stołówkowe problemy

2K 353 119
                                    

6.

Kolejny piękny dzień, kiedy podczas przerwy obiadowej, cała szkoła zebrała się na stołówce, by zjeść jakąś papkę, która miała być jedzeniem. Dlatego też każdy przynosił swoje własne jedzenie, które skrzętnie chowano pod ławkami przed kucharkami.

- Są tam? – mruknął Jeon, wgryzając się w swoją kanapkę z szynką i majonezem.

Siedział tyłem do stolika, który zawsze zajmował Taehyung razem ze swoją paczką, bo przecież go nie podglądał, a przynajmniej chciał, żeby to tak wyglądało. Yoongi, który siedział przed nim, przewrócił oczami, łowiąc plastikowym widelcem jakąś małą, zjadliwą marchewkę.

- Tak, jak zawsze, Taehyung w środku, po bokach jego świta.

Min wcale nie był zadowolony z tego, że miał robić za jakiegoś szpiega, czy bóg wie co, bo Jungkook nie mógł zebrać się w sobie i normalnie podejść do Kima. Na litość boską, przecież był jednym z popularniejszych uczniów w szkole, to kapitan drużyny koszykarskiej, metr osiemdziesiąt mięśni, każda dziewczyna się za nim ogląda, a on sika po nogach na widok mniejszego o głowę chłopca, który lubi skakać w różowych spódnicach.

- Ilu ich jest? – spytał szeptem brunet, rozglądając się dookoła, ale nie odwracając zbytnio, by nie zwrócić na siebie uwagi Tae, który i tak miał go w dupie.

- Tylu, co zawsze. Trójka Parków, Choi, Jimin, Hoseok też się gdzieś tam kręci.

- Oni dają radę siedzieć w tyle osób przy jednym stoliku? – zdziwił się Jeon, oblizując pozostałości białej mazi w kąciku ust, a Yoongi skrzywił się lekko.

- Wyglądasz z tym majonezem, jakby ktoś ci się spuścił do tej kanapki, przestać to żreć.

- Mnie tam to smakuje. – Wzruszył delikatnie ramionami, na co Min westchnął przeciągle, podpierając brodę na rozłożonej dłoni. – Odpowiadaj, jak się pytam.

- Nie chcesz wiedzieć.

Jungkook prychnął cicho, po czym sam się odwrócił i rzeczywiście, nie chciał wiedzieć. Tae siedział w środku, prawda, ale na kolanach Hyungsika, który wyraźnie zadowolony sunął dłońmi po jego okrytym dżinsami udzie. Jeon poczuł, jak pulsuje mu lewa skroń, a potem również dołącza do tego prawy kącik ust, drgający niemiłosiernie.

- Pilnuj mi kanapki, muszę się tam przejść – rzucił przez ramię do Yoongiego, który nawet nie zdążył ust otworzyć, a brunet już pędził między stolikami do swojego ukochanego.

Stanął zaraz za nimi i chrząknął cicho, zwracając najpierw uwagę Park Jimina, który zajęty był odpakowywaniem swojej kanapki z Subwaya, ale w połowie stwierdził, że jednak nie chce mu się jeść i podniósł wzrok na Jeona, który dopiero co się tam pojawił.

- Och, kogo ja tu widzę – zaświergotał Jimin, robiąc koszyczek z dłoni, w którym umieścił swoją brodę. – Pan koszykarz, co cię do nas sprowadza, ten twój kurdupel już ci się znudził?

- Jesteś od niego niższy o centymetr i młodszy o ponad pół roku, więc z łaski swojej zacznij hamować te durne teksty, bo zaraz twoje gacie będą wisieć na koszu, a ty razem z nimi – sarknął Jungkook, zwracając tym samym uwagę Taehyunga, który odwrócił głowę, zostawiając na moment szyję Parka, by pooglądać nowe widowisko.

- Spokojnie, króliczku, nikomu krzywdy przecież nie zrobiłem ani nie zrobię, tak tylko sobie gadam. – Jimin wzruszył ramionami, machając ręką na wyższego, który już zaczął groźnie sapać.

- Obrażasz mojego przyjaciela – burknął Jeon, krzyżując ramiona, a Park przewrócił jedynie oczami, szturchając Hoseoka ramieniem.

- Ogarnij go, myśli, że ma przyjaciół – parsknął cicho śmiechem, ale najwyraźniej tylko jego to wszystko bawiło. – No co z tobą, Seok, czemu się nie śmiejesz?

- Bo to wcale nie jest zabawne Jimin, ty również myślisz, że masz znajomych.

I wtedy cały stolik parsknął śmiechem, a Taehyung nawet przyklasnął, odplątując ramiona Hyungsika, które mocno trzymały go w talii, by wstać i podejść do Kooka, który cały czas stał obok i tylko patrzył, jak Jung z Parkiem zaczynają się wyzywać.

- Po co przyszedłeś? – mruknął Kim, ale nie z wyrzutem, zwyczajnie z zaciekawieniem. Poprawił nawet pasmo różowych włosów i uśmiechnął się lekko do młodszego.

- Chciałem spytać co z tą randką, no wiesz, muszę być pewny, że tego chcesz i zacząć coś obmyślać, no i żebym wiedział, kiedy ci odpowiada.

- Piątek – powiedział szybko Tae, łapiąc Kooka za ramię, by zaraz opuścić rękawy jego podwiniętej bluzy. – Ale je opuść, bo są straszne.

- Moje łokcie? – spytał głupio Jeon, a Kim zaśmiał się tylko, przesuwając palcami po jego ramieniu.

- Nie, bicepsy – odparł słodko, ściskając delikatnie jeden z nich, po czym przysunął się do wyższego i stanął na palcach, przyciskając usta do jego ucha. – Zabierz mnie na lepszą randkę niż Hyungsik w zeszłą sobotę.

Jungkook pokiwał energicznie głową z zaciętą miną, po czym złapał Tae w pasie i odsunął go delikatnie od siebie, by odejść znów do swojego przyjaciela, który tylko kręcił na niego głową.

Przecież Kook nie musi wiedzieć, że Taehyung nie był z Parkiem na żadnej randce, ale malutkie kłamstewko, by napędzić bruneta do działania, jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

mine | taekookWhere stories live. Discover now