podwijając rękawy swojej niebieskiej bejsbolówki, po czym ruszył w kierunku dwójki śmiejących się chłopaków.

Hyungsik był w ostatniej klasie, rok starszy od Tae, dwa lata od Kooka, znany był ze swojego czarującego uśmiechu, który mógł powalić wszystkich na kolana, ze swojego niesamowitego intelektu, ale zaczął przegrywać w plebiscytach, gdy tylko na horyzoncie pojawił się Jeon. Brunet nawet nie przypuszczał, że Park gustuje w chłopcach.

Wróć.

W jego chłopcu.

Tak, jak bardzo chciał się pokazać przed Tae z dobrej strony, tak kolejny już raz mu się nie udało, bo kiedy bezceremonialnie odepchnął starszego Parka od Kima, ten oblał go swoim mlekiem truskawkowym, przez co całe włosy kapitana cheerleaderek zaczęły się kleić, a napój spływał powoli po jego karku, szyi i gubił się gdzieś pod jasną koszulką.

- Kurwa mać, Jeon ja cię kiedyś rozszarpię na małe kawałeczki, co ty sobie, do cholery jasnej, myślisz?! – wrzasnął Kim, rzucając się na młodszego z pazurami, ale z racji, że był mniejszy i drobniejszy, tak koszykarz mógł go łatwo obezwładnić. – Puszczaj mnie, bo ci odgryzę paluchy i wsadzę do dupy, ty, ty chodząca kupo mięśni, ty!

- Podobają ci się? – Jungkook uśmiechnął się szeroko, a Taehyung popatrzył na niego, jakby mu druga głowa nagle wyrosła.

- O czym ty pierdolisz? – burknął zaraz, wyrywając się z uścisku dłoni bruneta, by podwinąć rękawy bluzy. – Wystraszyłeś Hyungsika, a idź ty, spierdoleńcu.

- Ja cię tylko uratowałem przed jego marnym podrywem.

- Żebym mógł słuchać twojego, jeszcze gorszego?

Jungkook otworzył usta, żeby zaoponować, ale zaraz prędko je zamknął. Uniósł palec, ale zaraz go opuścił. A Taehyung przewrócił lekko oczami, odpychając go na bok, żeby dostać się do swojej szafki.

- Może dać ci bluzę? – zapytał pospiesznie Jeon, patrząc, jak Kim zdejmuje poprzednie odzienie i wrzuca je do szafki.

- Może daj mi wreszcie spokój? – odgryzł się starszy, ale zerknął na Kooka, zagryzając lekko wargę. – A jest ciepła?

Kook pokiwał energicznie głową, oddając swoje okrycie Taehyungowi, który wyglądał w niej lepiej, niż w tej poprzedniej. Tak sądził sam Jeon.

- Dzięki, ale muszę jeszcze złapać Hyungsika, żeby oddać mu jego bluzę. – Tae posłał mu szeroki uśmiech i złapał swoje książki, wymijając Jeona, który stał wciąż w tym samym miejscu, z maślanymi oczkami i takim samym uśmiechem.

- Stary, ale ci się trafiło – mruknął Min, który zmaterializował się obok chłopaka, ciągnąc go za ramię w kierunku sali, w której miał kolejne zajęcia. – Ale od czego są przyjaciele, no nie?

---

dziękuję za ciepłe przyjęcie opowiadania! zapomniałam dodać wcześniej, że jest ono pisane w podziękowaniu za 400 obserwatorów

rozdziały będą mniej więcej takiej długości, a cała historia będzie składać się z rozłożonych w czasie wydarzeń, które będą nieudolnymi próbami jeona

co prawda mam nadzieję, że w kolejnych będzie lepiej i więcej humoru, komedii i tak dalej, się pokaże, ale sądzę, że nie jest tak źle, możecie mi podawać pomysły na sytuacje, które chcecie zobaczyć!

jeszcze raz dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze, mam nadzieję, że będzie ich więcej

mine | taekookWhere stories live. Discover now