powolutku

2.2K 336 49
                                    

4.

W sobotę było pochmurnie, więc z wizytą wpadł kuzyn Taehyunga, Kim Seokjin, który chodził już na studia. A studiował medycynę, ale tylko dlatego, że spodobał mu się jeden wykładowca na tym wydziale, w rzeczywistości nudził się tam niemiłosiernie i zmuszał się kupą tabletek na pamięć, żeby cokolwiek ogarnąć na egzaminy.

Cały dzień padał deszcz, a dwójka chłopaków spędziła czas na graniu w Fifę, aż Jin przegrał chyba pięć razy i stwierdził, że to jednak nie dla niego. Młodszy z Kimów przewrócił jedynie oczami, podciągając nogi do klatki piersiowej, by zaraz zerknąć na swój telefon, który zaraz się podświetlił.

- Hyungsik?

Taehyung pokręcił zaraz głową, przytulając jeszcze do siebie różową poduszkę w kształcie serca.

- To może Seo? Albo Bogum?

Seokjin nie dawał za wygraną, a Taehyung za każdym razem kręcił głową, odwracając ją w kierunku blondyna rozłożonego na całym dywanie, ze stopami na parapecie. Starszy westchnął przeciągle, mlasnął kilka razy i zamknął oczy, kiwając nieporadnie brodą na Tae.

- No to kto?

- Jungkook – odparł zaraz różowowłosy, wzruszając nieznacznie ramionami.

Jin przekręcił się na brzuch, prawie zrzucając lewą stopą storczyka, stojącego w fioletowej osłonce na oknie, po czym ułożył się wygodniej na puchowym dywanie, unosząc wysoko brwi.

- Kto?

- Jeon Jungkook. – Tae przewrócił oczami, łapiąc w palce swoją przydługą grzywkę, by zaraz ją zakręcić i spiąć na czubku głowy spinką z denerwującymi ząbkami, których nigdy nie lubił. Jednak coś musiał z tym zrobić.

- Ach, to ten króliczy chłopiec? Ten, co jest rok młodszy i już chodzi z tobą do klasy? Uczepił się ciebie?

- Zaprosił mnie na randkę – mruknął pod nosem młodszy, wstając z łóżka, by podejść do biurka, a potem usiąść na białym, obrotowym krześle.

Jin w tym czasie zaciągnął się powietrzem tak mocno, że zaczął się dławić i kaszleć niczym gruźlik. Po paru chwilach przestał.

- Ty? Idziesz na randkę? Z kimś, kto nie jest w Świętej Trójcy Parków?

Taehyung parsknął na nazwę, którą nadali z kuzynem jego trzem adoratorom; Park Seojoon, Park Hyungsik i Park Bogum, akurat tak się złożyło, że wszyscy dzielili to samo nazwisko, więc było o wiele łatwiej w zapamiętaniu.

- Czasem trzeba zaszaleć, Jinnie, to nie tak, że nagle wskoczę mu do łóżka albo wyznamy sobie wielkie uczucie, to tylko randka, zresztą – machnął lekko ręką – znając tego typa, prędzej coś odwali i się ośmieszy, niż pójdziemy na kolejną.

- A on ci się podoba tak ogólnie?

Tae zmarszczył nos, zerkając na zdjęcie Jeona, które widniało na samej górze, przy nazwie kontaktu. Chłopak ubrany w kurtkę z logiem drużyny koszykarskiej, z szerokim uśmiechem i rozwianymi, mokrymi włosami, które gdzieniegdzie przyklejały się do czoła. Był przystojny, ale to nadal dzieciak, który powinien być w pierwszej liceum w tym swoim wieku, a nie w drugiej, męcząc biednych chłopców pokroju Taehyunga.

- Nie, raczej nie, znaczy – zagryzł delikatnie wargę, szukając odpowiednich słów – nie jest taki zły, ale to dzieciak, który jest jednak bardzo wyrośnięty, ma te swoje durnie mięśnie i włosy takie lśniące, a, a ja nie chcę nagle rezygnować z któregoś z Parków, rozumiesz?

Jin rozumiał. Dlatego uśmiechnął się lekko, kiwając powoli głową, którą zaraz podparł na dłoni i machnął ręką.

- Spokojnie, powolutku, niczym ja z profesorem Kimem, zaraz dostaniesz ode mnie zaproszenie na ślub i będziesz moim świadkiem.

Taehyung parsknął jedynie śmiechem, jadąc na krześle w stronę kuzyna, którego kopnął lekko w tył głowy.

- Jesteś idiotą, ostatnio powiedziałeś mu, że twoim gejowskim nazwiskiem jest to jego, po pierwsze, nazywacie się tak samo, po drugie, wezwał ochronę i musieli cię siłą wynosić z sali. – Tae uniósł wysoko brwi, a blondyn jedynie wzruszył nieznacznie ramionami, na co młodszy z nich parsknął głośno śmiechem.

- Czego się nie robi dla miłości? Zresztą, słuchaj młody, mam jeszcze sporo czasu, żeby go wyhaczyć, więc spokojnie, jeszcze przed dwudziestką będziesz moim świadkiem.

- Pospiesz się hyung, coraz mniej czasu ci zostało. – Taehyung posłał mu szeroki uśmiech, opadając zaraz na dywan obok niego, a następnie wtulając się w wyższego od siebie chłopaka. – Nadal sądzę, że jesteś idiotą i powinieneś znaleźć sobie kogoś młodszego.

- Namjoon wcale nie jest taki stary, błagam cię, jest ledwo po dwudziestce i w sumie to jest tam chyba tylko jako pomoc, szkoda, mam coraz mniej czasu.

Jin zrobił smutną minę, a Tae pstryknął go w nos. Uwielbiał swojego kuzyna najmocniej na świecie.

---

znów dziękuję za komentarze!!

mine | taekookWhere stories live. Discover now