randka

1.8K 355 29
                                    

10.

Jungkook tak jak powiedział, zabrał Taehyunga na randkę do galerii, na wystawę prac impresjonistycznych. Oglądał z zadowoleniem, jak Kim przechadza się między obrazami i nawet prosi go, żeby robił mu przy nich zdjęcia.

Obaj byli tak samo zadowoleni z wyprawy i nawet gdy zostali z niej wyrzuceni za naruszanie zasad przebywania na wystawie, i tak byli roześmiani, radośni, niczym dwójka dzieciaków.

Jungkook na samym początku spytał Tae, czemu ten założył spódniczkę. Różowowłosy zarumienił się delikatnie, spuszczając wzrok i wymamrotał, że tak jest mu wygodnie. Nie mógł mu powiedzieć, że z przyzwyczajenia to zrobił, bo Hyungsik zawsze kazał mu je zakładać, gdy gdzieś razem wychodzili, aby przypominać mu o filmiku.

Kim był początkowo dziwnie spięty, jednak po dotarciu na miejsce rozluźnił się i zaczął nawet żartować z młodszym, który niczym prawdziwy dżentelmen otwierał mu drzwi, przepuszczał pierwszego. Wcale nie po to, by patrzeć mu na tyłek.

- Słuchaj, ona jest okropna, jak noc listopadowa! – zawołał Jeon, na co Kim parsknął głośno, prawie dławiąc się szaszłykiem.

Po wyrzuceniu z galerii postanowili przejść się po ulicach, aż wreszcie dotarli do małej budki, w której sprzedawano szaszłyki jagnięce. Jungkook zaczął z zapałem opowiadać, jak Yoongi kiedyś go tutaj zabrał i od tamtego czasu jest to ich święte miejsce, mała tradycja.

- Nie porównuj nocy listopadowej do tej siksy, przecież jeszcze się obrazi. – Taehyung klepnął wyższego w plecy, na co tamten zaśmiał się perliście, wyrzucając patyczek po szaszłyku do kosza.

Tae popatrzył na młodszego i uśmiechnął się delikatnie, nieśmiało wsuwając rękę pod jego ramię. Jungkook spojrzał na towarzysza ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, jednak Kim nic nie odpowiedział, tylko oparł prawy policzek o ramię wyższego.

- Powinni znaleźć ładniejszą aktorkę, niszczy film – mruknął jeszcze Jeon, żeby nie wyjść na zbyt oszołomionego tym, co właśnie się stało.

Jednak nie wyszło mu to zbytnio, zwłaszcza gdy Taehyung wtulił się jeszcze bardziej, mrucząc przy tym. Na dworze zaczynało być coraz chłodniej, dochodziła dwudziesta pierwsza, a oni byli jeszcze dość spory kawałek od domu Kima.

- Nie jest ci zimno? – spytał po chwili brunet, zerkając na cienki sweter starszego oraz jego odkryte nogi, które zaczynały pokrywać się gęsią skórką.

- Nie, jestem przyzwyczajony. – Tae machnął ręką w odpowiedzi i uśmiechnął się szeroko do Kooka, który jednak nie łyknął jego kłamstwa.

Przystanął zaraz na środku chodnika, żeby zdjąć z siebie ciepłą, dość grubą kurtkę, którą każdy w drużynie dostał na początku roku. Wzorowana amerykańskimi bejsbolówkami, z siwymi rękawami i niebieską resztą, była podszyta puchem, który milutko rozgrzewał zawodników. Taehyung uniósł wysoko brwi, zagryzając dolną wargę.

- Co ty robisz?

- Przestaję ci ufać – mruknął pod nosem, narzucając starszemu okrycie na ramiona, by zaraz wsunąć jeszcze jego ręce w rękawy – widzisz, od razu lepiej.

Tae zarumienił się, zapinając kurtkę pod samą szyję, a potem obciągnął rękawy, chowając w nich swoje zmarznięte dłonie. Jungkook widocznie nie miał nic przeciwko chodzeniu w białej koszulce z krótkim rękawem.

Po dość długim spacerze, który minął na ciągłym śmianiu się, dokazywaniu i spychaniu się na ulicę, chłopcy dotarli pod dom Taehyunga. Stanęli na ganku, pod małym daszkiem, nie chcąc się rozstać i równocześnie nie wiedząc, co dalej zrobić.

- Więc – zaczął cicho różowowłosy, pociągając nosem, który zmarzł przez niską temperaturę – dziękuję za dzisiaj, świetnie się bawiłem.

- Ja również dziękuję, że jednak dałeś mi szansę – odparł Jeon, masując nerwowo kark. Odwrócił wzrok, jednak zaraz znów popatrzył na Tae, który wyglądał cudownie w świetle małej lampki, wiszącej nad ich głowami.

Młodszy przysunął się do niższego, który oparł się o drzwi i wiedząc, co się święci, zatrzymał wyższego kilka centymetrów przed swoją twarzą, kładąc mu płasko dłonie na torsie. Który był twardy, ciepły i przyjemny pod jego palcami.

- Nie całuję się na pierwszej randce – szepnął Kim, obserwując, jak czarne oczy Kooka powoli ukazują się pod powiekami, a na policzki bruneta wkrada się lekki rumieniec – taką mam zasadę.

- Rozumiem – powiedział cicho młodszy, kładąc dłonie na talii Taehyunga, którego serce zaczęło od razu szybciej bić – może następnym razem?

- Może następnym razem – powtórzył niczym echo Kim, wpatrując się w błyszczące oczy bruneta, które niesamowicie go zahipnotyzowały – muszę, muszę już iść.

- Tak, jasne, jest późno, ja też już pójdę, dobranoc, Tae. – Kook pochylił się lekko, całując policzek mniejszego, który mógł przysiąc, że jego nogi zrobiły się miękkie niczym z waty. 

---

wszystkiego najlepszego dla naszego małego królika

czego chcecie więcej w kolejnych rozdziałach, komedii czy akcji, która nie zawsze będzie milutka

mine | taekookWhere stories live. Discover now