-18- Bal

501 57 73
                                    

~Dust~

-Przestań zachowywać się jak baba. Idź.- Killer popchnął mnie lekko do przodu.
-A-Ale- zacząłem.
-Jestem zły i głodny. Jeżeli nie załatwisz mi nic do jedzenia, zjem was.- najgorsze jest to, że Horror nie żartuje.

Dobrze. Przecież to nie jest takie złe, prawda? Chodzi mi o to, że no oczywiście kradzież jest czymś złym, ale to mniejszy grzech niż na przykład zabicie kogoś. Bank też kradnie, a jakoś osoby, które tam pracują, nie mają wyrzutów sumienia. Dobra, taka motywacja mi wystarczy.

Ruszyłem przed siebie, czując na swoich plecach wzrok moich kolegów. Postanowiłem wybrać osobę, która na oko miała przy sobie najwięcej pieniędzy. Moim celem okazała się kobieta około czterdziestki. Miała na sobie długi, czerwony płaszcz, buty na obcasie i ogólnie dużo błyskotek na sobie. Trzymała w rękach małą, czarną torebkę, na której skupiłem się najbardziej.

-Uh, przepraszam.- powiedziałem, kiedy niby niechcący na nią wpadłem, przy okazji rozsypując jej zakupy- Pomogę pani.
-Ty już dosyć narobiłeś.- syknęła pod nosem, ale ja postanowiłem to zignorować.
-O jejku. Przepraszam.- znowu przeprosiłem, kiedy odkopnąłem, o ironio, świeżo kupioną przez nią portmonetkę. Kiedy schyliła się, żeby ją podnieść, wsunąłem rękę do lekko otwartej torebki i wciągnąłem stary portfel, po czym szybko schowałem go do kieszeni od bluzy- Dowidzenia.- burknęła coś pod nosem i sobie poszła.

Kiedy straciłem ją już z zasięgu wzroku, odszedłem na parę kroków i zacząłem sprawdzać zawartość portfela. Bogate osoby to dość dobry cel, ale niestety jest jeden minus. A mianowicie taki, że mają przy sobie najczęściej karty kredytowe, a bez piniu trójka dzieciaków nie będzie w stanie tego ogarnąć. Na szczęście znalazłem gdzieś tam luzem leżące pięćdziesiąt złotych i jakieś drobniaki, więc może jutro nie będziemy musieli się w to bawić.

-I jak ci poszło?- Killer do mnie podszedł.
-Mam pięć dych. I dwa batoniki zbożowe.- a tak zgarnąłem przy okazji. Podałem je chłopakom, Horror od razu zeżarł swojego. Ten to jest wiecznie głodny.
-Ładnie. Dzidzia nam dorasta.- Killer objął mnie ramieniem- Kupmy coś do jedzenia i wracajmy do domu.
-O niczym innym jak narazie nie marzę.- jestem ciekawy kiedy ta kobieta zorientuje się, że nie ma pieniędzy.

***

-Normalnie flaki latały po całej ulicy. I wtedy mój brat-
-Horror.- Killer mu przerwał- Mnie to może nie rusza, ale przestań, bo Dust wbija swoje palce w moją rękę.
-Przepraszam!- odskoczyłem- Po prostu krwawe historie powodują, że mam koszmary.
-Ty masz zawsze koszmary.- Killer powiedział ze znudzoną miną- Czekaj.- złapał mnie za rękę, kiedy przekroczyliśmy próg domku, w którym aktualnie przebywamy.
-Co je-zakrył mi usta ręką. Dobra, będę cicho.
-Siedź tam.- szepnął i wepchnął mnie pod stół, a sam ustawił się koło drzwi z wyciągniętym nożem w ręce. Horror ściągnął siekierę z pleców i zaczął go asekurować. Ja za to skuliłem się pod stołem i modliłem się, żeby nie okazało się, że ten opuszczony domek ma jednak właściciela.

Po paru minutach czekania drzwi się otworzyły, a Killer od razu rzucił się na osobę, która przez nie przeszła. Odwróciłem wzrok, bo bałem się tego co za chwilę się stanie. Słyszałem tylko huk poprzewracanych mebli i co jakiś czas przekleństwa. W końcu i mój stół oberwał. Coś na niego upadło i złamało mu jedną nogę. Kiedy podniosłem wzrok, okazało się, że to Killer został na niego rzucony i chyba stracił przytomność. Szukałem wzrokiem mojego drugiego przyjaciela, który był przygwożdżony do ściany, przez kolesia, który prawdopodobnie tu mieszka. W tamtym momencie spanikowałem. Podszedłem do nieprzytomnego Killer'a, zabrałem mu pistolet i zacząłem mierzyć do kolesia.

"Los tak chciał" Undertale (Dustberry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz