oklaski

1.7K 330 10
                                    

25. 

Yoongi wychylił się zza Hoseoka, który siedział obok niego i pałaszował w najlepsze kanapkę z szynką, serem, ogórkiem i pomidorem. Jung mlaskał przy tym, ale Min nie zwracał na niego uwagi, bardziej zaabsorbowany tym, co wyprawiał Jungkook.

A Jungkook chodził po korytarzu z głową w chmurach, z rozmarzonym uśmiechem na ustach i nieobecnym spojrzeniem. Czerwonowłosy zaczął poważnie martwić się o bruneta, od dłuższego czasu zachowywał się w ten sposób.

Mniejszy z dwójki westchnął, zwracając uwagę młodszego, który zmarszczył brwi, zawijając znów kanapkę w sreberko. Przejechał językiem po zębach, zbierając resztki chleba, po czym odchrząknął, wskazując brodą na Mina.

- Co ci? – Uniósł lekko brew, a starszy jedynie machnął ręką, wskazując palcem na Kooka, który uśmiechnął się szeroko do jednej ze straszniejszych nauczycielek, tej strasznej od gegry.

- Coś jest nie tak z Kookiem, zaczynam się poważnie o niego martwić.

Jung westchnął przeciągle, wrzucając zawiniątko z jedzenia do plecaka, by zaraz objąć Yoongiego ramieniem. Starszy był już do tego przyzwyczajony, minął może tydzień odkąd zbliżyli się do siebie, ale wciąż młodszy nie wie o tym, że podoba się czerwonowłosemu.

- Mówiłem ci, żebyś to zostawił, sami sobie dadzą radę, to ich życie.

- Wiem, przecież niczego nie planuję – Yoongi przewrócił oczami, strącając dłoń Junga ze swojego ramienia. – Tylko mówię, że się martwię, to przecież mój przyjaciel.

Hoseok wzruszył lekko ramionami, zakładając nogę na nogę i odgarnął włosy z twarzy, zaczesując je do tyłu. Może i wcześniej nie zwracał większej uwagi na Yoongiego, ale jak już zaczęli się kolegować, to uznał go za fajnego chłopaka, z którym mógłby się umawiać.

- Idziemy gdzieś stąd? – spytał po chwili, przechylając głowę w bok. – Nie mam ochoty siedzieć i obserwować Jeona, który i tak zniknął ci w tłumie, prawda?

- Wcale nie!

Protesty Yoongiego na nic się nie zdały, bo czyny mówiły same przez się. Przecież nie bez powodu wstał z ławki i zaczął się wspinać na palcach, wbijając rękę w bark Hoseoka, który zaczynał go już boleć. Młodszy przewrócił oczami, łapiąc go w pasie i ciągnąc za sobą w przeciwnym kierunku.

Rzeczywiście Jeon mu się zgubił, ale nie był wcale aż tak daleko, jak mogło się Minowi zdawać. Zaledwie parę metrów dalej, w schowku na miotły zamknął się razem z Taehyungiem, który wciągnął go do tego ciasnego pomieszczenia.

Po ich pierwszym pocałunku, te kilka dni temu w szatni, Kim przestał unikać Jeona, a wręcz przeciwnie – sam do niego lgnął, niczym ćma do światła. Tym razem wcale nie było inaczej, gdy po serii pocałunków przesuwał smukłymi palcami po jego szczupłych policzkach.

- Powinieneś dostać oklaski za grę aktorską – parsknął Tae, stając na palcach by ucałować młodszego w sam środek czoła.

- Ja? Przecież to ty jesteś królem aktorów w tej szkole.

Kim zaśmiał się cicho, odrzucając głowę do tyłu, żeby odgarnąć tak włosy z twarzy. Kook w tym momencie złożył motyli pocałunek na jego grdyce. Oni również zbliżyli się do siebie, chociaż musieli trzymać ich relację w tajemnicy.

- Wyglądałeś na tak zagubionego, rozmarzonego, niczym pierwszaczek.

- Nic dziwnego, skoro ktoś taki jak ty na mnie czeka i doprowadza mnie do takiego stanu. – Jungkook poruszył zabawnie brwiami i Taehyung dziękował sobie za to, że włączył tą przeklętą latarkę w telefonie.

Znów zaczynał być szczęśliwym chłopakiem, którego policzki zdobią rumieńce, a nie ślady po wylanych przez niego łzach. Nie bał się (aż tak) chodzić do szkoły, bo wiedział, że Jeon gdzieś tam na niego czeka i będą mogli się spotkać.

- Przepraszam, że musimy trzymać to w tajemnicy – szepnął nieśmiało, przytykając usta do wąskich warg młodszego, który natychmiast oddał czułą pieszczotę.

- Nie masz za co, również nie chcę, żeby coś ci się stało, jednak nie wiem, ile dam radę to ciągnąć.

Taehyung wyraźnie zmarkotniał. Na jego czole pojawiła się zmarszczka, a usta ułożyły się w podkówkę, na co Jeon zaśmiał się cicho, zgarniając go w swoje ramiona, w których Tae skutecznie się ukrył. Jego najbezpieczniejsze miejsce.

- Muszę wyjaśnić niektóre sprawy z Hyungsikiem, mam nadzieję, że poczekasz na mnie jeszcze ten jakiś czas.

- Jasne, obiecałeś, że do balu wiosennego będziemy razem – Kook wzruszył ramionami, uśmiechając się pokrzepiająco. – I chociaż jest dopiero październik, a bal jest w kwietniu, mam wrażenie, że dla ciebie warto czekać.

Taehyung pociągnął cicho nosem, chowając twarz w szyi młodszego, która przesiąknięta była zapachem perfum pomieszanym z jego żelem pod prysznic. Mieszanka mięty i tropikalnych owoców. Coś, co przypominało mu o szczęściu, o bezpieczeństwie.

Dla Jungkooka również warto czekać.


mine | taekookWhere stories live. Discover now