pragnienie

1.9K 318 52
                                    

31.

- Jesteś pewny, że nikogo nie ma?

Jungkook uniósł delikatnie brew, rozglądając się dookoła. Co prawda w oknach nie świeciło się światło, a wokół panowała cisza oraz mrok, który oświetlała jedynie słaba uliczna latarnia, ale wolał mieć stuprocentową pewność. Taehyung jednak nie mógł mu jej zagwarantować.

- Tak, mówiłem ci przecież, rodzice wyjechali na weekend za miasto, jakiś pogrzeb chyba? Nie znałem tej ciotki – machnął delikatnie ręką, wyciągając z kieszeni pęk kluczy, którym zaraz otworzył drzwi. – A ja mam cały dom dla siebie.

Jeon nie zrozumiał początkowo aluzji, ale zaraz został wciągnięty za rękaw do środka, drzwi się zatrzasnęły, a usta Kima znalazły na tych jego i w tamtym momencie doskonale wiedział, o co chodziło starszemu. Najwidoczniej spacer z parkingu był na tyle długi, że Taehyung zdążył się napalić na młodszego i teraz tamten nie miał serca mu odmawiać. Może nie był jeszcze zbytnio doświadczony w tych rzeczach, bo jedyne co robił, to oglądał pornosy i czasem przeglądał jakieś gazetki, ale czego to się nie robi dla miłości swojego życia.

- Ale jesteś pewny, że nie ma żadnej babci ani dziadka?

- Nie ma nikogo. – Taehyung przewrócił oczami, zsuwając ich wierzchnie okrycia, cały czas kąsając z zapałem usta młodszego.

A brunet nie był zbytnio przekonany, bo jednak zostać przyłapanym na gorącym uczynku, gdy nie jest się nawet jeszcze w związku? To nie w jego stylu, on był grzecznym, bezproblemowym (zazwyczaj) dzieckiem, który lubił grać w kosza i w gry video ze swoim przyjacielem. Właśnie, powinien się wreszcie do niego odezwać, skoro już się uspokoił, a Taehyung był jego.

- Nie wiem, czy jestem gotowy – wypalił zaraz młodszy, czerwieniąc się lekko na widok zdziwionej miny Kima.

- Jak to? Nigdy wcześniej tego nie robiłeś?

Kook pokręcił delikatnie głową, łapiąc się bioder Tae, żeby przypadkiem się nie zachwiać i nie upaść na podłogę. Co prawda w pocałunkach był dobry, ale nigdy dalej nie zachodził, więc był żółtodziobem i wstydził się tego, więc nikomu też o tym nie opowiadał. Wszystkie dziewczyny w szkole byłyby pewnie zawiedzione, gdyby dowiedziały się, że obiekt ich mokrych snów nie umie nawet palcówki zrobić.

- Cóż – zaczął Tae, drapiąc się delikatnie po karku. – Mogę cię wszystkiego nauczyć.

Jego szeroki uśmiech sprawił, że w brzuchu Jeona obudziły się motylki, a on pokiwał głową, jeszcze zanim mógł dwa razy pomyśleć o tym, na co się właśnie zgodził. Następną rzeczą, jaką pamiętał, było to, że Taehyung pociągnął go do salonu, gdzie włączył jedynie lampkę na stoliku koło kanapy, a młodszego właśnie na tym meblu posadził, następnie usadawiając się na jego udach. Umościł się po chwili na nich i zamruczał radośnie, przesuwając paznokciami po szyi młodszego.

- Umiesz się całować, tego ci nie mam zamiaru tłumaczyć. – Zachichotał radośnie, zaraz kolejny raz atakując rozchylone wargi bruneta.

Tym razem Kook był bardziej pewny siebie, skoro Tae już wiedział, że nie miał doświadczenia, to może nie będzie miał aż tak wielkich oczekiwań? Może uda mu się zadowolić go zwykłymi pocałunkami, a potem machaniem ręką na penisie i się skończy? Innym razem powinien być lepszy, bardziej przygotowany i jego umiejętności powinny być na wyższym poziomie.

Złapał pewnie blondyna w pasie i przycisnął jego ciało bardziej do swojego, przesuwając dłońmi po jego plecach, na co Taehyung mruczał radośnie w jego usta. Sapali coraz głośniej i pocałunki stawały się coraz bardziej nachalne oraz niechlujne, ale im to nie przeszkadzało, byli w swojej bajce, w swojej magicznej krainie, gdzie w danym momencie były tylko ich usta i uczucia. Coraz bardziej się zapędzali, dłonie Jeona już były pod koszulką Kima, a ta należąca do młodszego leżała za kanapą.

Blondyn coraz bardziej wiercił się na jego udach, chcąc otrzeć się o członka młodszego, który wciąż był uwięziony pod materiałem spodni, niczym ten jego, ale nie chciał posuwać się, aż tak daleko, jeszcze spłoszy chłopaka. A tego by przecież nie chciał. Pierwszy raz od dawna zaczynał czuć się dobrze w towarzystwie innego chłopaka i zapominał powoli o Hyungsiku.

Kim jęknął przeciągle, kiedy młodszy, w jakimś dziwnym przypływie pewności siebie, zacisnął mocno dłonie na jego krągłych pośladkach, ugniatając je delikatnie. Obaj byli czerwoni, już powoli zaczynali się pocić, sapali sobie wzajemnie do ust i Taehyung ciągnął młodszego za włosy, wyrywając ich trochę, bo przyszła jesień i znów traciło się je garściami. Chociaż Kook siedział cicho, zbyt zajęty zasysaniem się na kuszącej szyi starszego.

- Och kurwa, ale jestem spragniony! – Taehyung wrzasnął na dźwięk głosu dobiegającego z progu salonu, a następnie odskoczył od młodszego niczym oparzony.

W pomieszczeniu zaraz nastąpiła jasność, bo przybysz włączył żyrandol i uniósł brew, opierając się ramieniem o futrynę. Na głowie miał turban, a na sobie znoszoną już piżamę, która prawdopodobnie była kiedyś biała, ale teraz bardziej przypominała szarą. Potarł delikatnie czubek nosa i pokręcił głową, biorąc głęboki oddech.

- Yah, jak mówili mi, że mam cię pilnować, to myślałem, że puścimy jakieś Barbie na telewizorze i będziemy lody wpierdalać, a tobie się zachciało kopulować z – w tym momencie wykonał dziwny ruch ręką, wskazując na młodszego – z nim. Ciotka z wujkiem powinni mi dopłacić za niańczenie dwóch hormonalnych nastolatków.

Po tych słowach Jin machnął ręką i poczłapał do kuchni, żeby wziąć wodę, po którą się wybrał. Gdyby nie to, zapewne nawet by ich nie nakrył, a Jungkook nie zacząłby się palić ze wstydu.

---

z racji małej liczby komentarzy, rozdziały będą pojawiać się rzadziej

zapraszam też na nowe opowiadanie, już dostępne na moim profilu

mine | taekookWhere stories live. Discover now