Prolog

2K 100 22
                                    

~Dust~

Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?! Te jedno pytanie cały czas kłębi się w mojej czaszce. Co ja komu zrobiłem?! Co zrobiłem JEJ? I dlaczego tak strasznie nienawidzi mnie i moich bliskich?! Za wiele śmierci widziałem, za wiele razy stałem jak wryty i nie potrafiłem zareagować. Nie ocaliłem brata Horror'a, ani wszystkich innych. Nie zapobiegłem "wypadkom", które ich spotkały. Wszyscy w naszej dzielnicy myślą, że te potwory umierają przez przypadek, a Chara jest niewinna. Tylko ja znam prawdę, ale nikt mi nie wierzy, kiedy chcę ją wyjawić. W końcu jestem tylko dzieckiem, nikt nie bierze mnie na poważnie. A Chara nadal bezkarnie morduje. Jedynie moi przyjaciele znają prawdę, Killer i Horror chcą mi wierzyć, wiedzą jaka jest ta dziewczyna. Przed wszystkimi zgrywa aniołka, ale to diabeł w ludzkiej skórze. 

Za każdym razem kiedy chce "pobawić się" z Papyrus'em mam ich na oczodole, staram się go od niej odciągać. Więc dlaczego teraz... Dlaczego mi się nie udało? Idzie sobie razem z nim za rękę, zaraz zaprowadzi go w jakąś ciemną uliczkę i zamorduję, tak jak resztę. Nie potrafię ich dogonić, z resztą... Ona jest niezniszczalna, nie da się jej pokonać. Cokolwiek nie zrobimy z moimi przyjaciółmi ona zawsze wraca. I znowu... i znowu... i znowu... i znowu... I ZNOWU! Niech to piekło się skończy! Dlaczego Papy musi ucierpieć? Nie chcę żeby go zabiła! Nie chcę patrzeć na śmierć bliskiej mi osoby! Ja chcę to skończyć! Chcę się jej pozbyć! Chcę ją z-zabić.

Razem z Killer'em i Horror'em udało nam się do niej dobiec. Jednak jesteśmy za późno. W zwolnionym tempie widziałem błysk ostrza, które wyciąga. Jednak zanim to się stało zrobiłem coś czego nawet ja się nie spodziewałem. W ułamkach sekundy udało mi się wyciągnąć Killer'owi z kieszeni pistolet, który jakiś czas temu zabrał rodzicom Undyne i wycelować w dwójkę przed nami. Jednak zamiast w dziewczynę strzeliłem w czaszkę mojego młodszego brata, której kawałki rozsypały się po całym chodniku.

-P-pap... Papy, Papy, Papy...- powtarzałem w kółko, czując, że po moich kościach policzkowych spływają łzy.

Co ja zrobiłem? Zabiłem własnego brata? Ale to przez przypadek. Chybiłem! Pierwszy raz strzelałem! To pewne, że chybiłem! Jak mogłem wpaść na tak głupi pomysł?! To był impuls... nagła chwila. Nie chciałem! Ale może to i dobrze... Lepiej, żebym ja go zabił, niż żeby zrobił to człowiek. Papyrus wolałby być zabity przeze mnie. Tak! Hahaha... wolałby! Człowiek nie może tego zrobić!

Przez chwile nie wiedziałem co się wkoło mnie dzieje, jednak oprzytomniałem, kiedy pod moimi nogami wylądowała głowa z brązowymi włosami. Następnie spojrzałem, na Horror'a, który trzymał przed sobą zakrwawioną siekierę. Jeszcze raz spojrzałem na mój największy strach, który właśnie w tym momencie przestaje istnieć. Haha... Nie. Chara zawsze wraca. Zaraz wyskoczy zza jakiegoś rogu z nożem. I znowu się zacznie, znowu będzie zabijać. Tylko tym razem nie mam co chronić, bo Papyrus'a już nie ma. Heh...

-Dust! Dust! Słyszysz mnie?! Musimy stąd uciekać! Undyne i jej mama stały tutaj i widziały wszystko.- zaczął mną potrząsać, a ja lekko odchyliłem czaszkę do tyłu.
-Papyrus...- wydukałem.

Killer złapał mnie za rękę i zaczął mnie gdzieś ciągnąć. Ja jedynie dałem się prowadzić i jeszcze raz spojrzałem na kości swojego brata. Będę tęsknić Pap...



Nie zostawiaj mnie...






Nie chcę być mordercą...







NIE CHCĘ TAK ŻYĆ!!







***

-Dust...Dust! Wstawaj idioto!- dostałem w twarz z otwartej dłoni i to tak mocno, że prawie spadłem ze swojego materaca- Nie drzyj ryja przez sen, bo spalisz nam kryjówkę.
-Sorki.- złapałem się za obolałą kość policzkową. Killer to potrafi nieźle przywalić. 
- Co ci się takiego znowu śniło? Ale ostrzegam, że jak będziesz mi tu opisywał wygląd wszystkich zwłok, jakie w życiu spotkałeś to dostaniesz liścia po raz drugi.
- Nie. To było tylko... pewne wspomnienie. Nic ważnego.
-Powiedzmy, że... ci... wierzę.- oparł się głową o moje ramię i nie minęło nawet trochę czasu, a usłyszałem ciche chrapanie. Jak widać dla kogoś nocna warta to jednak za dużo.

Starałem się wziąć go na ręce, żeby go nie obudzić, ale na moje szczęście ma twardy sen, więc w oka mgnieniu przeniosłem go na jego materac. Wezmę za niego dzisiejszą zmianę. Później mi to odpracuje, a ja i tak teraz nie zasnę. Wspiąłem się po drabinie na dach opuszczonej fabryki, w której obecnie postanowiliśmy przenocować. Czasami kręci się tutaj policja, więc trzeba być czujnym. Nasze buźki już od paru dobrych lat widnieją na listach gończych.

W noce takie jak te gwiazdy świecą jeszcze jaśniej, cisza rozlega się w całej okolicy, a ja mam czas na rozmyślanie o tym, co będzie jutro.

"Los tak chciał" Undertale (Dustberry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz