cała prawda i tylko prawda

1.5K 265 10
                                    

36.

Pani Jeon była nawet na tyle miła, że zrobiła Taehyungowi herbatę rumiankową, gdy tylko jej syn wychylił głowę ze swojego pokoju i zakomunikował, że jego chłopak przeszedł chwilowe załamanie i potrzebuje się uspokoić. Kobieta nie pytała o nic, nie lubiła wtrącać się w sprawy innych, dodatkowo praktycznie obcych, osób, dlatego też zostawiła im filiżanki w pokoju, posłała Tae delikatny uśmiech i wyszła, wracając do salonu, kuchni, czy gdziekolwiek aktualnie przebywała, a Jungkook nie mógł nawet się domyślić.

Po płaczu na podłodze chłopcy przenieśli się na łóżko, gdzie Kim wtulał się w ramię swojego chłopaka, rysując powoli wzorki na jego drugim ramieniu, jakby próbował się w ten sposób zająć i odwlec w czasie ich nadchodzącą rozmowę. Wzdychał co jakiś czas, a Kook tylko cmokał jego czoło, na co blondyn przymykał oczy niczym zadowolony kociak, wtulając się mocniej w swojego jedynego. Rzeczywiście trochę zbyt długo wahał się i uciekał przed młodszym, a kiedy już wszystko mogło być tak, jak trzeba, pojawiały się problemy.

- Więc o co chodzi z Parkiem? - mruknął po dłuższej chwili młodszy, poprawiając sobie poduszkę pod głową.

Wiedział, że jeśli on nie zapyta, Tae sam z siebie nigdy mu nie odpowie na pytanie, które tak bardzo go nurtowało. Kim nigdy sam z siebie nie zacząłby wyzywać się od dziwek, więc coś musiało być na rzeczy. Coś grubszego i bardziej śmierdzącego, niż Jeon mógł sobie wyobrazić.

- To trudne do opowiadania i pewnie zajmie nam trochę czasu, a ja nie chcę cię zadręczać moimi problemami - odparł cicho Hyung, który zmarnował całą energię na płacz przez tego dupka, którym był Hyungsik.

Szczerze mówiąc zmarnował na niego zdecydowanie więcej, niż tylko łzy, ale chyba powinien wreszcie stawić czoła swoim problemom i rzeczywiście opowiedzieć o nich komuś. Przecież Kook sam powiedział, że go kocha i nie przestanie, nawet jeśli to wszystko będzie prawdą. Chociaż nie był do końca przekonany, czy może ufać młodszemu brunetowi, postanowił zaryzykować, dla własnego dobra i szczęścia.

- To było rok temu, o ile dobrze kojarzę - zaczął, jeszcze zanim Jeon mógł mu odpowiedzieć na poprzednie stwierdzenie. - Byliśmy na imprezie, ale sam kojarzę to jedynie przez mgłę. Od dawna lubiłem nosić kiecki, chyba też dlatego wstąpiłem do drużyny, ale nigdy nie chciałem się tym chwalić przed innymi. To było coś, z czym początkowo chowałem się w szafie i wstydziłem pokazać prawdziwego siebie, ale potem... jakoś tak wyszło, że się pokochałem. I chciałem pokazać tym wszystkim w szkole, że ja też, jako chłopak, mam zgrabne ciało i mogę się nim pochwalić. Chodziłem częściej w spódnicach, zakładałem je nawet na imprezy, spotkania towarzyskie, bo wtedy czułem się sobą, no wiesz. Byłem wolny i chciałem to pokazywać. Ale raz Hyungsik i jego przyjaciele stwierdzili, że skoro ubieram się jak szmata, to pewnie nią jestem. Chyba mnie upili i jeszcze coś dali, jakiś narkotyk, szczerze mówiąc to nic z tego tak dokładnie nie wiem, oprócz tego, że Park ma jakiś filmik, nie wiem, chyba jak się rozbieram albo z kimś śpię, sam nie pamiętam. Szantażował mnie tym odkąd tylko sięgam pamięcią, bo chyba mu się podobałem? Dziwny sposób by zwrócić na siebie czyjąś uwagę. To zaczęło się wymykać spod kontroli, znów zacząłem się postrzegać jako dziwkę i wierzyć we wszystkie jego słowa, on wcale nie jest taki milutki, jak starał się pokazać. To dupek i chuj, którego chciałbym zniszczyć, ale się go boję. Udawał nawet, że ze mną chodzi, bo nigdy nie byliśmy razem, ale chciałem, żeby każdy w to wierzył i jego zachowanie było jakoś uzasadnione. Praktycznie cały ten czas mnie poniżał, zastraszał i trzymał ten filmik przeciwko mnie, jakby... jakby to była niewidzialna smycz, a ja byłbym jego pupilem. Wściekł się, kiedy z nim zerwałem, znaczy, zrobiłem to, by wiedział, że już nic od niego nie chcę, bo nasz związek nigdy nie był prawdziwy, ale każdy tak myślał. Teraz boję się, że zrobi coś też tobie. - Popatrzył smutno na Kooka, który przez cały czas siedział cicho, bawiąc się włosami starszego, aby się zbytnio nie denerwował.

- Nie martw się - mruknął po chwili, uśmiechając się szeroko. - Ja go zniszczę, zanim on pomyśli o tym, by dobrać się do mnie. 

Taehyung uśmiechnął się delikatnie, chociaż nie wiedział, czy powinien wierzyć w słowa młodszego. Przecież jest jeszcze narwany i nie wie do końca, w co się pakuje. Jednak to nie przeszkodziło mu, by unieść się lekko, pogłaskać go po policzku i ucałować w sam środek ust.

- Chcesz się bawić w bohatera i ratować uciśnionych? - Przechylił lekko głowę, śmiejąc się pod nosem.

- Nie, chcę ratować tylko jedną osobę i jesteś nią ty. Ty, ty i tylko ty. - Złapał mocno jego dłoń, ściskając ją jeszcze, by następnie ucałować wierzch, patrząc starszemu głęboko w oczy.

Z ust Tae uleciało ciche westchnienie, które zaraz zamieniło się w szeroki uśmiech i lekkie rumieńce na okrągłych policzkach blondyna. Przytulił się jeszcze mocniej do bruneta, coraz bardziej czując, że jest bezpieczny w jego ramionach. 

mine | taekookWhere stories live. Discover now