9

5.2K 187 72
                                    

Pov Claudia

Minęły dwa tygodnie od dnia, w którym zgodziłam się na związek z Harrym. Teraz trochę rozumiem Carle Harry naprawdę był dość zaborczy. Wystarczyło, że trzy dni z rzędu nie przychodziłam do niego to się mocno zdenerwował. Stwierdził, iż go ignoruje. Za to seks z nim jest wspaniały. Czuły i namiętny.

Schodzę na dół i kieruje się do kuchni. Tam widzę mamę siedzącą przy stole i pijącą kawę.

- Znowu gdzieś wychodzisz? - pyta.

- Tak. Muszę odwiedzić koleżankę - nie mogę mamie wspomnieć o Harrym. Nie umiem sobie nawet wyobrazić reakcji mojej mamy na wieść, że spotykam się z mężczyzną o szesnaście lat starszym. Jestem pewna, że od razu by mi tego zabroniła.

- Jaką? Mówiłaś, że Carla wyjechała.

- Poznałam nową - denerwuje mnie ta jej podejrzliwość. Wcześniej się mną tak bardzo nie interesowała.

- A może nie koleżankę tylko kolegę? - odwracam się w jej stronę z mocno zdziwioną miną. Jestem pewna, że nie dałam aluzji jakobym kogoś znowu poznała. - Ostatnio masz ogromne wahania nastroju. Byłam w twoim wieku i wiem co jest tego powodem. Nie musisz tego ukrywać, cieszę się, że poznałaś kogoś nowego.

- To jeszcze nic pewnego - mówię, bo ciągle mam wątpliwości czy dobrze robię. Harry chce poważnego związku, a ja czuję, że jestem na taki za młoda.

- A gdzie poznałaś tego chłopaka?

- W szkole - kłamię i opuszczam kuchnię.

***

Korzystam z tego, że mam skrócone lekcje i po nich jadę prosto do Harry'ego. Od samego rana wypisuje do mnie z informacją, że ma mi coś ważnego do powiedzenia. Sugerował mi także to, żebym nie poszła do szkoły tylko spędziła ten cały czas z nim. Kategorycznie tego odmówiłam. Nie zamierzałam nie dopełniać swoich obowiązków przez humory Stylesa.

Wchodzę do niego bez pukania, bo wcześniej zapowiedziałam swoją wizytę. Nie znajduje go w salonie, więc idę do gabinetu. Tam na szczęście go widzę.

- Chodź do mnie skarbie - podchodzę do niego i siadam mu na kolanach. Przed nami na stoliku stoi laptop, na którego ekranie są oferty biura podróży.

- Wybierasz się gdzieś?

- Tak, ale ty jedziesz ze mną. Zdecydowałem, że pojedziemy na tydzień lub dwa. Rozerwiesz się i zwiedzisz nowe miejsce -mówi i dogłębnie mnie tym zaskakuje. Przecież wyjazd za granicę to bardzo poważna sprawa i nie można o tym decydować za kogoś. To było nieodpowiedzialne.

- Nie mogę, a poza tym to nawet nie chcę. Spotykamy się ledwo czternaście dni. Nie czuję się z tobą na tyle pewnie żeby wyjechać z tobą tak daleko - zeskakuje z jego kolan.

- Przysięgam, że zadbam o ciebie skarbie. Będziesz bardzo zadowolona, nie daj się prosić. Poza tym już zamówiłem bilety na dziesięć dni do Wenecji. Decyzja już zapadła - no tym stwierdzeniem to mnie nieźle wkurzył. Jak można zdecydować za kogoś w tak ważnej sprawie.

- Nie miałeś prawa! - podnoszę na niego głos.

- Słoneczko - zaczyna i do mnie podchodzi. Doskonale wiem o co mu chodzi. Kolejny raz chce mnie przebłagać.

- Muszę to wszystko jeszcze przemyśleć - oznajmiam i wychodzę.

17 konkretnych komentarzy dotyczących fabuły i rozdziału i dostaniecie jeszcze jeden

Bądź ze mną Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz