-37- Konsekfencje twoich czynów

358 34 54
                                    

~Ganz~

Tata powiedział mi, że dzisiaj po śniadaniu mam pójść do niego do laboratorium. Siedział w nim całą noc, a dzisiaj się to pewnie powtórzy. Mówi, że „jest bardzo blisko kolejnego odkrycia i ważnego przełomu w naszym projekcie". Na samą wzmiankę o „naszym projekcie", po kręgosłupie przelatuje mi bardzo, bardzo nieprzyjemny dreszcz. Ja... kocham tatę, ale nie dam rady tego ciągnąć dłużej. Jednak chyba nie mam wyboru. Nawet jeżeli odmówię, czy nie przyjdę, on mnie do tego zmusi. Już nie raz używał na mnie siły. Ostatnio, kiedy mu się sprzeciwiłem, sam wepchnął mi do ust te okropne pigułki. Ja nie chcę. To tak bardzo boli.

Powolnym krokiem przemierzałem, tak dobrze znane mi korytarze. Przez tak wczesną porę i spowodowany przez nią brak potworów, moje kroki roznosiły się echem po całej powierzchni, a ściany pokryte kafelkami tylko to potęgowały. Westchnąłem ciężko, przed przyłożeniem swojej dłoni do czytnika, który miał zeskanować moje... mój brak linii papilarnych.

-Ganz, cieszę się, że już jesteś.- powiedział, kiedy tylko drzwi wydały z siebie ten charakterystyczny dźwięk otwierania się. Nawet nie raczył na mnie spojrzeć, jak zwykle wpatrywał się w te swoje papiery. Chora obsesja- Siadaj na krzesło.- właśnie wypowiedział jedno z najbardziej znienawidzonych przeze mnie zwrotów. Na pierwszym miejscu jest „Masz połknąć tę tabletkę".
-D-dobrze.- usiadłem na nim tak ostrożnie, jakby miało się za chwilę rozwalić. Kiedy tylko metalowe elementy zetknęły się z częścią nóg, której nie zakrywały krótkie spodenki, lekko podskoczyłem do góry. Nigdy się do tego nie przyzwyczaję.
-Jak wiesz, pigułki determinacji są w stanie wzmocnić twoją magię. Dzięki nim stajesz się, silniejszy, szybszy i bardziej odporny na ból.- z tym ostatnim bym polemizował- Jednak istnieje jeszcze coś, do czego nie doszliśmy. Magia pierwotna jest czymś co zostało wykorzenione z naszej kultury. A szkoda.- wziął do ręki ten przeklęty słoik- Jednak z tym. Będę w stanie z ciebie wydobyć to co najpotężniejsze. Chociaż musimy to jeszcze podrasować. Dlatego.- wyciągnął ze słoika jedną z tabletek i mi ją podał- Muszę potestować to na żywym organizmie. Rozumiesz?
-Niestety tak.- przyłożyłem pigułkę do ust, jednak przed połknięciem jej wahałem się z jakieś pół minuty.
-Ganz. Czas jest cenny.
-No tak. Ja po prostu-
-Robiłeś to już tyle razy.- przerwał mi. Oczywiście, że robiłem. Ale po każdym „podrasowaniu" boli coraz bardziej.

Włożyłem to dziadostwo do buzi i od razu zasłoniłem ją dłonią, żeby odruchowo tego nie wypluć (co już mi się zdarzało). Nie musiałem długo czekać na falę bólu, która przeszła przez całe moje ciało. Wstrząsnęło mną tak mocno, że prawie spadłem z krzesła. Tak w zasadzie to nie stało się tak tylko dlatego, że tata mnie przytrzymał. Zacząłem krzyczeć i kaszleć równocześnie. Czułem, że coś rozrywa mnie od środka i nic nie mogłem z tym zrobić. Przez pierwsze sekundy, wbijałem palce w kitel taty, jednak, kiedy odsunął mnie od siebie, po czym przypiął nogi i ręce do krzesła, jedyne co zrobiłem to wierzganie się.

-Zaraz cię wypuszczę.- wziął do ręki strzykawkę- Muszę tylko zobaczyć, czy determinacja łączy się z uczciwością.- co... on powiedział?
-T-ta... dziewczynka?
-Tak, dokładnie ta.- wyciągnął moją duszę i szybko wbił w nią igłę.
-PRZESTAŃ! PRZESTAŃ! PRZESTAŃ!- krzyczałem, przy okazji próbując się wyrwać.
-Nie przestanę. Ten projekt jest dziełem mojego życia.
-W TAKIM RAZIE CHCĘ ŻEBYŚ UMARŁ!!- w jednej chwili, poczułem tak duży przypływ mocy, że przy kolejnym szarpnięciu bez problemu udało mi się rozerwać metalowe opaski na moich kończynach. Kiedy tylko byłem wolny, odepchnąłem ojca od siebie.
-To niesamowite!- krzyknął.
-Zostaw mnie w spokoju!- kolejny raz poczułem, jakby moje kości się kruszyły. Pod wpływem bólu, upadłem na podłogę- Boli. Boli. Boli. Boli. Boli. Boli.
-Ganz.
-WYNOŚ SIĘ!!- odepchnąłem go od siebie, kiedy próbował do mnie podejść. Upadł na jedną z tych swoich maszyn.
-O nie.- szybko zaczął przestawiać jakieś przekaźniki i inne tego typu naukowe tentegesy- Ganz, szybko wstawaj. Musisz stąd uciekać.
-Co?- mimo tego, że nadal czułem ból, podniosłem się do siadu- Tato co się dzieje?
-Jeżeli jesteś w stanie wstać to uciekaj. To może za chwile wybuchnąć.
-Co?!- wstałem z ziemi i podbiegłem do niego- Tato, ja nie chciałem! Przepraszam. Pomogę ci z tym! Co mam robić?
-To nie twoja wina. Trzymam tutaj czystą energię, to mogło wybuchnąć w każdej chwili. Jeżeli tego nie opanuję, to egh!- zaczął przełączać kolejne kontrolki. W pewnym momencie złapał mnie za ramiona i wypchnął mnie za drzwi.
-Nie, czekaj!- próbowałem je otworzyć, ale je zablokował- TATO!!- zacząłem walić w nie pięścią.
-Synu, rozkazuję ci stąd iść! Nie znasz projektu, i tak mi nie pomożesz!- naukowcy! Inni naukowcy mogą pomóc!

"Los tak chciał" Undertale (Dustberry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz