Rozdział 29

218 21 4
                                    

 W ciągu kilku ostatnich tygodni nic ciekawego się u mnie nie wydarzyło. Moi przyjaciele szukają coś na temat jakiegoś Nicolasa Flamela. Jesteśmy właśnie w bibliotece i pomagam im szukać informacji na jego temat, ale nigdzie nie możemy znaleźć nawet wzmianki o nim. Nagle Hermionę coś oświeciło i wyciągnęła ze swojej torby wielką księgę.

-Wzięłam ją jako coś lekkiego do czytania. - od razu ją otworzyła i zaczęła przerzucać strony.

 - To jest coś lekkiego? - zapytał zdziwiony Ron, ale w sumie nie dziwię mu się. Ta książka była wielka i gruba.

- Wiedziałam, że gdzieś widziałam to nazwisko. - powiedziała zatrzymując palec na fragmencie tekstu  i całkowicie ignorując Rona.

 Hermiona czytała tekst, ale przestałam słuchać. Moją uwagę przykuł jakiś koleś, który wszedł w turbanie na głowie do biblioteki. Strasznie jestem ciekawa kto to jest i co tu robi. Uczniem nie jest, bo za stary, ale nauczycielem też nie jest, przecież już wszystkie stanowiska nauczycieli są zajęte. Przerwałam przyjaciołom w zaciętej dyskusji na temat jakiegoś kamienia i wskazałam tego kolesia. Oni też nie wiedzieli kim on jest. Wyglądał jak jakiś zagubiony. Cały się trząsł, wszędzie się rozglądał i strasznie się jąkał jak mówił.

 Po jakiejś godzinie odkładał książki na miejsce i zbierał się do wyjścia, a że jestem strasznie ciekawska oczywiście postanowiłam za nim iść. Nic nie mówiąc wstałam i poszłam. Zamykając drzwi od biblioteki spojrzałam na przyjaciół, którzy nawet nie zauważyli, że mnie nie ma. Mniejsza z tym. Szłam za tym turbanem przez korytarz, który na szczęście był zapełniony.  Nagle ktoś złapał mnie za ramię i gdy się odwróciłam zobaczyłam moją mamę.

- Katy. Możemy pogadać?

 - No. Co jest?

- Wracam jutro do domu, potrzebują mnie.

 - Co? To kto będzie teraz uczył OPCM?

- Dziwny koleś o dziwnym nazwisku z dziwnym turbanem na głowie. Krótko mówiąc dziwak.

- Super. - i ten sarkazm.

- Będę mogła się w końcu normalnie ubrać, a nie jak jakaś zakonnica.

 - Mi to mówisz? - zirytowana pokazałam na siebie. Biała koszula z długim rękawem, czarna spódnica do kolan ( dobrze, że nie za kolano, bo to byłaby już przesada ), czarne rajstopy i jakieś mokasyny. Prawie bym zapomniała, że na to jeszcze długa czarna szata, która sięga trochę za kostki. Mama zmierzyła mnie i zaczęła się śmiać. - Skończyłaś? - spytałam po chwili, gdy się już trochę opanowała, ale prawdę mówiąc nie mam pojęcia co ją tak śmieszyło. W sumie to co się dziwić, w końcu to Harley Quinn.

- Skończyłam. Idę się pakować. Później cię złapię. Paa.

 - Pa.

 Turbana nie muszę już śledzić, bo wiem co tu robi, ale z tego mojego śledzenia nic się nie dowiedziałam tylko od mamy, którą na szczęście spotkałam. Postanowiłam iść do biblioteki, żeby sprawdzić czy są tam jeszcze moi przyjaciele. Na szczęście są. Od razu do nich podeszłam i podzieliłam się z nimi informacjami.

Tajemnice || Joker&Harley i HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz