bez ciebie

1.6K 182 19
                                    

45.

Jungkook nie wiedział, czemu Taehyung go zaprosił, skoro starszy całą swoją uwagę skupiał na wyrzucaniu z szafy starych ubrań. Rzucał nimi w młodszego, który siedział grzecznie na łóżku, zdejmował je sobie z twarzy, a potem składał i odkładał na bok. Robili to już machinalnie, wsłuchując się w jakieś stare piosenki G-Dragona, które Tae puścił ze Spotify. 

- Czemu mnie zaprosiłeś? - spytał niepewnie Kook, który w głowie już układał sobie czarne scenariusze.

- Bo za tobą tęskniłem.

Odpowiedź Taehyunga była bardzo prosta, zwyczajna, nie wnosiła niczego w ich życia, ale jednocześnie sprawiła, że na policzkach młodego sportowca pojawiły się rumieńce.

- Serio?

- Tak - Kim skinął głową, rozkładając przed twarzą jedną z szarych koszulek z krótkim rękawkiem, którą zaraz odłożył gdzieś na bok razem z ubraniami, które zostawia dla siebie. - Weekend miałem strasznie zabiegany przez gości, a zawsze spędzaliśmy go razem, co nie?

Kook mruknął tylko ciche mhm i skinął głową w odpowiedzi, przyglądając się różowej koszulce, którą Tae w niego rzucił. Pamiętał ją, Kim raz przyszedł w niej do szkoły, ale ciągle musiał poprawiać, bo była krzywo uszyta i opadała mu zbytnio na jedno ramię.

- Czemu chcesz ją wyrzucić? 

Farbowany blondyn odwrócił głowę w kierunku swojego chłopaka i wzruszył nieznacznie ramionami.

- Nigdy jej nie lubiłem - mruknął zgodnie z prawdą, wyrzucając z kolejnej półki krótkie spodenki i kilka spódniczek, które planował wyrzucić.

Od początku nowego roku szkolnego nie chciał już być kapitanem cheerleaderek, chciał być zwyczajnym Taehyungiem, który nie chodzi już po szkole w spódnicach i nie świeci dupą czy brzuchem przed wszystkimi uczniami. Trochę zajęło mu zrozumienie, że jest czymś więcej niż tylko ładną buzią i krągłymi pośladkami schowanymi pod kremową spódniczką. Zauważył to już jakiś czas temu, ale Jungkook przyczynił się do tego, że Tae przestał patrzeć na siebie przedmiotowo.

Był taką miłą zmianą, powiewem świeżości, ciepłą bryzą i zapachem polnych kwiatów. Ten przerośnięty dzieciak, którego głowa czasem wydawała się tak mała w porównaniu z umięśnionym ciałem. Ten chłopak, któremu ktoś powinien założyć aparat na zęby, ale Tae nawet nie chciał sobie wyobrażać, jak Kook wyglądałby bez króliczych zębów. 

Ten chłopiec któremu zawsze całował bliznę na policzku i pieprzyk pod ustami, gdy tylko się spotykali, a on za to całował pieprzyk na czubku nosa Taehyunga. Ten, który pod całą kupą mięśni miał serce większe od całej ich szkoły, ten którego mózg jeszcze nie był chyba do końca wykształcony i wpadał na głupie pomysły. Ten, który nauczył go kochać siebie, bo nie poddał się w walce o Kima, chociaż skutecznie go od siebie odstraszał.

Tae nawet nie zauważył kiedy zaczął pociągać nosem i walczyć z katarem, który chciał wydostać się na wolność. Nie poczuł rąk, które objęły go w pasie, ani ust przyciśniętych do jego skroni. Dopiero gdy drżący oddech opuścił jego usta i podniósł wzrok, zauważył zmartwione, błyszczące oczy Jeona, wpatrujące się w niego z przejęciem.

- Co się stało? Zacząłeś płakać tak nagle... skaleczyłeś się?

Taehyung zaśmiał się słabo, wciąż wstrzymując łzy, bo jak mógł się skaleczyć w trakcie przebierania ubrań do wyrzucenia? Jednak ta czułość i troska młodszego była tak urocza, że nie mógł się z niego głośno śmiać. Przesunął dłonią po jego policzku, aż królik się w niego wtulił, po czym ucałował go w sam środek czoła.

- Nic się nie stało. Zwyczajnie zrozumiałem, że cię kocham. 

Powiedział to tak miękko, czule i spokojnie, z najpiękniejszym uśmiechem na ustach i błyskiem w oczach, że aż te jungkookowe zaszły łzami. Zamrugał kilkakrotnie, chwytając dłonie Taehyunga w te swoje, troszkę cieplejsze, odrobinę mniejsze. 

- Kochasz mnie? 

- Kocham - odparł pewnie, zabierając dłonie z tych młodszego, by wdrapać się na jego kolana i objąć za szyję. - Dzięki tobie jestem tym, kim jestem.

- Nie - Kook pokręcił lekko głową, uśmiechając się nieśmiało. - Jesteś wspaniałym człowiekiem tylko dlatego, że jesteś sobą. Nie udajesz nikogo, by przypodobać się innym, jesteś wolnym Taehyungiem, jesteś o wiele lepszą wersją siebie. Jesteś Tae, w którym się zakochałem. W tym, który nie mógł sobie poradzić z bluzką z opadającym ramieniem, tym, który chodził w bluzach szkolnych drużyn sportowych i wtedy zechciałem do jednej należeć, bo pomyślałem, że może kiedyś... że może kiedyś założysz tą moją. Bez ciebie nie byłbym w tej drużynie, bez ciebie nie zostałbym nazwany królem koszykówki. Bez ciebie byłbym nikim.

Taehyung złapał twarz Jungkooka w dłonie i wycałował wszystkie miejsca, do których miał dostęp. Ucałował jego czoło, skronie, brwi, powieki, nos, policzki, usta, brodę. Chciał dać mu tyle miłości, tyle szczęścia i czułości, ile Jeon Jungkook dawał jemu. 

- Bez ciebie wciąż byłbym tym samym wrednym, sztucznym Taehyungiem, który wszystko dusi w sobie. Bez ciebie wciąż byłbym pod wpływem Hyungsika i bałbym się o swoją przyszłość w tej szkole. Bez ciebie również byłbym nikim. Jednak z tobą - blondyn uśmiechnął się, kiedy brunet wtulił się w niego, obejmując jego drobniejsze ciało w pasie, przyciskając go tak mocno, że mogliby zlać się w jedną całość. - Z tobą czuję się kompletny.

Zwieńczeniem tego szeptu był czuły pocałunek w sam czubek głowy młodszego. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 28, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

mine | taekookWhere stories live. Discover now