-22- No w końcu!

457 49 63
                                    

~Dust~

Mój cały ostatni tydzień przypomina jedną, wielką imprezę. Trzech pierwszych dni w ogóle nie pamiętam, trzy kolejne leżałem przykuty do łóżka i w sumie nie robiłem nic innego poza spaniem, jedzeniem i zwracaniem tego co zjadłem. A wczorajszy dzień spędziłem na bieganie z pokoju, do łazienki, ponieważ korzystając z tego, że w końcu mogę się ruszyć postanowiłem zarzygać kibel, a nie podłogę koło mojego łóżka. Łeb napierdziela mnie gorzej niż na kacu. W dodatku co chwilę jest mi bardzo zimno, albo bardzo gorąco. Jak na przykład teraz. Blue owinął mnie dość grubym kocem, a zważywszy na to, że wrzesień w tym roku jest zadziwiająco ciepły, czuję, że zaraz mi się kości rozpuszczą. Dlatego postanowiłem odkryć połowę swojego ciała, co od razu przykuło uwagę Berry'ego.

-Dust, nie ściągaj teraz koca.- znowu mnie przykrył. Ja nieeeee chcę!
-Gorąco mi.-położył dłoń na mojej czaszce.
-Nadal masz gorączkę. Masz się nie odkrywać, dopóki nie spadnie.-westchnąłem-Ale mogę przynieść ci wody.- kiedy tylko opuścił mój pokój, usłyszałem tuptanie małych stópek, zbliżających się do mnie.
-Co jest Printy? Powinieneś spać.
-Wujek też.- wspiął się na moje łóżko- Printy się matfi.
-Nie martw się słońce. Po prostu muszę swoje odleżeć.- wysunąłem rękę z pod koca i pogłaskałem go po głowie- Wszystko będzie dobrze.- uśmiechnął się do mnie. Po chwili zauważyłem, że Blue stoi we framudze drzwi i przygląda nam się również z uśmiechem.
-A kto to uciekł z pokoju?- Berry podszedł i wziął Print'a na ręce. Na twarzy dzieciaka pojawił się lekki grymas- O tej godzinie już powinieneś być w łóżku.
-A moglem tutaj?
-Musimy dać Dust'owi odpocząć.
-Ale jutlo lano przyjdę i poczytam wujkowi książeczkę.- to w sumie nawet urocze, że Printy udaje, że umie czytać, ale tak naprawdę opisuje to co jest na obrazkach. Przynajmniej jedna książka ma za każdym razem inną fabułę.
-Umowa stoi.
-Dobrze, w takim razie jutro wybierzemy książkę. Tobie też radzę się przespać.- rzucił mi zatroskane spojrzenie i wyszedł z Print'em z pokoju- I nie ściągaj koca!- krzyknął z korytarza.

W sumie drzemka może mi się przydać. Wspominałem już, że nienawidzę swojej roboty? Dlaczego to ja zawsze obrywam?! W momencie, kiedy budynek zaczął mi się walić na głowę, mogłem zacząć się zastanawiać, czy aby napewno ta praca była dobrym wyborem (jakbym w ogóle go miał). W sumie wiedziałem jakie szkody są w stanie wyrządzić jaskry w ciele potwora, ale nie spodziewałem się, że Flowey napakował tego tyle do takiej małej fiolki. Byłem naprawdę blisko tego, aby umrzeć. Sci powiedział, że tak duża dawka tak osłabiła mój organizm, że albo moje zdrowie spadłoby całkowicie do zera, albo po prostu moje kości by tego nie wytrzymały i zacząłbym się kruszyć. Zapamiętałem to, bo Sci mówił o tym z takim entuzjazmem, że to zaczęło się robić aż niepokojące. Entuzjazmował się też tym, że jaskry są tak szkodliwe dla szkieletów, które w zasadzie są najodporniejszymi potworami, jeśli chodzi o trucizny. Koleś ma nie równo pod sufitem. A ja się na tym znam, więc można mi wierzyć na słowo.

Tak czy siak. Myślałem o tym co by się stało, gdybym naprawdę tam umarł. Już nigdy nie zobaczyłbym swoich przyjaciół. Nigdy nie zobaczyłbym Blue. I nie miałbym okazji powiedzieć mu, że go kocham, jak również dowiedzieć się czy on w ogóle coś do mnie czuje. Ta myśl zaczęła męczyć mnie tak bardzo, że chyba nabrałem motywacji do tego, aby powiedzieć mu co czuję. Do tego czasu bałem się, że mnie odrzuci, zostawi, zniknie z mojego życia. Ale teraz... Jeżeli umrę w niewiedzy, będę pierwszą osobą, która popełniła samobójstwo w piekle. Powiem mu, kiedy wrócę w pełni do zdrowia, żeby przypadkiem nie wywołać u niego jakiegoś poczucia obowiązku czy coś. Tak postanowiłem, więc tak zrobię. Obym później tego nie żałował.

***

Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem. Za to, kiedy się obudziłem, spojrzałem na zegarek na ścianie i okazało się, że moja drzemka trwała niecałą godzinę. Mimo tego, nawet mi to pomogło. Poczułem się trochę lepiej, przynajmniej na tyle, aby iść do łazienki i wziąć prysznic. Nie myłem się od około tygodnia (no chyba, że o czymś nie wiem) i nie tak, żebym się pocił czy coś, albo gdzieś wychodził, ale sama świadomość tego wprawia mnie w jakiś taki dyskomfort.

"Los tak chciał" Undertale (Dustberry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz