11

5.1K 198 25
                                    

Pov Claudia

Budzę się i powoli do mnie dociera co się stało. Mam nadzieję, że to jest tylko zły sen, ale jak próbuję się poruszyć to dostrzegam to, że jestem skrępowana. Żadne słowo nie chce też opuścić moich ust, wyczuwam też, że są one czymś sklejone. Zaczynam się bardzo bać. Jak ostatnia idiotka zaufałam zupełnie dla mnie obcemu mężczyźnie. Wiedząc o nim tylko to co sam mi powiedział.

Rozglądam się dokładnie po pomieszczeniu i uświadamiam sobie, że jestem w jego sypialni. Harry'ego nigdzie nie dostrzegam. Próbuję rozluźnić więź, które krępują moje dłonie. Chcę jak najszybciej się wydostać, a następnie uciec i już nigdy nie zbliżać się w okolice tego domu.

Nie idzie mi to jednak zbyt dobrze, bo nie udało mi się nawet odrobinę poluzować uścisku na moich rękach. Z rozpaczy zaczynam cicho łkać. Boję się. Ten człowiek musi być chory psychicznie skoro tak mnie potraktował. Do moich oczu napływają łzy.

Po jakimś czasie słyszę kroki. Zdaje sobie sprawę z tego, że to Harry. Moje ciało całe się napina. Jestem przerażona tym co on chce mi znowu zrobić.

Drzwi się otwierają i widzę przed sobą Stylesa. Wygląda całkiem normalnie.

- Nareszcie się obudziłaś skarbie - mówi z uśmiechem na ustach. Podchodzi do mnie siada na łóżku i dość delikatnie odkleja moje usta. - Możesz już mówić - daje mi pozwolenie. Zupełnie tak jakby moje życie zależało od niego.

- Rozwiąż mnie - proszę dość spokojnie, choć wszystko we mnie dygocze. Nie chcę jednak go bardziej zdenerwować.

- Nie mogę skarbie - mówi czym mnie mocno zadziwia. - Musisz ponieść karę za to, że chciałaś mnie zostawić. Wpoisz sobie to, że nie wolno ci nawet o czymś takim pomyśleć. Jednak nie jestem bez serca skarbie, jeżeli chcesz coś do picia to wystarczy jedno słowo i coś ci przyniosę.

Owszem czułam pragnienie jednak nie chciałam niczego od niego.

- Nie masz prawa mnie do tego wszystkiego zmuszać! - poczułam potrzebę wykrzyczeniu mu tego wszystkiego co o nim myślę. W końcu skoro postanowił mnie więzić to nie miałam już nic do stracenia. - Chcę wrócić do domu!

- Uspokój się - bierze mnie w ramiona i na siłę do siebie przytula. Głośno płaczę, ale to jakby do niego wcale nie docierało - Oddychaj spokojnie i oczyść swój umysł. Tak będzie lepiej - radzi, ale ja nie mam zamiaru korzystać z tych jego porad.

Pomimo skrępowania swojego ciała staram się też wyswobodzić z jego ramion.

- Kochanie przestań płakać, bo będę zmuszony ci wstrzyknąć lek uspokajający, nie mogę pozwolić byś się rozchorowała - nieruchomienie na jego słowa. Teraz jeszcze chce mnie szprycować lekami. Gorzej to już chyba być nie może.

- Co ja ci takiego zrobiłam, że tak mnie nienawidzisz? - pytam patrząc mu prosto w oczy.

- Po prostu cię pokochałem śliczna - próbuję z jego twarzy wyczytać coś co wskaże mi, że on sobie ze mnie żartuje. Że to jakaś głupia ukryta kamera. Niestety nic takiego nie dostrzegam.

- To się nie uda, moja mama zgłosi zaginieni  i policja mnie odszuka. Wypuść mnie, a nie poniesiesz żadnej odpowiedzialności karnej za to co mi zrobiłeś - mam nadzieję, że to go przekona.

- Mylisz się skarbie. Napisałem do twojej matki wiadomość, w której ty napisałaś, że masz wszystkiego dość i wyjeżdżasz ze swoim chłopakiem. Policja nie będzie miała żadnej podstawy by zacząć cię szukać.

No to już po mnie.

_____________________

Liczę na waszą opinię.


Bądź ze mną Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz