Rozdział dedykowany dla mojego brata, który jest dzisiejszym sponsorem XD. Gdyby nie to, że pożyczył swoje pieniądze na nowy telefon (poprzedni zaliczył bliskie spotkanie z sensem) rozdział pojawiłby się za kolejny miesiąc. Dziękuję i obiecuję, że oddam jak uzbieram. XD
_____
~Dust~
Blue zaczął wiercić się na swojej części łóżka, co obudziło mnie kolejny raz w ciągu tej nocy. Eh... ta jego ciąża jest męcząca dla nas wszystkich, zwłaszcza teraz, ponieważ zbliża się termin. Lada moment poczta przyjdzie, na co z jednej strony bardzo czekam, a z drugiej wolałbym, żeby Sprinkle jeszcze sobie posiedział w środku. Chociaż chyba powoli oswajam się z wizją bycia rodzicem. Kiedy na ostatnich badaniach lekarz powiedział nam, że na prawie sto procent będzie to chłopiec i już możemy wybierać dla niego imię, poczułem swego rodzaju dumę. Stwierdzenie „zostanę tatą" napawa mnie bardziej szczęściem niż strachem.
Blue z powrotem wrócił do łóżka, bo wyszedł z niego kiedy prawdopodobnie nie byłem jeszcze na tyle przytomny, żeby to zauważyć. Poleżał sobie spokojnie jedynie z jakieś pięć minut.
-D-Dust?- szturchnął mnie w ramię.
-Yhm...- odrzekłem z nadal zamkniętymi oczodołami.
-Ja mam pewien... problem.
-Jesteś głodny?- odwróciłem twarz w jego stronę.
-Nie. To raczej poważne.- zapaliłem lampkę nocną, co w pierwszej chwili mnie oślepiło. Wtedy zauważyłem, że nasza kołdra jest przesiąknięta jakąś cieczą- Chyba wody mi odeszły.
-C-co?!- od razu mnie to rozbudziło- A-ale jak się czujesz? Nie boli cię nic?
-No właśnie nie. Czy to źle? Coś jest nie tak?
-Nie. Nie wiem. Na pewno nie!- dosłownie wyskoczyłem z łóżka- Ale szybko musimy jechać do szpitala.- zacząłem w pośpiechu zmieniać piżamę na codzienne ubrania- Printy! Wstawaj!- podbiegłem do łóżka, na którym nadal leżał Berry, który z uśmiechem na ustach patrzył jak panikuję- Możesz sam wstać?
-Spokojnie, mogę.- zaśmiał się- Dojdę sam do samochodu, a ty obudź Printy'ego i nie zapomnij wziąć wyprawki.
-Ale na pewno?- przytaknął skinieniem głowy- Printy!Pobiegłem do pokoju malucha i zapaliłem u niego światło. Może to trochę brutalna pobudka (zwarzywszy na to że jest trzecia w nocy), ale mi zależy na czasie, a muszę go jeszcze przebrać. Printy usiadł na łóżku i przetarł rączką swoje oczodoły, po czym ziewnął. Mimo tego, że był niesamowicie zaspany, współpracował, kiedy próbowałem go przebrać. Oczywiście nie zwracałem uwagi na to jakie ubrania wybierałem, dlatego założyłem na niego pierwsze co wpadło mi w ręce, w tym przypadku akurat niebieski sweterek i żółte spodnie, przez co wyglądał jak flaga Ukrainy. Żeby oczywiście nie było za pięknie, ubrałem mu też dwie różne skarpetki. W tamtym momencie miałem gdzieś jak wyglądał, byleby mu nie było zimno.
Wziąłem go na ręce, przy okazji zahaczając jeszcze o mój pokój, żeby wziąć wcześniej wspomnianą przez Blue wyprawkę. Zbiegłem z nich po schodach, a przy drzwiach wejściowych spotkałem Blue, który nadal czuł się zadziwiająco dobrze. Lust za każdym razem darł mordę i wyzywał wszystko co popadnie, a Blue może jedynie jest trochę zdenerwowany. Nie rozumiem, ale nie będę narzekał.
Przez całą drogę nikt nie odzywał się do siebie. Ja próbowałem skupić się na drodze i na tym, żeby moje drżące ręce jakoś trzymały się na kierownicy, Blue był już tak zestresowany, że nawet się nie odzywał, a Printy przyciął komara na tylnym siedzeniu. Jednak jakoś udało nam się dojechać. Na parkingu wyciągnąłem młodego z samochodu, a następnie pomogłem wyjść Blue, którego chyba jednak coś brało, i razem weszliśmy do szpitala.
CZYTASZ
"Los tak chciał" Undertale (Dustberry)
FanfictionUWAGA! Jest to Spin-off z książki "Wataha". Jeżeli chcesz poznać tę historię radzę przedtem zapoznać się z główną historią. Sansy = Sensy, ok? Autorką jakże zacnej okładki jest SzafirowySmok uwu Pierwszy rozdział - 24.10.2018r. Ostatni rozdział - 20...