16

4.3K 187 21
                                    

Pov Harry

Jestem na siebie zły, że wcześniej nie zauważyłem w jak złym psychicznym stanie jest Claudia. Odosobnienie na nikogo dobrze nie działa. Nie spodziewałem się jadnak, że tak szybko to nastąpi. Załatwiłem nam wyjazd do Madrytu. Claudia powinna się z tego pomysłu ucieszyć.

Idę do niej na górę, nie powinna z widaomych przyczyn przebywać sama. Nie chce żeby coś jej się stało. Moje uczucie do niej rosło, i nie zamierzam jej w żaden sposób stracić. Do pokoju wchodzę bez pukania, ona leży na łóżku, ma otwarte oczy i z tego widzę, że nie śpi.

- Mam dobrą wiadomość - mówię do niej, ale ona nawet nie kieruje na mnie swojego wzroku. Czuję się ignorowany. - Za kilka dni wyjeżdzamy do Hiszpanii. Tam będziemy dużo zwiedzać, nie będzisz już się czuła więziona. Może nawet zaczniesz sama wychodzić - jej wzrok został nagle skierowany na mnie.

- Naprawdę? - pyta zachrypniętym głosem.

Podchodzę do niej, siadam na łóżku i łapie za dłóń. Delikatnie ją głaszcze.

- Przecież wiesz słońce, że bardzo mi na tobie zależy. Tu nie możesz wychodzić, ale tam jeśli tylko będziesz grzeczna to nie będę miał żadnych przeciwskazań. Chcę byś była szczęśliwa - zapewniam ją.

Podnosi się do pozycji siedzącej i we mnie wtula. Uzyskałem dokładnie to czego chciałem. Jest w takim stanie, że tylko w podporządkowaniu mi widzi nadzieję.

- Nie chcę być w tym domu, zaczynam się bać, że już nigdy go nie opuszczę. Nie zrobiłam nic złego żeby mnie tak karać - widzać, że powstrzymuje się przed rozpłakaniem. Zaczynam pocierać jej placy.

- Zraniłaś moje uczucia, zostawiłaś mnie chociaż dobrze wiedziałaś, że mi na tobie zależy to jest złe - mówię i patrze jej w te brązowe oczka. Są śliczne. - Jednak bardzo cię kocham i nie zamierzam cię dłużej ranić. I dlatego wyjeżdamy.

- Dobrze - cicho mruknęła i opiera głowę o moją klatkę piersiową.

Nareszcie była dokładnie taka jak chciałem.

Pov Claudia

Ja naprawdę mam już tego wszystkiego dość. Jestem traktowana jak rzecz lub jakieś zwierzę. Nie mogące decydować o swoim losie. A Harry'emu sprawiało radość potrzenie na mój los.

- A kiedy tu wrócimy? - połowa mnie pargnęła uciec z tego miejsca, ale druga mówiła mi, że tu mogę łatwiej uciec i wrócić do rodziny. Nie zawiadamiałabym o wszystkim policji, zależało mi jedynie na spokoju. Zależało mi jedynie na spokoju.

- Nie wiem na razie. Zdecydujemy razem, na miejscu. Możliwe nawet, że pojedziemy jeszcze gdzieś indziej. Będę spełniał wszystkie twoje życzenia - jego usta wyglądowały na mojej szyi. Powoli zaczął ją muskać. - Zrobiłaś się ostatnio bardzo nieprzystępna. Chcę byś była taka słodka jak wcześniej i namiętna.

Pomimo tego, że seks z Harrym był przyjemnością to nie mam teraz na to ochoty. A tak naprawdę to nie chcę niczego co wiązało się z dotykaniem i bliskością ze Stylesem.

- Może się czegoś napijesz? Wino, whisky, szampan co tylko będziesz chciała? - łatwo było się domyśleć, że chce mnie spić żeby zrobić ze mną to na co tylko przyjdzie mu ochota. Jednak wolałam to niż miałby mnie zmusić, a podejżewam, że jest do tego zdolny.

- Tak, przynieś mi to co masz najmocniejszego.

Skoro to wszystko już mnie przerasta, czas wyłączyć cierpienie.

Liczę na waszą opinie.

Bądź ze mną Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz