35

2.5K 136 5
                                    

Pov Harry

Idę na górę za Claudią, im prędzej przyznam jej się do błędu, chociaż wcale nie uważam, że zrobiłem źle tym szybciej ona przestanie się na mnie gniewać. I łatwiej mi pójdzie przepraszanie jej, otwieram drzwi do jej poprzedniego pokoju, bo ilekroć jest na mnie zła to właśnie tam idzie. Jest to pewnego rodzaju jej mechanizm ochronny. Niezbyt jednak udany.

- Przepraszam słoneczko, nie powinienem był mówić czegoś takiego. Po prostu nadal jestem jeszcze zaskoczony tym, że mam syna. Nie zdążyłem nawet się go spytać jak ma na imię. On niestety już poszedł i czasu już cofnąć nie mogę.

- Możesz - mówi pewnie. Co ja jestem jakiś cudotwórca?

- Jak?

- Podobno masz te swoje wpływy, więzisz mnie tutaj nie zwracając uwagi na to, że możesz ponieść jakieś konsekwencje, więc chyba nie jest dla ciebie trudne ustalenie pobytu jednej osoby - siadam na fotelu. Coś czuję, że czeka mnie długi wykład.

- Nie znam jego imienia - mówię na swoją obronę.

- Ale musisz znać dane jego matki, dlatego, więc nie będzie ci jakoś bardzo trudno go namierzyć. Każdy detektyw go znajdzie - czemu ona się tak bardzo na to uparła? Mieliśmy wreszcie w miarę ustabilizowane życie aż musiał się zjawiać on.

- Dobrze, jeśli tam bardzo ci na tym zależy to spróbuję go szybko odnaleźć - nie pasuje mi to za bardzo, ale nie mam innego wyjścia. Wolę jej bardziej nie denerwować.

- To tobie powinno na tym zależeć.

***

Nie zajmuje mi długo zebranie informacji na temat mojego rzekomego syna, wystarczają dwa telefony. Nazywa się Matt Evans i tak jak sądziłem ma dziewiętnaście lat, mieszka niezbyt daleko ode mnie, najwyżej półtora kilometra. Muszę go szybko przekonać, że mi na nim zależy, bo inaczej Claudia dalej będzie się na gniewać, a do tego przecież nie mogę dopuścić.

Opuszczam swój gabinet i idę do mojej ślicznotki żeby podzielić się z nią tymi informacjami. Oby przestała się na mnie gniewać.

Bez pukania wchodzę do pomieszczenia, w którym ona się znajduję. Jest wpatrzona w ekran telewizora i w ogóle nie zwraca na mnie uwagi.

- Udało mi się znaleźć adres tego chłopaka, a nawet zdobyłem jego numer. Zaproszę go na jutro i zaproponuje mu byśmy się lepiej poznali.

- Chyba nie oczekujesz, że pogratuluje ci tego, że nareszcie zaczynasz się zachowywać jak ojciec - jednak się trochę pomyliłem i ta mała tak łatwo mi nie odpuści. Mogłem się po niej tego spodziewać.

- Zobaczyłem go pierwszy raz w życiu na oczy do tego nikt nie da mi pewności, że on jest moim synem, więc to logiczne, że zareagowałem tak oschle. Każdy na moim miejscu by tak zrobił - mówię na swoją obronę i zajmuję miejsce obok niej. - Nie gniewaj się już na mnie, wiem, że nasze relacje nie są teraz za ciekawe, ale można to zmienić. Jesteśmy przecież skazani na siebie, lepiej będzie jak zaczniesz mnie tolerować. Może udałoby się na stworzyć coś w miarę szczęśliwego, ja dużo od niego nie oczekuje, wystarczy mi, że raz na jakiś czas okażesz mi minimum uczucia.

Nareszcie udaje mi się przyciągnąć jej uwagę.

- Obiecać to nic ci nie mogę, jednak nie chcę żyć ciągle w piekle.

No to jesteśmy na dobrej drodze.


______________________

Liczę na waszą opinię.

Bądź ze mną Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz